Robili zdjęcia zwłok Ewy Tylman, teraz staną przed sądem. "To pogarda wobec ciała"

Mężczyzna, który znalazł zwłoki Ewy Tylman, zrobił im zdjęcia. Chciał je sprzedać mediom. Niedługo potem ciało obfotografowali pracownicy zakładu pogrzebowego - zrobili sobie selfie z ciałem zmarłej. Światło dzienne ujrzały ich zeznania na policji. Przed sądem będą odpowiadać za znieważenie zwłok.

Robili zdjęcia zwłok Ewy Tylman, teraz staną przed sądem. "To pogarda wobec ciała"
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Karolina Rogaska

13.06.2017 | aktual.: 13.06.2017 16:48

Ewa Tylman z Poznania zaginęła w listopadzie 2015 roku. Po ośmiu miesiącach okazało się, że nie żyje. W wyjaśnienie sprawy był zaangażowany m.in. detektyw Krzysztof Rutkowski. Pojawiło się podejrzenia zabójstwa. Na ławie oskarżonych zasiadł Adam Z., kolega Ewy.

Ciało Tylman znalazł Rafał G., który pod koniec lipca zeszłego roku siedział akurat nad rzeką i pił piwo. Zauważył, że coś unosi się na wodzie. Dostrzegł że to człowiek zaczepiony o linę. Zwłoki. Zrobił im zdjęcia i nagrał film. Pliki wysłał znajomym i zadzwonił na policję - opisuje "Gazeta Wyborcza".

"Temat petarda"

Jak podaje "GW", Rafał G. do Poznania przyjechał za pracą i zatrudnił się przy montażu balustrad. Miał wolne, dlatego wybrał się nad Wartę. Następnego dnia po zdarzeniu, już w pracy, opowiedział o tym, co się stało, szefowi - właścicielowi firmy budowlanej. Szef sugerował mężczyźnie, że powinien sprzedać zdjęcia. - To temat petarda - mówił mu i twierdził, że może za nie dostać nawet 10 tysięcy.

Rafał G. posłuchał rady przełożonego. Zdjęcia i nagranie próbował sprzedać lokalnej telewizji, TVN24, Radiu ZET i redakcji "Faktu". Zainteresowanie okazał tylko ten ostatni dziennik. Jego dziennikarka umówiła się z G. na brzegu Warty, tam gdzie znalazł ciało. Szef Rafała był razem z nim i od razu pytał o możliwe korzyści finansowe. Reporterka powiedziała, że będzie musiała porozmawiać z przełożonym, bo zazwyczaj dostają takie rzeczy za darmo. Spotkanie się skończyło, a kilka godzin później zaczęły się naciski ze strony "Faktu", by G. przesłał zdjęcia jak najszybciej - opisuje Piotr Żytnicki z "Wyborczej".

Dyskusja na temat zdjęć między redakcją a mężczyznami nagle się urwała. Do sprawy wkroczyła bowiem policja poinformowana przez dziennikarzy innych mediów, że ktoś chce handlować zdjęciami Tylman.

Fotografem nie będziesz

Mężczyzna próbował tłumaczyć funkcjonariuszom, że "doszło do nieporozumienia" - nie chciał się układać z "Faktem". A wszystkie redakcje informował, że otrzymają materiały, tylko jeśli "ewewntualny reportaż powstanie z poszanowaniem rodziny zmarłej".

Tego samego dnia policjanci dotarli do znajomych Rafała, którzy otrzymali zdjęcia. To jego brat i koleżanka. Wśród wiadomości odnaleźli pouczenia brata mężczyzny, który pisał: "Fotografem nie będziesz. Trzeba było wskoczyć do wody, wyciągnąć ciało na brzeg i wtedy zrobić zdjęcia".

Żeby ulotnił się zapach

By zrobić zdjęcia martwej kobiecie przyszło do głowy nie tylko Rafałowi. Na podobny pomysł wpadli pracownicy zakładu pogrzebowego "Universum". To największa i najstarsza tego typu firma w Poznaniu. Mariusz P. i jego pomocnik - Robert K. rozpięli worek, w którym umieszczone były włoki. Dziwił się temu ochroniarz, któremu mężczyźni tłumaczą, że robią to po to by "ulotnił się nieprzyjemny zapach".

Jeden z pracowników zakładu zrobił sobie selfie ze zmarłą. Sytuację zaobserwowała na monitoringu kierowniczka ochrony. Poinformowała szefa zakładu medycyny sądowej, a ten zadzwonił na policję. Reakcja mundurowych była natychmiastowa. Szybko zabrali Mariusza i Roberta na przesłuchanie. Mariusz, na początku powiedział, że "zrobił to z głupoty". Potem zmienił wersję i stwierdził: - Chciałem udokumentować, w jakim były stanie.

Drugi, który robił selfie, nie przyznał się do znieważenia zwłok. Stwierdził, że nie ma nic do powiedzenia.

Zdjecia, by wywołać sensację

Informacje o robieniu zdjęć zwłokom szybko dotarły do mediów. Prezes zakładu Piotr Szligniert powiedział, że pracownicy zostali natychmiast zwolnieni. - Po prostu brak słów - stwierdził.

Niebawem ruszy proces w sprawie znieważenia ciała Ewy. Wszysy mężczyźni mogą odpowiedzieć karnie za znieważenie zwłok. Robienie im zdjęć po to, by wywołać sensację, mieści się w tym pojęciu. - To było wyrazem pogardy wobec ciała ludzkiego - podsumował sprawę Janusz Kołowski, medyk sądowy, który przeprowadzał sekcję Ewy Tylman.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
śmierćpoznańzbrodnia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (79)