Rewolucja w polskim wojsku
Będzie rewolucja w polskim wojsku. W ciągu
trzech lat armia przejdzie na zawodowstwo. Ostatni poborowy opuści
koszary w sylwestra 2009 roku. "Dziennik" dowiedział się, że taką
decyzję prezydent Lech Kaczyński ogłosi w Centrum
Szkolenia na Potrzeby Sił Pokojowych w Kielcach-Bukówce.
27.10.2006 | aktual.: 27.10.2006 05:14
Cała armia ma liczyć 150 tys. wojskowych, jak obecnie. Jednak będzie w niej więcej żołnierzy zawodowych i na kontraktach, aż 120 tys.
Pozostałe 30 tys. po intensywnym szkoleniu podpisze specjalne umowy i trafi do rezerwy. Jeśli państwo będzie ich potrzebowało - założą mundury, tak jak amerykańska Gwardia Narodowa. Całkowicie zniknie przymusowy pobór do wojska. Wszyscy żołnierze mają być ochotnikami, a nie ludźmi zmuszanymi do służby - podkreśla gazeta.
Wszystko po to, żeby nasze wojsko było nowoczesne, sprawne, przygotowane profesjonalnie na każdą okazję. Armia zawodowa ma większą siłę uderzeniową. Żołnierz, który jest szkolony latami, który kocha to rzemiosło, jest nieporównywalnie bardziej wartościowy niż żołnierz służby zasadniczej- tłumaczy minister obrony Radosław Sikorski. Prezydent będzie mógł przywrócić pobór tylko w sytuacji wyjątkowej.
Minister obrony planuje, że żołnierze, którzy podpiszą kilkumiesięczne, bądź kilkuletnie kontrakty, już od stycznia 2007 roku będą lepiej wynagradzani. Najlepsi będą mogli zostać w wojsku jako żołnierze zawodowi.
Ten, kto na stałe zwiąże się z armią, dostanie jeszcze wyższą pensję i mieszkanie- zapewnia na łamach "Dziennika" minister Sikorski. (PAP)