Młodzi motorem rewolucji
"Masy mają potencjalnie niewyczerpalny entuzjazm dla socjalizmu. Ci, którzy w epoce rewolucji potrafią naśladować jedynie dawne zwyczaje, zupełnie nie dostrzegają tego entuzjazmu. (...) Są pasywni, w momencie krytycznym nie potrafią iść do przodu i zawsze muszą być popychani, by zrobić krok."
Młodzi usłyszeli wołanie Mao. Stali się grupą, która miała obrócić w proch "cztery relikty" i "pchnąć" tych, którzy nie byli przekonani do rewolucji. Czerwona Gwardia, hunwejbini lub "diablęta", jak zwykł ich określać sam Mao, nie przebierali w środkach. "Burżujów" czekały publiczne napiętnowanie i kary cielesne. Czasami rewolucjoniści tak zapędzali się w karach, że dochodziło do morderstw.
Na zdjęciu: Czerwona Gwardia składająca się z uczniów szkół średnich i studentów wymachuje egzemplarzami "Czerwonej Książeczki" na ulicach Pekinu (czerwiec 1966 roku).