ŚwiatRepublika Środkowoafrykańska: makabryczny atak w stolicy. "To była zemsta"

Republika Środkowoafrykańska: makabryczny atak w stolicy. "To była zemsta"

Wyciągnęli swoją ofiarę z autobusu, pobili na śmierć, ciało podpalili. Potem jeden z napastników zaczął odgryzać kolejne kawałki nogi zamordowanego. Wszystko na oczach świadków na jednej z ulic Bangi, stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej, którą od kilku tygodni wstrząsają walki religijne. Kanibal wyznał BBC, które opisało potworną zbrodnię, że zabił w zemście.

Republika Środkowoafrykańska: makabryczny atak w stolicy. "To była zemsta"
Źródło zdjęć: © AFP | Eric Feferberg

13.01.2014 | aktual.: 13.01.2014 13:05

- Ludzie nazywają mnie Wściekłym Psem - powiedział reporterowi BBC Ouandja Magloire, który przewodził makabrycznemu atakowi grupy chrześcijan w Bangi. Dlaczego to zrobił? - Byłem zły - odpowiedział na pytanie dziennikarza. Przyznał, że muzułmanie zabili wcześniej jego ciężarną żonę, szwagierkę oraz jej dziecko. Gdy więc rozpoznał w jednym z pasażerów autobusu wyznawcę islamu, zaczął go śledzić. Wkrótce przyłączyli się do niego inni.

W końcu grupa około 20 osób zatrzymała autobus i wyszarpała z pojazdu swoją ofiarę. Mężczyznę pobito na śmierć, odcięto jego kończyny, a "Wściekły Pies" demonstracyjnie zaczął odgryzać kawałki ciała zabitego. Nikt nie przerwał tego barbarzyństwa. Ktoś z tłumu nagrał je jednak telefonem komórkowym - tak brytyjskiemu dziennikarzowi udało się rozpoznać kanibala, który... podszedł do niego podczas zbierania materiałów.

Czy był to odosobniony przypadek ekstremalnej przemocy, zainicjowany przez zaburzonego człowieka? A może konflikt w RŚA wszedł w kolejną fazę nienawiści? - zastanawia się BBC, którego dziennikarz był świadkiem, jak niektórzy gratulowali "Wściekłemu Psu".

Pogromy

Republika Środkowoafrykańska to jeden z najbiedniejszych krajów świata, mimo że posiada złoża ropy naftowej, diamentów, uranu i złota. Od dekad państwem targają kolejne konflikty. Sytuacja w kraju pogorszyła się jednak gwałtownie w grudniu ubiegłego roku, gdy zaczęło dochodzić do pogromów religijnych.

Przeciwko muzułmańskim rebeliantom Seleka, którzy dopuszczali się coraz zuchwalszych grabieży i mordów, wystąpiły chrześcijańskie milicje Anty-balaka ("Anty-maczety"). Wkrótce nastąpiła seria krwawych ataków odwetowych. Konflikt ma jednak nie tylko religijne podłoże. Do chrześcijańskich milicji przełączali się również środkowoafrykańscy muzułmanie, którzy sprzeciwiali się zagranicznym wpływom w Selece. Wśród rebeliantów walczyli bowiem Czadyjczycy.

Zagraniczne siły

Spirala przemocy została tak bardzo nakręcona, że Francja wysłała do swojej dawnej kolonii 1600 żołnierzy. Paryż obawiał się, że walki przerodzą się w ludobójstwa. Logistycznie i technicznie wojska francuskie ma wesprzeć Warszawa. Sytuację starają się także opanować siły Unii Afrykańskiej.

Przed kilkom dniami do dymisji podał się pierwszy muzułmański prezydent RŚA, Michel Djotodia. Zdobył on władzę ledwie dziewięć miesięcy wcześniej, stając na czele rebeliantów Seleki i obalając dyktatora Francois Bozizego. Zbrojni szybko jednak wymknęli się spod kontroli nowego przywódcy.

Źródła: BBC News, WP.PL, PAP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)