Reporterzy bez Granic: Wolność mediów w Polsce jest zagrożona
Uruchomienie Artykułu 7 wobec Polski było dobrą decyzją, bo działania rządu w Warszawie poważnie zagrażają demokratycznemu systemowi. Ale błędem było zignorowanie zagrożeń dla wolności mediów w Polsce - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Julie Majerczak z organizacji Reporterzy bez Granic. - Dziennikarze w Polsce są zastraszani, niezależne media tłamszone, a publiczne przeszły pod całkowitą kontrolę władz - tłumaczy.
21.12.2017 | aktual.: 22.12.2017 13:32
W swoim oświadczeniu Reporterzy bez Granic z zadowoleniem przyjęli uruchomienie przez Komisję Europejską Artykułu 7, który otwiera drogę do sankcji przeciwko Polsce. Jednocześnie ubolewacie, że Komisja "zignorowała ataki rzadu na media". O jakie ataki chodzi?
Julie Majerczak, szefowa biura Reporterów bez Granic w Brukseli: Odkąd Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy w 2015 roku, doszło do wielu ataków na wolność mediów. Najpierw władze przejęły całkowitą kontrolę nad mediami publicznymi, potem zaczęły grozić krytycznym dziennikarzom i utrudniać ich pracę, a jak ostatnio widzieliśmy, także dławić niezależne media za pomocą kar finansowych.
Mówi pani o karze dla TVN24 nałożonej przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji?
Tak, to absolutnie nie do przyjęcia, szczególnie biorąc pod uwagę wysokość kary i jej uzasadnienie. Nie można karać mediów za pokazywanie demonstracji. Każde medium ma prawo informować i prowadzić relację z takich wydarzeń. Na tym polega wolność prasy. Decyzja władz jest dla mnie zupełnie niezrozumiała i to bardzo poważny sygnał. Ale są też inne niepokojące przypadki. Na przykład ten dziennikarki Polsatu Doroty Bawołek, która otrzymała groźby za to, że tu w Brukseli po prostu zadała niewygodne pytanie. W odpowiedzi została potępiona przez TVP, co sprowokowało zalew gróźb wobec niej w mediach społecznościowych. No i jest jeszcze sprawa Tomasza Piątka, który jest ścigany przez prokuraturę wojskową za krytyczną książkę o ministrze obrony. To nie jest zwykły pozew o zniesławienie, ale coś zupełnie niespotykanego i groźnego. To zastraszanie dziennikarzy.
Z drugiej strony, telewizja publiczna zawsze była do pewnego stopnia upolityczniona, a w Polsce funkcjonują niezależne media. W końcu rozmawia pani z przedstawicielem jednego z nich
Nie twierdzę, że wolnych mediów nie ma. Ale nawet i niezależne media są poddawane presji, choćby ekonomicznej związanej z reklamami spółek skarbu państwa, czy nawet zakazem subskrypcji w państwowych urzędach niektórych krytycznych gazet, jak "Gazeta Wyborcza" czy "Newsweek". Można odnieść wrażenie, że władze robią co tylko mogą, by stłamsić nieprzychylne im media. Takiej presji czy zastraszaniu czasem może być bardzo trudno się oprzeć.
W rankingu wolności prasy Reporterów bez Granic Polska jest dość nisko, na 54 miejscu. Ale są państwa Unii, które są jeszcze niżej. Węgry są na 71. miejscu, Chorwacja - 74, a Grecja - 88. Czy w takim razie te państwa według pani też powinny zostać objęte sankcjami?
Cały czas zwracamy uwagę na problemy w tych krajach i upominamy się o prawa dziennikarzy. Ale sytuacja w Polsce jest inna niż w większości z nich. W Polsce ataki na media są częścią szerszych działań niszczących mechanizmy kontrolujące i równoważące władze. Chodzi o cały pakiet antydemokratycznych zmian. Podejmowane są działania uderzające w organizacje pozarządowe, ogranicza się wolność zgromadzeń, przejmuje się kontrolę nad sądownictwem. W innych krajach sytuacja też nie jest dobra, ale inna. Unia Europejska nie ma zbyt wielu narzędzi czy kompetencji, by interweniować, kiedy łamana jest wolność mediów. Jednym ze sposobów jest właśnie Artykuł 7. Dlatego jesteśmy zawiedzeni, że Komisja nie wspomniała o tej sprawie uruchamiając proces.
Mówi pani, że sytuacja w innych krajach jest inna. Ale na Węgrzech wygląda to podobnie, a niezależne media są często przejmowane przez zaprzyjaźnionych z rządem biznesmenów.
To prawda i jesteśmy zdania, że ten kraj powinien zostać objęty procedurą Artykułu 7. Ale w Grecji, Chorwacji czy Bułgarii, te problemy mają inny charakter. Chodzi o sprawy takie jak korupcja, wywieranie presji na media, użycia praw o zniesławieniu, cyz koncentracji mediów w rękach oligarchów. Są tam bardzo poważne problemy i nieustannie zwracamy na to uwagę, ale tam stawką nie jest istnienie demokratycznego systemu.