ŚwiatRenesans klasycznego szpiegostwa. Mocarstwa wracają do wojny wywiadów

Renesans klasycznego szpiegostwa. Mocarstwa wracają do wojny wywiadów

• Terroryzm przestaje być główną osią zainteresowań służb światowych mocarstw

• Do łask wraca klasyczne szpiegostwo wymierzone w inne państwa

• Aktywność wywiadów zaczyna przypominać tę z czasów zimnej wojny

• Nie dotyczy to jedynie globalnych potęg, ale również regionalnych graczy

• Kryzys migracyjny i różnego rodzaju migracje stworzyły olbrzymie pole do działań i prowadzenia operacji wywiadowczych

• Polska nie jest odosobnionym wyjątkiem, również będąc podmiotem i przedmiotem rywalizacji wywiadów

Renesans klasycznego szpiegostwa. Mocarstwa wracają do wojny wywiadów
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Skyring, CC-BY-SA-3.0

07.10.2016 10:41

Klasyczne szpiegostwo wymierzone w inne państwa, a prowadzone przez służby specjalne zarówno w sferze HUMINT (rozpoznanie osobowe), jak i SIGINT (rozpoznanie radioelektroniczne), przybiera na sile w okresie narastającej, globalnej niepewności. Terroryzm przestaje być osią zainteresowań najważniejszych graczy, którzy wracają do reguł doskonale znanych z okresu zimnej wojny - pisze dr Jacek Raubo dla portalu Defence24.pl.

Jak pokazują liczne, nagłośnione w ostatnim czasie wydarzenia, klasyczne szpiegostwo pomiędzy państwami wraca już oficjalnie do łask. Można oczywiście polemizować, czy kiedykolwiek przestało atrakcyjne na tyle, by mówić o jego osłabieniu, ale obecnie dostrzegalna jest zmiana nawet w publicznej narracji. Wcześniej, szeroko pojmowane zagrożenie międzynarodowym terroryzmem uszczupliło, w znacznym stopniu, m.in. pod względem funduszy, różne klasyczne kierunki zainteresowań. Było to nader widoczne chociażby w przypadku CIA, która wręcz "poszła na wojnę" i była to prawdziwa wojna - od Afganistanu i Pakistanu, poprzez region Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, aż do Azji Południowej.

Bogaci przedstawiciele elit politycznych Zachodu - po zamachach z 11 września 2001 r., a także tych z Londynu, Madrytu itp. - usilnie poszukiwali szybkiego remedium na Al-Kaidę i podobne jej organizacje. Służby miały być w tym przypadku lekarstwem na wszystko. Dziś, już nawet bez ostatecznego pokonania tzw. Państwa Islamskiego, czy nawet końcowego rozbicia klasycznej Al-Kaidy, nawet Stany Zjednoczone wskazują, że dokonują przewartościowania w obrębie swej aktywności wywiadowczej.

Rosja wraca do gry

"The Washington Post" opublikował niedawno informację, w której stwierdzono, że źródła ulokowane w amerykańskiej wspólnocie wywiadowczej zauważyły, że aktywność Rosjan przypomina tę z okresu zimnowojennych zmagań wywiadów. Stąd też, co nader istotne i symboliczne, po raz pierwszy od upadku ZSRR Rosja awansowała w zakresie priorytetów wywiadowczych Stanów Zjednoczonych. Trzeba być oczywiście sceptycznym, szczególnie co do przypadkowości tych "nieoficjalnych" przecieków, zamieszczanych w jednym z najbardziej poczytnych amerykańskich periodyków. Jednak spokojnie można to potraktować jako ostrzeżenie i jednoczesne uznanie oficjalnej potrzeby podjęcia już dawno rzuconej Amerykanom rękawicy. Po latach ustawicznego wzmacniania różnych struktur zwalczających i tropiących terrorystów, Stany Zjednoczone będą jednak musiały, zapewne, odrabiać straty - tak samo jak robiły to w pierwszych latach trwania zimnej wojny.

To właśnie wspomnianą aktywność wywiadowczą Rosji można wskazać jako jeden z kluczowych czynników wzrostu znaczenia klasycznego wywiadu, jak i oczywiście kontrwywiadu - zresztą nie tylko w samych Stanach Zjednoczonych. Przede wszystkim, władze w Moskwie są coraz mniej transparentne, zarówno w obrębie swoich działań, jak i struktury procesu podejmowania decyzji w państwie. Stąd też mniej pracy, chciałoby się stwierdzić, mają klasyczni dyplomaci, a więcej ci zatrudnieni na podwójnych etatach lub niejednokrotnie pracujący bez ochrony w postaci immunitetu dyplomatycznego. Rosja, zajmując Krym i dokonując przesunięcia granic na skalę niespotykaną od 1945 r., biorąc udział w działaniach separatystów na wschodzie Ukrainy, prowadząc niekończące się manewry wojsk, biorąc udział w wojnie w Syrii, uruchomiła efekt domina, wymuszając reakcję nawet tych, którzy woleliby raczej skoncentrować się na tropieniu lidera tzw. Państwa Islamskiego - Abu Bakra al-Bagdadiego.

Trzeba podkreślić, że dotyczy to zarówno wywiadu cywilnego, jak i służb wojskowych. Albowiem aktywność rosyjska przejawia się zarówno w sferze zainteresowań obu tych służb. Nie da się pominąć, że i kontrwywiady wielu państw, szczególnie europejskich, od dłuższego czasu podkreślają mniej lub bardziej stanowczo, że "pewne państwo na wschodzie Europy" lub wprost Rosja, wzmogło swoje operacje wywiadowcze na ich terytorium i wręcz przekracza granice wyznaczone przez KGB. Przykładowo, w samej tylko Szwecji w ostatnich tygodniach pojawiły się doniesienia o dość szczególnym zainteresowaniu szwedzkimi wojskowymi i instalacjami tamtejszych sił zbrojnych, skoncentrowanych w północnej części kraju. Co najważniejsze, nie jest to wyjątek od reguły, lecz można śmiało określić to jako pewnego rodzaju trend, obejmujący liczne państwa, nie tylko te należące do NATO.

Dla państwa NATO i tych, które pozostają poza jego strukturami, ale położone są w pobliżu Rosji, pojawia się potrzeba pozyskiwania wszelkich danych oraz informacji o tym państwie. Jest to zapewne jedna z najważniejszych przyczyn narastającej aktywności wywiadów na kierunku rosyjskim, zarówno w wymiarze strategicznym, jak i również bardziej ograniczonym, np. pod względem terytorialnym lub tematycznym. W przypadku tego ostatniego trzeba zwrócić uwagę na chociażby wszelkie informacje odnośnie planu modernizacji rosyjskich sił zbrojnych, który ma trwać do 2020 r.

Chiny skoncentrowane na cyberprzestrzeni

Podczas gdy Rosjanie napędzają wywiad w sferze swego sztandarowego HUMINT-u, to ChRL robi to samo w zakresie cyberszpiegostwa. Chociaż Stany Zjednoczone i ChRL podpisały hucznie porozumienia w zakresie obniżenia swej wrogiej aktywności w sferze cyberprzestrzeni, to chyba tylko najwięksi idealiści wierzyli wówczas w ich skuteczność oraz długofalowy wymiar. Już wprost twierdzi się, że aktywność chińskich służb oraz afiliowanych przy nich grup hakerów itp., utrzymuje się na stabilnym, czyli wysokim poziomie. O niezakończonych, dalszych wrogich praktykach Chińczyków, władze w Waszyngtonie miało informować U.S. Cyber Command. Tak czy inaczej, nie jest żadnym wielkim zaskoczeniem, że dla Chińczyków kluczowym pozostaje wywiad naukowo-techniczny. W końcu dynamicznie rozwijające się państwo i jego przemysł "zgłasza zapotrzebowanie" na każdą formę urobku służb w sferze najnowszej technologii.

Analogicznie, jak w przypadku czynnika rosyjskiego, czynnik chiński motywuje innych do podejmowania takich samych działań. Generuje, po pierwsze, nowe fundusze przeznaczane na służby specjalne - nie tylko sam wywiad, zwiększa przesunięcia kadrowe np. z kierunku antyterroryzmu lub wręcz zwiększa liczebność poprzez nabór nowych rekrutów do służby. Przykładowo, zdaniem BBC, brytyjskie MI6/SIS do 2020 r. pod względem liczby pracowników ma się powiększyć o skromne tysiąc osób. Zaś nie od dziś wiadomo, że inwestycje w nowych funkcjonariuszy służb specjalnych można porównywać z inwestycjami państw w zakup uzbrojenia. Mówiąc wprost, rozpoczął się lub jak kto woli trwa wyścig zbrojeń w sferze wywiadowczej. Co warte podkreślenia, w coraz mniejszym stopniu jest on generowany tylko i wyłącznie przez szeroko pojmowany terroryzm.

Renesans klasycznego wywiadu, prowadzonego pomiędzy państwami, wiązać można oczywiście ze wspomnianymi działaniami Rosji czy też ChRL. Są jednak obecni również gracze lokalni, którzy idąc za przykładem największych również stymulują podobne działania. Zniesienie sankcji w przypadku Iranu wzmocniło to państwo na tyle, że dziś jego służby wywiadowcze są widoczne od Libanu, poprzez Syrię, Irak, aż po Jemen. Wręcz naturalną reakcją Arabii Saudyjskiej, Izraela czy też innych graczy w regionie, jest kontrakcja, obejmująca także - lub przede wszystkim - sferę aktywności wywiadowczej. Nie mówiąc o tym, że samo otwarcie Iranu na Zachód otworzyło nowe możliwości do działania na jego terytorium obcym służbom.

Coraz mocniejszą potrzebę działań wywiadowczych, skierowanych wobec innych podmiotów międzynarodowych, generują nie tylko konkretne państwa. Nakładanie się różnych kryzysów wymaga od decydentów coraz częstszego sięgania po zakulisowe możliwości uzyskiwania informacji, inspiracji lub wręcz sabotażu działań innych podmiotów. Dotyczy to zarówno tych państw, które pozostają ze sobą w sporach różnych rodzajów, ale też tych uznawanych za sojuszników. W końcu logiczną jest chęć uzyskania wiedzy na temat możliwych scenariuszy działań naszego sojusznika lub partnera w określonych sytuacjach. Ma to szczególne znaczenie obecnie, gdy nawet w stabilnych pod względem politycznym demokracjach na Zachodzie pojawiają się politycy, partie polityczne i koncepcje pozycjonowane jako skrajne, a do obecnej sytuacji trudno jest przykładać standardy myślenia znane z lat 90. XX w.

Co więcej, nakładające się na siebie mniejsze lub większe konflikty tworzą razem obraz rozlewającego się po świecie chaosu. Każda zaś niestabilność tworzy idealne warunki do pracy funkcjonariuszy operacyjnych i analityków służb specjalnych oraz wymaga korzystania z wypracowanych przez nich wyników. Zupełnie nie zaskakują w tym kontekście doniesienia, że niemieckie BND mogło otworzyć swoją rezydenturę w nieczynnej obecnie ambasadzie RFN w Damaszku. W końcu, jak wielokrotnie udowadniał izraelski Mosad, tam gdzie trudno wysłać dyplomatę, z racji braku możliwości nawiązania normalnych stosunków dyplomatycznych, można wysłać, kolokwialnie mówiąc, "szpiega". Stąd też na Bliskim Wschodzie, Afryce, a także w Azji taka forma wzajemnego informowania się, a także jednoczesnego próbowania pozyskiwania wiedzy o innych jest coraz częściej praktykowana, akceptowana czy też - wręcz wymagana.

Sam kryzys migracyjny i w ogóle różnego rodzaju migracje stworzyły olbrzymie pole do działań i prowadzenia operacji wywiadowczych w skali Europy i nie tylko - co istotne, daleko odbiegających od klasycznego postrzegania problemu, skoncentrowanego tylko i wyłącznie na tzw. Państwie Islamskim. Indie korzystały najprawdopodobniej, zdaniem niemieckich śledczych, ze swojego agenta ulokowanego w strukturach imigracyjnych w Ostwestfalen. Chodzić miało o monitorowanie Hindusów oraz obywateli Niemiec zaangażowanych w różne radykalne ruchy, np. sikhijskie. Pytaniem retorycznym pozostaje, jak wielkim Eldorado dla służb pozostają rozsiane po kontynencie obozy dla uchodźców i nielegalnych imigrantów, unijne hotspoty i podobne lokacje.

A przecież są jeszcze spory na Morzu Południowochińskim, angażujące nie tylko floty i siły powietrzne wielu tamtejszych państw, czy też kwestia pogłębiającego się obecnie kolejnego kryzysu w relacjach Indii i Pakistanu, problemów granicznych w Afryce, a dodatkowo rozmaite interesy gospodarcze, wymagania dotyczące rozwoju najnowocześniejszych technologii. Przy tym terroryzm staje się zagrożeniem wielce niebezpiecznym dla wszystkich, lecz coraz mniej zagrażającym całościowemu funkcjonowaniu państw. Takie przewartościowanie przywraca myślenie o aktywności wywiadów na innych, bardziej klasycznych kierunkach, przy zastosowaniu starych (przede wszystkim HUMINT), jak i nowych (SIGINT, etc.) metod działania.

W tym wszystkim Polska nie jest żadnym odosobnionym wyjątkiem. Biorąc pod uwagę aktywność na wschodniej flance NATO nasz kraj jest i będzie wręcz naturalnym celem działań Rosji, ale również i Białorusi. Mając ochotę na udział w koncepcji "nowego jedwabnego szlaku" czy zgłaszając się do AIIB (Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych), Chińczycy nie pozostają bierni i niewykluczone, że już od dawna koncentrują większe zasoby na kierunku polskim. Zaś wszelkie nasze działania na płaszczyźnie unijnej, natowskiej czy obecnie wyszehradzkiej muszą generować "niezwykłą ciekawość" naszych partnerów i sojuszników. W końcu każdy z liderów politycznych dąży do maksymalizacji zysków i minimalizacji strat w przypadku interesu narodowego, a naturalnym narzędziem tego rodzaju aktywności jest wykorzystanie wszelkich dostępnych informacji. Tym bardziej trzeba dbać o sprawność działania naszych własnych "oczu i uszu", działających na kierunkach dla nas strategicznych i istotnych z racji nie tylko bezpieczeństwa, ale
również pragmatycznych interesów politycznych i ekonomicznych. To zaś wymaga odpowiedniego podejścia właśnie do funkcjonowania wywiadu zagranicznego - cywilnego i wojskowego.

Trzeba przy tym pamiętać, że jeśli w przypadku terroryzmu istnieje mniej lub bardziej przekonywująca wspólnota i możliwość osiągania pewnego poziomu konsensusu pomiędzy różnymi państwami, to w przypadku polityki, gospodarki i nauki oraz techniki należy być realistycznie nastawionym. Mówiąc obrazowo, jeśli Izrael szpiegował i szpieguje Stany Zjednoczone, a Stany Zjednoczone nie mają problemów, by kierować działania wywiadowcze na Izrael, to należy domniemywać, że słowo sojusznik i partner międzynarodowy w sferze wywiadu jest nader kontrowersyjne w praktyce. Stąd też pojawia się przesłanie o potrzebie cenienia wywiadu oraz jego odpowiedniego traktowania przez państwo, polityków, a także samo społeczeństwo. Żyjemy bowiem w, jak mówi chińskie porzekadło, w "ciekawych czasach". A domeną szpiegostwa jest właśnie zaspokajanie tej ciekawości w sposób jak najbardziej dogłębny.

Dr Jacek Raubo dla Defence24.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)