Religa: związki zawodowe nie są od robienia reformy
Nigdzie na świecie związki zawodowe nie robią reformy. Trzeba się ich słuchać, trzeba znać ich żądania. Reformowanie opieki zdrowotnej ma tylko jeden cel: żeby każdy obywatel w Polsce, każdy, powtarzam, miał powszechny i równy dostęp do najlepszej opieki medycznej. To jest cel reformy. Wszystko inne, żeby to uzyskać łącznie z płacami, jest potrzebne, ale to są cząstkowe rozwiązania - powiedział Zbigniew Religa, gość "Sygnałów Dnia".
22.01.2008 | aktual.: 22.01.2008 09:58
Sygnały Dnia: Panie ministrze, a pańskim zdaniem ten stolik... inaczej: ten biały szczyt jest w ogóle w stanie funkcjonować? Bo ja miałem tam wrażenie, że tam jest bardzo dużo osób. Jeżeli cały pierwszy dzień poświęcono właściwie na prezentację stanowisk, to tu trzeba bardzo dużej pracy organizacyjnej, bardzo takiej dużej dyscypliny, żeby w ogóle dojść do konkluzji.
Zbigniew Religa: - Panie redaktorze, reformy tak się nie robi. Przepraszam, że to powiem, bo słuchają nas związki zawodowe. Nigdzie na świecie związki zawodowe nie robią reformy. Trzeba się ich słuchać, trzeba znać ich żądania, trzeba powiedzieć: wasze są... Ja do nich mówię tak: Panowie doktorzy, panie pielęgniarki i wszyscy inni pracownicy! Żądania płacowe są słuszne. Trzeba tak reformować opiekę zdrowotną, żeby pieniądze na wasze płace, jak mówicie, godne, co prawda ja już nie do końca wiem, kiedy jest ta godna płaca, kiedy nie, ale musicie być dobrze opłacani, bo jesteście potrzebni. Te pieniądze się muszą znaleźć. Ale decyzje... Reformowanie opieki zdrowotnej ma tylko jeden cel: żeby każdy obywatel w Polsce, każdy, powtarzam, miał powszechny i równy dostęp do najlepszej opieki medycznej. To jest cel reformy. Wszystko inne, żeby to uzyskać łącznie z płacami, jest potrzebne, ale to są cząstkowe rozwiązania, prawda? Nie możemy zapomnieć o tym właściwym celu. To są decyzje polityczne. Tu żaden związek
zawodowy czy pielęgniarek, czy lekarzy nie rozwiąże tego.
Ale te związki już są, już robią reformę, bo są przedstawiciele związków zawodowych, między innymi Porozumienia Zielonogórskiego.
- One nie robią reformy, one mówią co chcą...
Ale są w ścisłym kierownictwie Ministerstwa Zdrowia.
- Tak, ja powiem panu... Znowu, ja naprawdę już nie chcę atakować nikogo, bo... nie chcę, ale jak ja słucham, przepraszam, pana ministra Włodarczyka... Znaczy ja mam takie poczucie jakiegoś gigantycznego niesmaku, bo jak słucham przewodniczącego Bukiela, może pan mi nie wierzyć, ja przecież nie jestem ministrem i nie muszę się podobać, tak? Ja do tego faceta, do Bukiela, mam ogromnie dużo szacunku, bo jest to związkowiec od kilkunastu lat, on walczy o to. Tak się zachowuje związkowiec. Panie przewodniczący Bukiel! Ma pan moje uznanie. To nie znaczy, że ja się z panem w wielu sprawach zgadzam. Ja z pańską reformą się nie zgadzam. Zgadzam się z pańskim postulatem, mamy takie samo spojrzenie na dwie rzeczy: bez pieniędzy się reformy nie zrobi, to samo mówi Bukiel co ja, a ja to też mówiłem wcześniej. I druga rzecz – trzeba, żeby pensje pracowników były porządne. I tu się zgadzamy. Pozostała wizja reformy, a ja jestem przeciwnikiem tego, co mówi Bukiel, ale podchodzę do niego z szacunkiem, natomiast
wiceminister, który mówił trzy miesiące temu wszystko co innego niż mówi teraz, to powiem panu szczerze: trafia mnie szlag.