"Byłem świetnie przygotowany, trenowałem na zwłokach"
Kardiochirurg podkreśla, że był dobrze przygotowany do tego zabiegu, choć nigdy wcześniej nawet nie widział transplantacji serca. "Wielu chirurgów tak zaczynało. I mimo że wcześniej nie uczestniczyli w takich operacjach, z powodzeniem je potem przeprowadzali. Można powiedzieć, że to, co zrobiłem w Zabrzu, było autorskim wykonaniem transplantacji.
Nie widziałem takiej operacji, bo w czasie kiedy byłem na rezydenturze w Detroit, Kantrowitz przestał już zajmować się transplantacjami serca. Zaczął pracować nad mechanicznym wspomaganiem krążenia. I w tych badaniach brałem czynny udział.
Byłem świetnie przygotowany, ponieważ trenowałem na zwłokach. A samą operację robiłem zgodnie z zasadami, które były opisane w przeczytanych przeze mnie książkach. Naprawdę wydaje mi się, że byłem dobrze przygotowany do tego zabiegu" - czytamy.
Na pytanie, ile takich "treningowych" transplantacji przeprowadził przed tą pierwszą prawdziwą, profesor odpowiedział, że nie pamięta. "Ćwiczyłem dopóty, dopóki nie byłem pewien, że wszystko robię prawidłowo. Proszę pamiętać, że w 1985 roku, kiedy wykonywaliśmy tę transplantację, Polska była jednym z nielicznych krajów w Europie, w których przeprowadzono taki zabieg. Informacja o tym, że Polacy, a konkretnie Religa w Zabrzu, zaczęli transplantacje serca, odbiła się szerokim echem na całym kontynencie. To właśnie wtedy moje nazwisko stało się znane w świecie medycznym i nie tylko" - dodaje.
Na zdjęciu: na Górce Szczęśliwickiej odbyły się zawody narciarskie dla amatorów Religa Cup. W trakcie zawodów prof. Zbigniew Religa propagował ideę polskiego sztucznego serca i zapowiedział, że osoba której za kilka lat zostanie takie serce wszczepione będzie mogła jeździć na nartach. Warszawa, styczeń 2002.