"Zabrali nas do jednego z hangarów, bo nie mogliśmy ani zostać przy rękawie ani wysiąść"
Na stambulskim lotnisku był także dziennikarz BBC Mark Lowen, który już siedział w samolocie, czekając na wylot. - Zabrali nas do jednego z hangarów, bo nie mogliśmy ani zostać przy rękawie ani wysiąść. Teraz stoimy na płycie lotniska i widzę przez okno funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Na pokładzie jest spokojnie, nie ma paniki. Pewnie będziemy tu kilka godzin, tak przynajmniej powiedziała nam załoga - opowiadał we wtorek wieczorem.