Co musi się wydarzyć?
Statystycznie najcieplejszym okresem roku w Polsce jest druga połowa lipca. To właśnie wtedy najbardziej prawdopodobne są wielkie upały. By słupki rtęci przekroczyły "czterdziestkę" musiałyby wystąpić pewne specyficzne okoliczności. Najpierw piekielny żar pojawiłby się na Saharze. Tam temperatury musiałyby wyraźnie przekroczyć 50 stopni. Oczywiście aż takich upałów do Polski "dowieźć" się nie da ze względu na fakt, że powietrze z północnej Afryki zawsze zostaje po drodze schłodzone przez wody Morza Śródziemnego, a przede wszystkim pasma górskie.
Do przekroczenia 40 stopni w Polsce potrzeba jednak nie tylko "produktu" z Afryki, ale także szybkiego i mocnego jego "nośnika". Idealnymi okolicznościami dla rekordu byłoby powstanie słonecznego wyżu nad Bałkanami oraz mocnego niżu na Morzu Północnym. Taki układ spowodowałby szybkie pompowanie żaru do naszej części świata. Rekord padnie zapewne przy bezchmurnym niebie i bardzo niskiej wilgotności. Nałożenie się wszystkich wymienionych czynników i utrzymywanie się podobnych warunków przez co najmniej kilka dni (nagrzanie gleby, która potem "oddałaby" dodatkowe ciepło) mogłoby przynieść nawet 43-44 stopnie w południowo-zachodniej Polsce. To maksimum możliwości termicznych w naszym kraju.
Zobacz więcej w serwisie pogoda. href="http://wp.pl/">