Rekonstrukcja rządu. Ziobro i Gowin zachowają resorty? Trudne negocjacje na szczytach władzy
Partie Porozumienie Jarosława Gowina oraz Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro mimo politycznych gróźb ze strony szefa klubu PiS ostatecznie mogą zachować kontrolę nad czterema ministerstwami w rządzie.
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, politycy twardo negocjują warunki umowy koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy. - Rozmowy toczą się codziennie - mówią nam ich uczestnicy.
- Nikt nie zostanie z niczego "ograbiony" - podkreśla w rozmowie z WP rzecznik PiS Radosław Fogiel.
Gra w złego policjanta
Kilka dni temu, Sejm. Szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki ku zaskoczeniu nie tylko dziennikarzy, ale i kolegów z rządzącej koalicji zapowiada, że polityczni partnerzy PiS w obozie Zjednoczonej Prawicy w wyniku zbliżającej się rekonstrukcji Rady Ministrów stracą po jednym ministerstwie.
Wirtualna Polska jako pierwsza poinformowała po tej deklaracji szefa klubu PiS, że Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin stanowczo sprzeciwiają się takim zmianom w umowie koalicyjnej. Przedstawiciele Porozumienia i Solidarnej Polski zapewniali nas po słowach Terleckiego, że nie ma zgody ze strony ich partii na pozbawianie ich kontroli nad ministerstwami.
PiS nie chce tracić na rzecz koalicjantów
Dziś sytuacja wygląda tak: "ziobryści" mają wpływ na Ministerstwo Sprawiedliwości oraz Ministerstwo Środowiska, a "gowinowcy" - na Ministerstwo Rozwoju oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (Gowina zastąpił w funkcji szefa resortu polityk Porozumienia Wojciech Murdzek).
Z nieoficjalnych informacji wynika, że resort środowiska i resort klimatu mogą zostać połączone w jedno ministerstwo. Funkcję ministra - jak spekulowano w kuluarach - miałby w wyniku tego stracić polityk Solidarnej Polski, poseł Michał Woś. W grę wchodzi również - o czym po raz pierwszy powiedział w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wicemarszałek Senatu z PiS Marek Pęk - połączenie resortów edukacji i szkolnictwa wyższego, czego skutkiem byłoby pozbawienie funkcji ministra przedstawiciela Porozumienia.
Faktem jest, że ograniczenia liczby ministerstw - jak pisze też Andrzej Stankiewicz w Onecie - chce zarówno prezes PiS Jarosław Kaczyński, jak i premier Mateusz Morawiecki. Tyle że liderzy partii rządzącej napotykają opór ze strony swoich koalicjantów.
Ci - jak słyszymy - twardo negocjują warunki umowy koalicyjnej. - Solidarna Polska i Porozumienie się nie cofną - przewidują nasi rozmówcy z rządu.
- Gowin i Ziobro nie mają nic przeciwko "uszczuplaniu" rządu na poziomie ministerstw, ale nie ich kosztem. Nie chcą dać się jeszcze bardziej marginalizować. Chcą wspólnie zachować pakiet czterech ministerstw i twardo się tego trzymają. Problem w tym, że jeśli oni nie stracą żadnego z resortów, to straci wyłącznie PiS. A to nie spodoba się w partii - mówi Wirtualnej Polsce ważny polityk formacji Jarosława Kaczyńskiego.
Twarda taktyka negocjacyjna
Szef Komitetu Wykonawczego PiS i jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego Krzysztof Sobolewski dodał we wtorek, że "jeśli miałoby nastąpić zmniejszenie liczby resortów, dotyczyłoby to każdego z ugrupowań wchodzących w skład Zjednoczonej Prawicy". Czyli również Porozumienia i Solidarnej Polski (dziś na aż dwadzieścia ministerstw jedynie cztery przypadają mniejszym koalicjantom).
- Ostatecznie może skończyć się jednak tak, że Gowin i Ziobro zachowają cały pakiet. Oczywiście oprócz części wiceministrów, bo tych straci zarówno PiS, jak i SolPol czy Porozumienie - słyszymy w PiS.
Skąd zatem konfrontacyjne wobec koalicjantów słowa Ryszarda Terleckiego o tym, że PiS odbierze im po jednym ministerstwie? - To mogła być typowa taktyka negocjacyjna. Sprawdzanie naszych reakcji. Stanowisko szefa klubu PiS nie jest wiążące dla rozmów na poziomie liderów koalicji Zjednoczonej Prawicy - przekonują nasi informatorzy.
Rzecznik PiS Radosław Fogiel w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje: - Sprawa jest już wyjaśniona. Nikt nie ma powodów do obaw, nic nie wydarzy się za czyimiś plecami. Nikt nie zostanie z czegokolwiek "ograbiony". Decyzje będą podejmowane w zgodzie i porozumieniu.
Nasz rozmówca przekonuje jednak, że decyzja o "odchudzeniu" rządu jest właściwie przesądzona. - Najważniejsze jest usprawnienie zarządzania Radą Ministrów - uważa rzecznik formacji Jarosława Kaczyńskiego.
Wiceszef jednego z resortów: - Nie należy raczej spodziewać się ścięcia z 20 do 10 ministerstw, ale na pewno niektóre resorty przejmą kompetencje innych. To wprost wynika z analiz KPRM i samego premiera. Personalia są wtórne, najważniejsza jest zmiana struktury rządu.