"Referendum" na Białorusi. Mińsk może mieć broń jądrową
Na Białorusi przeprowadzono w niedzielę "referendum", w którym - jak podaje Centralna Komisja Wyborcza - 65 proc. głosujących miało poprzeć zmiany w konstytucji. Jedna z nich zakłada odrzucenie przez ten kraj statusu państwa wolnego od broni jądrowej.
Białoruska Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła w nocy z niedzieli na poniedziałek wstępne wyniki referendum w sprawie zmiany konstytucji. Za zmianami opowiedziało się według komisji białoruskiej ponad 65 proc. obywateli, a frekwencja wynosić miała 78,6 proc. Przeciwko zmianom ma być tylko 10 proc. obywateli.
W czasie referendum obywatele odpowiadali na jedno pytanie: "Czy zgadza się pan/pani na zmiany i uzupełnienia Konstytucji Republiki Białorusi?". Możliwa odpowiedź to "tak" lub "nie".
Według zapowiedzi białoruskiego reżimu, nowa konstytucja ma "ograniczyć władzę prezydencką" i "umożliwić bardziej zrównoważone zarządzanie krajem". Tymczasem zdaniem krytyków projektu, zmiany są głównie kosmetyczne, a Aleksander Łukaszenka zdoła zachować pełną kontrolę nad systemem politycznym.
Do konstytucji wprowadzany zostać ma też nowy organ - Ogólnobiałoruski Zjazd Ludowy. Jest on porównywany do "równoległego parlamentu" i niewykluczone, że jego przewodniczącym zostanie Łukaszenka. Zmiany ograniczają liczbę kadencji prezydenckich do dwóch, ale "wyzerowują dotychczasowe" sześć kadencji Łukaszenki.
Opozycja nie uznaje legitymacji głosowania przeprowadzonego w warunkach represji.
Broń atomowa na Białorusi?
W referendum "przegłosowano" też zmianę, która zakłada usunięcie z art. 18. białoruskiej konstytucji zapisu o neutralności nuklearnej Białorusi. To oznacza, że po raz pierwszy od upadku ZSRR na białoruskiej ziemi będzie mogła znaleźć się broń jądrowa.
Referendum zostało uznane za ważne, bo według reżimu białoruskiego, wzięła w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.