Rebelianci z Libii: zajęcie tankowca przez żołnierzy USA to akt piractwa
Libijscy rebelianci uznali zajęcie tankowca z ropą naftową, załadowaną w porcie będącym pod ich kontrolą, za akt piractwa, którego dopuściły się wojska USA. Zdaniem rebeliantów Amerykanie pogwałcili w ten sposób prawo międzynarodowe.
18.03.2014 | aktual.: 18.03.2014 14:11
Amerykańscy komandosi z elitarnych oddziałów Navy SEALs opanowali w niedzielę wieczorem statek pływający pod banderą Korei Północnej. Z informacji władz USA wynikało, że podczas operacji nikt nie ucierpiał, a przewożony ładunek został zabezpieczony.
Akcję komandosów zaakceptował prezydent Barack Obama, którego administracja została poproszona o pomoc przez rządy Cypru i Libii. Tankowiec z ładunkiem ponad 30 tys. ton ropy naftowej znajdował się na międzynarodowych wodach na południe od Cypru - poinformował rzecznik Pentagonu John Kirby.
Tankowiec wypłynął z opanowanego przez rebeliantów portu As-Sidr na wschodzie Libii w pierwszej połowie marca. Lokalne władze próbowały powstrzymać tankowiec przed wyjściem w morze, jednak dzięki m.in. złej pogodzie udało mu się ominąć blokadę i uciec.
Rebelianci już wcześniej zapowiadali, że na własną rękę zaczną sprzedawać ropę naftową, na co zgody nie wyraża rząd centralny w Trypolisie. Konflikt wokół libijskich zasobów ropy wzmaga obawy, że kraj może popaść w chaos lub nawet ulec podziałowi w sytuacji, gdy rząd nie potrafi dojść do porozumienia z rebeliantami, którzy przyczynili się do obalenia w 2011 roku dyktatury Muammara Kadafiego.