To już jest "tsunami" w Polsce. Tropy prowadzą nie tylko na Kreml

Dezinformacja doprowadza do zmiany myślenia, ale i do realnych zagrożeń, także w realnym świecie. Istnieją możliwości, że wiele osób chce w ten sposób destabilizować sytuację w Polsce. Takim przykładem mogą być Rosjanie czy Białorusini. - Jeśli Rosja będzie w stanie w czasie kampanii i samych wyborów oddziaływać na Polskę, to Rosja i Białoruś będą zainteresowane zdestabilizowaniem sytuacji w Polsce - mówi Anna Mierzyńska, ekspertka ds. dezinformacji, gościni drugiego odcinka podcastu "One mają głos".

Władimir Putin
Władimir Putin
Źródło zdjęć: © Getty Images | Contributor#8523328
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

06.11.2022 | aktual.: 07.11.2022 12:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"One mają głos" to cykl podcastów Żanety Gotowalskiej, w których dziennikarka rozmawia wyłącznie z kobietami. W programie poruszane są między innymi tematy funkcjonowania w świecie patriarchatu, wykonywania nierzadko męskich zawodów i odnajdywania się w rzeczywistości, która często zdaje się być dla kobiet nieprzychylna. Premiera w co drugą niedzielę.

"Dezinformacja prowadziła do realnych, społecznych tragedii"

Na co dzień zderzamy się z - jak mówi gościni podcastu "One mają głos" Anna Mierzyńska, analityczka, ekspertka ds. dezinformacji, autorka książki "Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie" - gigantyczną falą, wręcz tsunami dezinformacji. Tak było choćby przy okazji pandemii koronawirusa.

- Przestrzeń niepewności, która dotyczy spraw istotnych jeśli pojawia się w życiu człowieka, jest przestrzeń w wiarę w nieprawdziwe informacje. Wiele osób szuka prostych odpowiedzi na pytania, dostępnych tu i teraz. Nie czekano na wiedzę. Proste odpowiedzi najłatwiej było znaleźć w internecie. Od początku pandemii pojawiały się fałszywe informacje i teorie spiskowe - mówi Anna Mierzyńska.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dezinformacja przenosiła się z sieci do życia realnego. - To się wzajemnie napędza. Największe zagrożenie dezinformacją jest takie, że to, co przeczytamy w internecie, później wpływa na nasze życie. W niektórych sytuacjach, kiedy ktoś głęboko uwierzy w teorię spiskową, prowadziło to do realnych, społecznych tragedii - rozpadały się rodziny, ludzie tracili pracę - podkreśla gościni podcastu.

"Dezinformacja zmienia poglądy ludzi"

W Polsce, w trakcie pandemii koronawirusa, rozsyłane były wiadomości SMS, w których dezinformowano o zagrożeniu, jakie miało nastąpić - zamknięte wjazdy do miast, brak możliwości swobodnego przemieszczania się. - W kolejnych tygodniach, kiedy lockdowny wprowadzały inne państwa, bardzo podobne wiadomości pojawiały się w USA, Irlandii, częściowo w Ukrainie. O bardzo podobnej treści, budzące przerażenie. Do dziś nie wiadomo, kto za tym stał. Czy to było rozsyłane przez Polaków, czy może ktoś z zewnątrz próbował destabilizować sytuację w kraju - dodaje.

Pojawiały się doniesienia, że grupy antyszczepionkowe w mediach społecznościowych zaczęły być obecnie grupami prorosyjskimi. Czy to prawda? - Wśród środowisk, które się radykalizowały, zaangażowali się działacze prorosyjscy, którzy byli aktywni w Polsce. Włączali się w protesty, publikowali pisma prawnicze, by nie podlegać obostrzeniom sanitarnym w Polsce. Weszli w grupy, włączyli się do działania. Kiedy rozpoczęła się wojna w Ukrainie okazało się, że w grupach pojawia się sporo antyukraińskich treści. Grupy nadal funkcjonują, nie tylko na Facebooku, ale i na Telegramie. Dalej zajmują się szczepieniami, a z drugiej strony pojawia się wiele treści prorosyjskich - zaznacza.

- Jeśli jakikolwiek przekaz dociera do nas wielokrotnie, słyszymy te same informacje, zaczynamy w nie wierzyć. To samo dzieje się w tych grupach. To pokazuje, że dezinformacja zmienia poglądy ludzi, ich nastawienie, a potem zmieni ich decyzje i zachowania - podkreśla gościni podcastu "One mają głos".

"Grupy antysystemowe zajęte są przygotowaniem do wyborów"

Czy członkowie skrzykują się do działań w realu? - W tej chwili najbardziej zajęci są przygotowaniem do wyborów. W grupach antysystemowych na poważnie się o tym myśli. Tworzone są struktury na poziomie regionów, województw. To się intensywnie dzieje. Chcą mieć wpływ na to, jaka jest Polska - dodaje Mierzyńska.

- Partia Grzegorza Brauna stara się wykorzystać potencjał polityczny, będący w tych ruchach. Ale w grupach jest sporo pretensji do Konfederacji. To, co robi ta partia, wydaje się dla nich bardzo często za mało radykalne. Konfederacja staje się dla nich takim ugrupowaniem osadzonym w systemie. To zdecydowanie za słabe dla członków takich ruchów, dlatego chcą stworzyć swoje inicjatywy - zaznacza rozmówczyni.

Poszukują więc bardziej kogoś takiego jak patostreamer Wojciech Olszański niż na przykład Grzegorz Braun. - Nie jest przypadkowe, że Olszański w pandemii zdołał zgromadzić wokół siebie kilkutysięczną grupę osób. Jego bardzo radykalne postawy w połączeniu z groźbami, namawianiem do przemocy, podobają się części tych ludzi zgromadzonych we wspomnianych grupach - dodaje.

Ordo Iuris a rosyjskie środowisko

Jak to możliwe, że Ordo Iuris, którego działania były bardzo intensywne, nagle redukuje swoje struktury i działania? Czy ma to związek z ukróceniem - jak mówi się w sieci - środków pochodzących od rosyjskich fundatorów? - Koincydencja czasowa jest rzeczywiście zastanawiająca. 24 lutego wybucha wojna, a od marca Ordo Iuris zaczyna mieć problem ze zbilansowaniem swoich przychodów z wydatkami. Obecnie pojawiają się informacje, że sytuacja finansowa jest tak zła, że w grę wchodzi zawieszenie działania organizacji - podkreśla Mierzyńska.

Według rozmówczyni podcastu "One mają głos" jest kilka możliwości, dlaczego tak się dzieje. - Czy spadki mogą wynikać z tego, że - jak się mówi - Ordo Iuris jest powiązane ze środkami finansowymi z Rosji? Taki związek się pojawia. Ale nie mamy żadnych dowodów na to, że jest wprost finansowane z Rosji. Wiemy natomiast, dzięki wykradzeniu danych z hiszpańskiej organizacji CitizenGo, że są dowody na przelewy między tą organizacją a Ordo Iuris - mówi.

- CitizenGo zostało założone przez Hiszpana Ignacio Arsuaga oraz oligarchę rosyjskiego Konstantego Małofiejewa. Ten drugi bardzo długo to finansował. Ordo Iuris funkcjonuje i współpracuje w rosyjskim środowisku. Jeżeli jest się w Rosji oligarchą, chcącym spokojnie funkcjonować, trzeba liczyć na sympatię Kremla - wyjaśnia Mierzyńska. - Trudno zaprzeczać faktom - dodaje.

"Afera mailowa ma ewidentny wątek rosyjski"

Czy Rosjanie mogą mieć związek z aferą mailową, która od miesięcy przetacza się w internecie? - Afera ma ewidentny wątek rosyjski. Wiele wskazuje na to, że zaczęła się na wschodzie, a nie w Polsce. Kanał Poufna Rozmowa to jedna część afery. Na początku była część rosyjska. Afera mailowa rozpoczęła się w lutym 2021. Wówczas na Telegramie rozpoczęto publikowanie wykradzionych dokumentów. Cały kanał był prowadzony w języku rosyjskim. Informacje były podawane dalej przez konta rosyjskie i białoruskie - wylicza Mierzyńska.

- Byliśmy negatywnymi bohaterami programów białoruskich. Część polskojęzyczna zaczęła się w czerwcu, kilka miesięcy później, kiedy kanał rosyjskojęzyczny hulał już w internecie. Na Poufnej Rozmowie zaczęły pojawiać się informacje już w języku polskim. Strona przenosi się na inne domeny, bo są blokowane przez dostawców internetowych. Wątek rosyjski jest bardzo silny. Trudno uznać, że nie ma udziału Rosji - dodaje.

Anna Mierzyńska zbadała, kto rozpowszechniał informacje z kanału rosyjskiego. - Stałym wspierającym był kanał powiązany z "fabryką mediów" Jewgienija Prigożina. Człowieka, który zbudował fabrykę trolli, sponsor tzw. Kampanii Wagnera - wyjaśnia ekspertka.

"Rosja i Białoruś będą zainteresowane zdestabilizowaniem sytuacji w Polsce"

Czy rząd jest w stanie jakkolwiek działać w kierunku ochrony nas wszystkich przed destabilizacją ze strony rosyjskiej? - Są podejmowane pewne działania, które mają ograniczyć dezinformację w Polsce. O części działań nie wiemy. Poza tym z dezinformacją trudno jest walczyć bez całościowego systemu przeciwdziałania jej rozpowszechniania - zaznacza Mierzyńska.

Jak bardzo Rosja może zamieszać w nadchodzących wyborach? - Może być zamieszanie. Polityka światowa w czasie wojny w Ukrainie przyspieszyła, a my jesteśmy w samym środku zdarzeń. Jeśli Rosja będzie w stanie w czasie kampanii i samych wyborów oddziaływać na Polskę, to Rosja i Białoruś będą zainteresowane zdestabilizowaniem sytuacji w Polsce - dodaje.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także