"Ratujcie Japończyków, tragedia dotyczy całego świata!"
W wielu rejonach znajdujących się bliżej elektrowni w Fukushima, ludzie nie mają dostaw jedzenia, lekarstw, są bez ogrzewania. Władze lokalne nie mają już środków i czekają na pomoc z zewnątrz prefektury, która dość wolno nadchodzi. Widać tutaj, że mimo dobrej organizacji, katastrofa przerosła wszelkie prognozy i że nawet Japończykom trudno jest w tej sytuacji sobie poradzić. Dlatego ważna jest postawa także zagranicy. Katastrofa w Japonii dotyczy nie tylko Japonii, ale w erze globalizacji dotyczy także reszty świata - relacjonuje dla Wirtualnej Polski bieżącą sytuację w Tokio Ewa Maria Kido, Polska od 20 lat mieszkająca w Japonii.
Czytaj także: "Nie było histerii" - poruszająca relacja z Japonii
Zobacz zdjęcia: Dramatyczna akcja ratunkowa o ludzkie życie
W rejonie Kanto brakuje energii, ponieważ w wyniku trzęsienia została uszkodzona duża elektrownia i związana z wytwarzaniem i zaopatrzeniem w energię infrastruktura. Firma TEPCO dostarczająca energię w porozumieniu z rządem wprowadziła ok. trzygodzinne ograniczenie energii w poszczególnych rejonach. Rotacyjnie w dzielnicach Tokio i w sąsiednich prefekturach wyłącza się dopływ energii, wtedy na danym obszarze nie działa sygnalizacja świetlna, nie ma w domach światła, wody. Jest to kontrolowane i wprowadzone celowo, aby uniknąć większej awarii. Dzisiaj przeżyłam po raz pierwszy takie całkowite wyłączenie energii. Życie w mieście wtedy zamiera. Miasta japońskie normalnie tętnią życiem do późna, są hałaśliwe, kolorowe, wieczorem dobrze oświetlone, z mnóstwem podświetlanych reklam i neonów. Po wyłączeniu prądu w danej okolicy robi się smutno.
Myślę, że ludzie ciężko znoszą te wyłączenia prądu bo nie są do tego przyzwyczajeni, ale nie narzekają. Wiele osób powtarza, że nie mogą uwierzyć w taką rzeczywistość, ale znoszą to cierpliwie. Wszyscy wiemy, że to tylko tymczasowe niedogodności, ale Japończycy są szczególnie cierpliwi, starają się przystosować i robić to co możliwe, aby funkcjonować w miarę normalnie. Narzekanie jest wyrazem słabości, a nikt nie chce tego okazać. Poza tym nikt nie chce sprawiać swoim narzekaniem ani swoją postawą kłopotów innym (meiwaku). Japończycy - w naszym pojęciu do przesady - nie wtrącają się w sprawy innych, nie krytykują ani nie pouczają innych głośno, pozostawiając dla siebie swoje opinie. Od dawna też istnieje w postawie Japończyków zwyczaj dawania z siebie wszystkiego (gambarimasu) oraz dawania sobie rady mimo wszystko (gamman). To w obecnej sytuacji bardzo się przydaje.
U lekarza przyjmowano nawet po wyłączeniu energii. Pani przepraszała mnie, że nie może dać mi z kasy rachunku, bo nie ma prądu. Obok w aptece też pracowali bez prądu i przepraszali, że na papierowych opakowaniach do każdego leku, ich nazwy i instrukcje do zażywania są napisane ręcznie. Normalnie każdy lek wydawany jest w specjalnej kopercie, na której są wydrukowane wszystkie informacje wraz z nazwiskiem pacjenta. Dzięki temu nigdy nie ma wątpliwości, jak zażywać lek. Kiedy wróciłam do domu nagle usłyszałam pukanie do drzwi. To się normalnie nie zdarza, ponieważ wejście jest zamknięte i wszyscy korzystają z domofonu. Jednak w czasie przerwy w dostawie energii wejście zostało otwarte. Okazało się, że listonosz przyniósł przesyłkę. Wbiegł z nią na 13 piętro. Poczta działa bardzo sprawnie. Przesyłki są dostarczane jak zawsze, nawet wtedy, kiedy nie ma prądu i listonosze nie mogą korzystać z windy w wysokich budynkach.
Wyłączenia energii to tylko część tego, co przyniosło ze sobą trzęsienie. Braki w zaopatrzeniu są odczuwalne, ale najbardziej daje mi się we znaki komunikacja. Japońskie pociągi słyną z punktualności, teraz jednak wiele linii ma przerwy wynikające z przerw w dostawie energii. Ciężko jest zatem dojechać do centrum i do pracy. W mojej okolicy dopiero od dzisiaj można było pojechać do pracy w centrum Tokio i wrócić, z tym że wrócić było można dopiero późnym wieczorem. W mojej firmie zrobiono listy kontaktowe pracowników w poszczególnych grupach. Firma usiłuje przystosować się do zmienionej sytuacji. Nasz dyrektor oświadczył, że teraz będziemy musieli pracować bardziej niż kiedyś, trzy czy cztery razy więcej, aby wyjść z obecnej sytuacji. Myślę, że wszyscy to rozumieją i jak wszystko się uspokoi, moja firma i inne firmy będą nadrabiać straty i aktywnie uczestniczyć w odbudowie.
Mamy różne trudności jednak moja sytuacja i ludzi mieszkających w Tokio i okolicach jest zupełnie inna niż tych, którzy są w miejscach bezpośrednio nawiedzonych trzęsieniem z 11marca. W wielu rejonach znajdujących się bliżej elektrowni w Fukushima, ludzie nie mają dostaw jedzenia, lekarstw, są bez ogrzewania. Panuje tam bardzo ciężka sytuacja, władze lokalne nie mają już środków i czekają na pomoc z zewnątrz prefektury, która dość wolno nadchodzi. Widać tutaj, że mimo dobrej organizacji, katastrofa przerosła wszelkie prognozy i że nawet Japończykom trudno jest w tej sytuacji sobie poradzić. Dlatego ważna jest postawa także zagranicy. Katastrofa w Japonii dotyczy nie tylko Japonii, ale w erze globalizacji dotyczy także reszty świata.
Byłeś świadkiem ważnego wydarzenia? Chcesz opublikować własny felieton? ** Zamieścimy Twój tekst w naszym serwisie!