Chile przed wyborami. Zdecydują "nowi wyborcy"
Po dekadzie rządów demokratycznych w Chile, gdy udział w głosowaniach był kwestią wolnego wyboru obywateli, przywrócono obowiązek wyborczy. To sprawiło, że wynik niedzielnego głosowania jest nieprzewidywalny.
Co musisz wiedzieć?
- W Chile wprowadzono obowiązkowe głosowanie dla wszystkich pełnoletnich obywateli.
- Sondaże sugerują wzrost poparcia dla kandydatów prawicy i skrajnej prawicy.
- Cudzoziemcy stanowią ok. 9 proc. ludności i mają prawo głosu; to także może wpłynąć na wynik.
Wszyscy pełnoletni obywatele Chile mają ustawowy obowiązek wzięcia udziału w wyborach wyznaczonych na najbliższą niedzielę, co ma skłonić do głosowania osoby, które zwykle nie interesują się wyborami i polityką. Mają wybrać nowego prezydenta Chile, a także 23 senatorów i 155 członków parlamentu.
Spięcie polityków na komisji. Awantura o immunitet Ziobry
Obowiązkowe głosowanie a wynik wyborów
Sondaże z końca października pokazują, że dotychczas niegłosujący częściej skłaniają się ku kandydatom konserwatywnym i prawicowym. To pogarsza perspektywy lewicowej kandydatki Jeannette Jary, a wzmacnia Jose Antonio Kasta, polityka skrajnej prawicy, który zyskuje bardzo wysokie poparcie.
Eksperci przywoływani przez chilijskie media zwracają uwagę na profil "nowych wyborców”. To głównie osoby z prowincji, o poglądach konserwatywnych, mniej przewidywalne i podejmujące decyzje w ostatniej chwili. Taki elektorat utrudnia sporządzanie wiarygodnych prognoz.
Na wynik może wpłynąć także głos cudzoziemców osiadłych w Chile, w tym licznych Wenezuelczyków, którzy uciekli przed reżimem Nicolasa Maduro. Cudzoziemcy stanowią obecnie ok. 9 proc. mieszkańców kraju, a ich preferencje mogą przechylić szalę między lewicą a prawicą.