Ratowali kota z narażeniem życia
Dwóch strażaków doznało obrażeń w czasie akcji łapania kota w Białymstoku. Zwierzę pogryzło jednego z nich, drugiego podrapało.
Jeżeli obserwacja weterynaryjna pokaże, że kot ma wściekliznę, strażakom grozi seria zastrzyków.
Jan Rabiczko, rzecznik prasowy białostockiej straży pożarnej poinformował, że kota łapano w sali gimnastycznej jednej ze szkół podstawowych. Dostał się za siatkę chroniącą okna i samodzielnie nie mógł wyjść. Dodatkowo przestraszył się, gdy dzieci próbowały go wypłoszyć, rzucając w siatkę piłkami.
Wezwani strażacy łapali kota w ubraniach ochronnych, rękawicach i hełmach z przyłbicami, bo zwierzę było duże i agresywne. Kiedy schwytali go w koc gaśniczy, zwierzę mocno wbiło się zębami w rękawicę jednego z ratowników. Udało się ją "odzyskać" dopiero u weterynarza, który dał kotu zastrzyk uspokajający. (ajg)