Rapaczyńska zaprzecza zeznaniom Rywina
Były plotki o "bandzie czworga", która miała zajmować się w 2002 r. nowelizacją ustawy o rtv - zeznała prezes Agory Wanda Rapaczyńska. Powiedziała, że początkowo nie wiązała prac nad ustawą z korupcyjną ofertą Lwa Rywina, ale dziś "niczego nie wyklucza".
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął postępowanie dowodowe w procesie Lwa Rywina oskarżonego o płatną protekcję wobec Agory. Pierwszym świadkiem jest Rapaczyńska - była ona pierwszą osobą ze środowiska "Gazety Wyborczej", której Rywin w lipcu 2002 r. złożył swą korupcyjną propozycję.
Przesłuchanie przerwano w piątek, wkrótce po rozpoczęciu pytań przez obrońców Rywina, co ma być kontynuowane 12 grudnia. Sąd zgodził się, by Rapaczyńska zeznawała siedząc, w związku z przebytą operacją kręgosłupa. Sąd nie pozwolił jej też korzystać z notatek, gdyż zgodnie z procedurą, świadkowie mają obowiązek zeznawać z pamięci.
30 stycznia 2004 r. w sądzie jako świadek ma zeznawać premier Leszek Miller - ujawnił sąd. Kancelaria premiera przesłała już sądowi pismo w tej sprawie. PAP dowiedział się z nieoficjalnych źródeł, że pismo to nosi datę 1 grudnia 2003 r.
Prokuratura zarzuca Rywinowi, że domagał się od wydawców i naczelnego "Gazety Wyborczej" 17,5 mln dolarów w zamian za załatwienie korzystnych dla spółki zmian w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o rtv. Rywin powoływał się na premiera, a pieniądze miały być przeznaczone dla SLD. Miller oświadczył, że nigdy nie zlecał Rywinowi żadnego pośrednictwa.
Plotki o "bandzie czworga"
We wtorek, gdy proces się zaczynał, Rywin powiedział, że to Rapaczyńska pierwsza zadzwoniła do niego w lipcu 2002 r. w sprawie ustawy o rtv. Zeznając kilka razy przed sejmową komisją śledczą Rapaczyńska zapewniała, że to nie od niej wyszła inicjatywa rozmów z Rywinem. To zapewnienie powtórzyła w sądzie.
Potwierdziła też, że w lipcu 2002 r. Rywin złożył jej korupcyjną propozycję. Według niej, zadzwonił 10 lipca i oświadczył, że włącza się w prace nad nowelizacją ustawy o rtv jako doradca "grupy mającej moc sprawczą" w tej sprawie. Podczas spotkania z 11 lipca mówił jej zaś, że jest nieformalnym doradcą Millera, z którym "będzie się widział na rybach" i że w sprawie ustawy jest niezbędny kompromis. Dodał też wtedy, że to, iż Agora nie daje łapówek, będzie miało negatywne skutki dla spółki.
Świadek zeznała, że na następnym spotkaniu 15 lipca Rywin powiedział jej, że już rozmawiał z premierem i w zamian za ustępstwa co do zapisów antykoncentracyjnych premier postawił warunki: że "GW" nie będzie atakowała rządu; że na "konto partii premiera" Agora zapłaci 5% wartości przyszłej transakcji kupna Polsatu przez Agorę, czyli 17,5 mln dolarów; że Rywin zostanie prezesem Polsatu.
Pytana przez prokuraturę Rapaczyńska powiedziała, że według krążących od początku 2002 r. plotek, do "grupy lub też bandy czworga" mieli należeć: Aleksandra Jakubowska, Włodzimierz Czarzasty, Lech Nikolski, a także - co świadek dodała później - Robert Kwiatkowski. Zastrzegła, że ona sama nie ma dowodów, by taka grupa istniała, a powstawanie plotek o niej wyjaśniła sytuacją, w której - jak oświadczyła - media czuły się zagrożone. Wypytywana przez sąd i prokurator Katarzynę Kwiatkowską, czy łączy tę grupę z ludźmi, którzy mieli wysłać Rywina do Agory, Rapaczyńska odparła, że nie może tego powiedzieć o całej tej grupie. Zastrzegła, że według jej spekulacji, do których - jak podkreśliła - ma prawo, Rywina do Agory mógł wysłać Kwiatkowski.
"Wtedy nie łączyłam prac nad ustawą z ofertą Lwa Rywina. A dziś mogę powiedzieć, że niczego nie można wykluczyć" - dodała.
"W USA z czymś takim dzwoni się do FBI"
Pytana o cel potajemnego nagrania rozmowy Michnika z Rywinem, Rapaczyńska podała, że było nim jej upublicznienie. Miała to ustalić z Michnikiem 17 lipca 2002 r. - jeszcze przed rozmową Michnika z Rywinem z 22 lipca. Mówiła, że nie przesądzono wtedy metody tego upublicznienia.
"Dyskutowaliśmy z Heleną Łuczywo, Michnikiem i Piotrem Niemczyckim, czy po rozmowie Michnika z Rywinem od razu iść do prokuratury, ale uległam sile argumentów moich kolegów" - zeznała Rapaczyńska. Ona sama była w tych rozmowach za tym, by o sprawie zawiadomić od razu organa ścigania, bo - jak mówiła - w USA "z czymś takim dzwoni się od razu do FBI". Według Rapaczyńskiej, Michnik, Niemczycki i Łuczywo opowiadali się za upublicznieniem sprawy, po jej zbadaniu przez redakcję, co - zdaniem świadka - wynikało z ich przeszłości działaczy podziemia, których zasadą było zawsze upublicznianie prawdy.
Według Rapaczyńskiej, 15 lipca 2002 r., gdy Rywin złożył korupcyjną propozycję, sprawa autopoprawki rządu do ustawy o rtv była jeszcze w toku. Odpowiadając - w trakcie odczytywania zeznań ze śledztwa - na pytanie sądu, jaką korzyść biznesową dla Agory dostrzegała wtedy w propozycji Rywina, wskazała ona, że spółka uzyskałaby wpływ na kształt rządowej autopoprawki, mogącej umożliwić kupno Polsatu i utrzymanie lokalnych stacji radiowych. Według Rapaczyńskiej, ostatecznej wersji autopoprawki - korzystnej dla Agory lub nie - 15 lipca jednak jeszcze nie było.
Dodała, że propozycja Rywina wobec Agory była dla niej także dlatego nie do przyjęcia, że linia redakcyjna Polsatu - ewentualnie kupionego przez Agorę - miałaby być pod kontrolą rządu.
W początkach 2002 r. Agora prowadziła rozmowy biznesowe z Polsatem, które zawieszono w maju tamtego roku - przyznała Rapaczyńska. Dodała, że pamięta, iż w sprawie rozmów z Polsatem strony podpisały umowę o ich poufności. Ze względu na tajemnicę handlową nie chciała na razie ujawnić szczegółów tych negocjacji.
Atak adwokatów Rywina
Po kilku godzinach, do ataku przystąpiła obrona Rywina. Mec. Piotr Rychłowski szczegółowo wypytywał Rapaczyńską o jej notatkę z rozmowy z Rywinem. Mecenas chciał m.in. wiedzieć, czy był to zapis całej tej rozmowy, czy jedynie opis oferty Rywina i dlaczego nie ujęła w notatce wszystkich spraw poruszanych w rozmowie. Rapaczyńska przyznała, że - zgodnie z życzeniem Michnika - notatka zawierała tylko ofertę Rywina i że nie odnotowała w niej swoich wypowiedzi z rozmowy z Rywinem.
W polskim biznesie możliwe jest formułowanie takich ofert, jak Rywina wobec Agory - mówiła Rapaczyńska. Spytana przez Rychłowskiego, czy uważa, że możliwa jest wpłata na fundusz jakiejś partii 17,5 mln dolarów, Rapaczyńska odparła, że nie ma żadnych doświadczeń w tym zakresie. Gdy sąd spytał, czy uważała korupcyjną propozycję Rywina za realną, prezes Agory odpowiedziała, że nie wydawało się to jej kompletnie nierealistyczne w polskim biznesie.
Prezes Agory skorygowała też swoje wcześniejsze wypowiedzi o formie transferu 17,5 mln dolarów, który był elementem oferty Rywina. Przed sejmową komisją śledczą zeznała ona, że Rywin miał proponować, aby pieniądze przekazano "z firmy do firmy" w formie fikcyjnej umowy konsultingowej. W piątek w sądzie Rapaczyńska przyznała, że Rywin nie mówił o usługach konsultingowych, a ona "dopowiedziała" to sobie, mając na uwadze, że "słyszy się, że to najpowszechniejsza metoda". "17,5 mln dolarów to 15 lat pracy dobrego konsultanta" - zauważył mec. Rychłowski.
Na kolejne pytanie obrońcy, co do możliwego wpływania przez kogoś na linię polityczną "GW", Rapaczyńska odparła, że znając Adama Michnika, uważa to za bardziej niemożliwe, choć wyobraża sobie podejmowanie przez kogoś takich prób.
Przed godz. 16.00 sąd odroczył przesłuchanie Rapaczyńskiej do 12 grudnia. Pytania będzie wtedy kontynuować obrona. Tego samego dnia zacznie się też przesłuchanie wiceprezesa Agory Piotra Niemczyckiego.
Rywin bez emocji przyjmował zeznania Rapaczyńskiej, na którą co pewien czas spoglądał z drwiącym uśmiechem.