Nie wiem, czy pani widziała wywiad, przynajmniej fragmenty, może jakieś zdjęcia z Ramanem Pratasiewiczem
dla białoruskiej telewizji. Człowiek oskarża w tym wywiadzie Polskę, Litwę, przyznaje
się do działalności sprzecznej z przepisami, ale tak naprawdę wyraźnie się załamuje podczas tej rozmowy. Pokazuje także - przez
przypadek jak sądzę - dłonie, nadgarstki, które ma z
ranami, sine, skrępowane. Domyślamy się tylko, pani marszałek, co ona
przechodzi w więzieniu i że tak naprawdę nie mówi
wolnym swoim własnym głosem. Jak można pomóc temu człowiekowi, który, jak sądzę, przeżywa jakieś straszne chwile w więzieniach na Białorusi.
To jest dramatyczna sytuacja dotycząca nie tylko tej
jednej osoby, bo to co dzieje się na Białorusi, co dzieje się w Rosji, eliminowanie, zamykanie
do więzienia osób, które mają odwagę mówić o tym, co w życiu człowieka
jest ważne, przeciwstawiać się władzy, jest bardzo poważne. Co my możemy robić? My możemy
robić to, co do tej pory - bardzo głośno apelować na całej scenie, nie tylko scenie
politycznej polskiej, ale europejskiej. Namawiać wszystkie organizacje do silnej presji na
Białoruś, na Rosję, żeby więźniów politycznych wypuścili, żeby pozwolili im funkcjonować.
To jest działanie, które powinniśmy prowadzić codziennie. Przypominam, że kiedyś w stosunku wiele lat temu także
polscy opozycjoniści liczyli na tą taką solidarność wszystkich, żeby się o nich upominać. My jesteśmy
im to winni i musimy codziennie głośno upominać się o prześladowanych na Białorusi,
w Rosji i we wszystkich innych krajach.
Tak, warto zatroszczyć się o sąsiadów, prawda, którzy są w tej chwili w kłopocie i zdecydowanie
czekają, liczą na naszą pomoc - ktoś im pomóc musi. Na koniec, pani marszałek, chciałbym, żebyśmy wyjaśnili tak już definitywnie, ostatecznie
tę aferę związaną z pani asystentem społecznym. Co się dokładnie wydarzyło? Rozumiem, że miał udawać ciężką chorobę, wyłudzać
pieniądze, potem się przyznał, że to nie do końca tak wyglądało, tak? Jak z pani perspektywy ta sytuacja wyglądała?
To jest dla mnie bardzo przykra
sprawa, bo poznałam pana Krzysztofa, mając informację, że jest bardzo ciężko chorą osobą na białaczkę i
rzeczywiście znaliśmy się tylko i widziałam go dwa razy w życiu - działał.
Ale jest coś takiego, że wiemy jaką ciężką chorobą jest białaczka i pomagam komu mogę. Moi koledzy i koleżanki i
nie tylko wsparli go w tych zbiórkach, przekonani, że działamy w dobrej sprawie. Jeżeli pan Krzysztof
jest osobą chorą, powinien się leczyć, jeżeli to wynikało z jego jakiś zaburzeń. Natomiast jeżeli popełnił
oszustwo, powinien za to ponieść karę i taki wniosek do prokuratury w poniedziałek składam.
Pani składa taki wniosek?
Tak. Razem z panią poseł Leszczyną.
Bo uważam, że ktoś zrobił wielką krzywdę wszystkim tym, którzy
są w potrzebie i potrzebują pomocy innych ludzi. Polacy są solidarni i bardzo chętnie pomagają innym, ale zawsze
kiedy trafią na oszusta, zastanawiam
się dwa razy, czy warto pomagać. Warto pomagać, a wszyscy oszuści muszą ponieść za to karę.
To się niestety
może odbić się złym echem na przyszłych,
zupełnie rzetelnych zbiórkach, prawda? Może osłabić taką wolę. Dlatego mówię:
to jest największa zbrodnia, którą popełnił, dlatego że mógł zniechęcić ludzi, żeby pomagali innym.
A pomoc nasza jest potrzebna, przecież widzimy, ile tych zbiórek jest, ile fantastycznych akcji
udało się wszystkim razem zrobić, ilu osobom udało się pomóc, ile osób uzyskało zdrowie. Więc patrzmy pozytywnie,
większość ludzi jest uczciwych, a oszuści nie mogą wpływać na to, jak postrzegamy wsparcie dla innych.