Rafał Grupiński: Kuchciński bardzo dobrze pasuje do koncepcji Kaczyńskiego

WP: Jak pan ocenia szansę na odwołanie Marka Kuchcińskiego (PiS) z funkcji marszałka Sejmu?

Rafał Grupiński: - Nie ma dużych szans na odwołanie Kuchcińskiego. Nasz wniosek jest przede wszystkim po to, aby zwrócić uwagę na jego metody. Zamiast pilnować regulaminu Sejmu i przestrzegania prawa, to sam je łamie i to wielokrotnie.

WP: To drugi wniosek o dymisję marszałka i skutek będzie ten sam.

Znów go składamy, bo odwołanie Marek Kuchciński po prostu nie nadaje się na funkcję, którą teraz pełni. A co więcej: on też łamie wszelkie zasady i Sejmowi jako instytucji przynosi wstyd.

WP: Patrząc wstecz, to uznałby pan go za marszałka... jakiego?

Zdarzały się różne sposoby na prowadzenie obrad Sejmu - np. jeśli chodzi o restrykcyjne egzekwowanie możliwości wypowiadania się przez posłów. Ale to, co przez ostatni czas robi Kuchciński, to są działania niedopuszczalne - choćby stwierdzał, że w danym punkcie obrad nie będzie pytań, choć regulaminowo powinny być. Przekraczał wszelkie granice. Miedzy nim a kolejnym marszałkiem, którego chcielibyśmy krytykować, jest przepaść.

A poza tym to - przypomnę - po 16 grudnia zniknął na trzy tygodnie. Kuchciński uciekł z Sejmu i schował się gdzieś w mysią dziurę, a w jego imieniu rozmowy prowadził marszałek Senatu.

WP: W pana ocenie Marek Kuchciński dotrwa do końca kadencji?

Metoda Jarosława Kaczyńskiego polega na otaczaniu się miernymi i niesamodzielnymi politykami. Kuchciński do tej koncepcji pasuje bardzo dobrze. Wzorcem w rządzie może być z kolei Mariusz Błaszczak. Kaczyński - mając większość w Sejmie - zawsze będzie ich bronił.

WP: Proszę wskazać jakiś pozytyw marszałka albo jego dobre zachowanie w istotnym momencie.

Marek Kuchciński był wcześniej normalnym i niezacietrzewionym wicemarszałkiem. Dlatego tym bardziej zdziwiła nas jego przemiana, gdy sam został marszałkiem. Skoro jednak musiał przeprowadzać przez Sejm siedem ustaw wysadzających Trybunał Konstytucyjny w powietrze, to trudno się dziwić, że w ten sposób Jarosław Kaczyński złamał mu kręgosłup. Jeśli go oczywiście miał.