Radny spod Chojnic sprzedał deski. Straci przez to mandat po 22 latach?
Wiele wskazuje na to, że radny gminy wiejskiej Chojnice Zbigniew Nojman straci mandat, bo jego firma sprzedała latem tego roku 20 desek sąsiedniemu sołectwu i wypożyczyła stoły na festyn kolejnemu.
30.09.2024 | aktual.: 30.09.2024 10:41
- Oczywiście, że jestem rozczarowany całą tą sytuacją - zaczyna rozmowę z WP radny Nojman, który na co dzień prowadzi przedsiębiorstwo handlowo-usługowe. - Cala sprawa dotyczy tego, że sprzedałem w dobrej wierze 20 desek i wynająłem mojej znajomej sołtysowej stoły. Wynajem był za 100 zł, a deski za 200 zł (i to wykazują faktury - przyp. red.). Za te 300 zł mogę zaraz stracić mandat. Jestem czwartą kadencję radnym i to pierwsza taka sytuacja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodaje radny, przez całą tę sprawę podupadł na zdrowiu. Wyjechał do uzdrowiska, by je podreperować. Podkreśla, że ciężko mu się psychicznie pogodzić z sytuacją, którą uznaje za absurdalną.
- Moje zdrowie bardzo przez to ucierpiało. Nie pogodziłem się ze stratą mandatu. Na pewno złożymy wniosek do wojewódzkiego sądu administracyjnego, a później będziemy walczyć. Interpretacje prawne mojego przypadku nie są do końca jasne - uważa Zbigniew Nojman. - Oczywiście przede mną jeszcze głosowanie i nie będę się obrażał na żadnego z radnych, którzy będą głosowali za odebraniem mi mandatu. To był mój błąd, wynikający z nieuwagi, niewiedzy. Oczywiście po tej walce będę chciał wrócić do samorządu, choć nie wiem, czy mi rodzina pozwoli.
Jeszcze nie wszystko stracone?
W całej sprawie chodzi o to, że fundusze sołeckie, choć są wydzielone, to obracają majątkiem gminnym. A radny gminy nie może robić interesów ze swoją gminą. Prawo tego zabrania.
Radny Nojman miał już dużo emocji kilka miesięcy temu, gdy w swoim okręgu zdobył 254 głosy, czyli tyle samo, co jego kontrkandydat. O mandacie zdecydowało losowanie.
Oprócz tego jest też sołtysem sołectwa Lichnowy, ma w swojej wsi grupę przeciwników, którzy zarzucali mu prowadzenie interesów z wykorzystaniem publicznego mienia. To oni znaleźli w dokumentach informacje o deskach i stołach dla sołectw Angowice oraz Czartołomie. Faktury pochodziły z lata tego roku.
Jak mówi Wirtualnej Polsce przewodniczący Rady Gminy Chojnice, Józef Kołak na razie dalszy los samorządowca jest w rękach rady, która nad jego odwołaniem zagłosuje w ten poniedziałek. Jeśli go odwoła, to Nojman będzie mógł poskarżyć się do sądu administracyjnego lub samorządowego kolegium odwoławczego. Natomiast jeśli rada go nie odwoła, to decyzja będzie należała do wojewody, który będzie mógł sam wygasić mandat.
Takie sytuacje zdarzały się już w Polsce, choć dotyczyły znacznie wyższych kwot. Wojewodowie bywali bezwzględnymi egzekutorami nawet wobec radnych ze swoich ugrupowań politycznych, ponieważ muszą postępować zgodnie z przepisami i pilnować porządku prawnego w samorządach.
W przypadku radnego Nojmana pole manewru wydaje się już być niewielkie. Wojewoda pomorska już domaga się od rady, by podjęła działania, która wyjaśni tę sytuację. Decyzja ma zapaść już na poniedziałkowej sesji rady gminy.
- W opiniach radców prawnych, nawet jeśli chodzi o kwotę minimalną lub nie ma żadnego zysku, radny nie powinien zawierać takich umów - stwierdza Józef Kołak. - Może to wydaje się drobiazg, nikt nikogo tu nie okradł, jednak my jako radni mamy pewne ograniczenia i musimy o tym pamiętać. Było to zresztą wielokrotnie podkreślane na szkoleniach, jakie przechodziliśmy. Jak to w życiu jednak bywa, czasem komuś coś umknie.
Jeśli radny utraci swój mandat, trzeba będzie rozpisać w jego okręgu nowe wybory.
- Ciekawe jest to, że jeśli do tych wyborów dojdzie, to może w nich wystartować również radny, który stracił mandat - zauważa przewodniczący rady.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski