Rada w opałach
Zlikwidować Krajową Radę Radiofonii i Telewizji! Taki postulat miały w swoich programach w poprzednich wyborach zarówno PiS, jak i PO. W 2005 roku skończyło się tylko na zapowiedziach. Czy teraz stanie się inaczej?
12.11.2007 | aktual.: 12.11.2007 13:21
Krajowa Rada od samego początku była krytykowana za upolitycznienie, mimo że jej członkowie nie mogą sprawować żadnych funkcji we władzach stowarzyszeń czy partii. Do KRRiT trafiali jednak byli ministrowie i posłowie. Niewielu z nich „wyróżniało się wiedzą i doświadczeniem w zakresie środków społecznego przekazu”, choć taki wymóg stawiała przed kandydatami ustawa o radiofonii i telewizji. Do zadań KRRiT należy przyznawanie koncesji radiowych i telewizyjnych oraz wybór rad nadzorczych Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Rady nadzorcze z kolei obsadzają stanowiska w zarządach mediów publicznych. Mając „swoich ludzi” w Krajowej Radzie, można było zatem mieć wpływ na skład zarządu TVP. Zmieniające się ekipy rządowe nie chciały z tego wpływu rezygnować, uważając, że władza nad Telewizją Polską zapewni im poparcie społeczne.
W ustawie o radiofonii i telewizji, uchwalonej w grudniu 1992 roku, znalazły się zapisy mające chronić KRRiT przed wpływem bieżącej polityki. Radę wyłaniały różne instytucje, a więc Sejm, Senat i prezydent, a wymiana części Rady co dwa lata uniezależnić ją miała od czasu kadencji innych instytucji decyzyjnych. Jednak teoria swoją drogą, a praktyka swoją.
Chora z definicji
Od 1997 roku Radę zdominowali politycy związani z SLD. Przełożyło się to oczywiście na skład rad nadzorczych i zarządów telewizji i radia. Rozpoczął się czas telewizji Roberta Kwiatkowskiego. Nieprawidłowości w działaniu Rady i powiązania jej członków ze światem polityki stały się jasne dla opinii publicznej za sprawą tzw. afery Rywina. Wówczas nasiliły się wezwania do całkowitej likwidacji KRRiT. Donald Tusk, ówczesny wicemarszałek Sejmu, nazwał ją „ciałem chorym z definicji”. Likwidacja Rady nie jest jednak taka łatwa. Ponieważ KRRiT została wpisana do konstytucji, jej zlikwidowanie wymaga zmiany ustawy zasadniczej. A do tego potrzeba większości 2/3 posłów.
Po wygranych wyborach w 2005 roku PiS postanowiło przejąć nad Radą kontrolę. Nie było to sprawą prostą, bo członkowie Rady są praktycznie nieodwoływalni. Ich kadencja wygasa tylko w wypadku odrzucenia przez Sejm, Senat i prezydenta składanego corocznie sprawozdania Rady.
Ustawa z ekspresu
Jednak PiS dopiął swego i 30 grudnia 2005 roku kadencja dotychczasowych członków KRRiT wygasła. Stało się tak dzięki uchwalonej w ekspresowym tempie ustawie o zmianach w podziale zadań i kompetencji w sprawach łączności, radiofonii i telewizji. Obecnie KRRiT składa się z 5 członków wybieranych na 6-letnią kadencję. Ustawa przewidywała, że przewodniczącego wskazuje prezydent, lecz Trybunał Konstytucyjny zakwestionował ten zapis. Przewodniczącego wybierają członkowie Rady. Jednocześnie część uprawnień KRRiT przejął nowo powstały Urząd Komunikacji Elektronicznej. Nową przewodniczącą KRRiT została Elżbieta Kruk, posłanka Prawa i Sprawiedliwości. W składzie Rady nie znalazł się żaden przedstawiciel partii będących w opozycji.
Wkrótce odbyły się wybory do rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych. Rada oskarżana o stronniczość znowu znalazła się w ogniu krytyki. Oliwy do ognia dolał fakt, że przewodnicząca Rady w przeddzień tegorocznych wyborów parlamentarnych zrezygnowała ze stanowiska, by wziąć w nich udział. Wakat na stanowisku przewodniczącego, który dysponuje dużymi uprawnieniami, utrudnił funkcjonowanie Rady.
Wczoraj w koalicji, dzisiaj w opozycji
Tym razem wydaje się, że Platforma Obywatelska zrealizuje swoje wcześniejsze zamierzenia i doprowadzi do likwidacji KRRiT w obecnym kształcie. Po przegranych przez PiS wyborach Krajowa Rada, zdominowana przez przedstawicieli byłej koalicji, nagle znalazła się w opozycji. PO nie ma w niej żadnego przedstawiciela, a do końca kadencji Rady jeszcze daleko.
Witold Kołodziejski, obecny przewodniczący KRRiT, uważa, że zmiany w jej działalności są potrzebne. – Nie może to jednak oznaczać ubezwłasnowolnienia KRRiT – dodaje. – Należy zapewnić jej warunki sprawnego funkcjonowania. W każdym kraju europejskim taki regulator rynku medialnego jest potrzebny.
PO zapowiada najpierw małą nowelizację ustawy o KRRiT, a później likwidację tej instytucji. Nowelizacja ma zmienić kompetencje Rady i jej skład. Według Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, posłanki PO, kandydaci do Krajowej Rady będą zgłaszani przez środowiska twórcze i uczelnie z kierunkami medialnymi. „To nie będą ministrowie z gabinetami, sekretarkami i limuzynami, tylko rada fachowców, znawców tematu i autorytetów” – powiedziała w jednym z wywiadów. W obecnym kształcie, zdaniem posłanki, niezależnie od tego, kto sprawuje władzę, w KRRiT dochodzi do „zawłaszczenia partyjnego”. Spostrzeżenie to wydaje się jak najbardziej słuszne. Kilkuna.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji
W grudniu 1992 r. Sejm uchwalił ustawę o radiofonii i telewizji, a w kwietniu 1993 r. KRRiT rozpoczęła działalność. Liczyła dziewięciu członków, wybieranych z różnych środowisk politycznych na sześcioletnią kadencję. Trzech powoływał prezydent, czterech Sejm, a dwóch Senat. Od 1995 r. przewodniczącego wybierali członkowie Rady bezwzględną większością głosów. Taka sytuacja przetrwała do końca 2005 r. Obecnie KRRiT składa się z 5 członków, po dwóch powołanych przez prezydenta i Sejm, i jednego powołanego przez Senat.
Obecny skład KRRiT:
Witold Kołodziejski (przewodniczący) – powołany przez Senat; Piotr Marian Boroń – w latach 2005–2007 senator PiS, powołany przez prezydenta; Barbara Bubula – w latach 2005–2007 posłanka PiS, powołana przez prezydenta; Tomasz Borysiuk – rekomendowany wspólnie przez Samoobronę RP i Ligę Polskich Rodzin, powołany przez Sejm; Lech Stanisław Haydukiewicz – rekomendowany wspólnie przez Samoobronę RP i Ligę Polskich Rodzin, powołany przez Sejm.
Edward Kabiesz