Putin zastrasza Mołdawię
Groźbami wojny Rosja próbuje trzymać w szachu mołdawskie władze. Jednak Republika Mołdawii jest chroniona przez Ukrainę - mówią eksperci w Kiszyniowie.
Rosja swoimi groźbami znów napędza strachu ludziom w Republice Mołdawii. Tym razem mechanizm uruchomiło "ministerstwo spraw zagranicznych" w Tyraspolu, stolicy separatystycznego regionu Naddniestrza.
Na stronie internetowej tej naddniestrzańskiej pseudoinstytucji ukazał się oficjalny komunikat o "zastrzeżeniach", które wyraził jej szef Witalij Ignatiew podczas zdalnego spotkania z kilkoma rosyjskimi urzędnikami. Ignatiew poskarżył się na "zwiększoną presję" na Naddniestrze z powodu rozwoju zdolności obronnych mołdawskiej armii.
Według niego dzieje się to "w kontekście nierozwiązanego ostatecznie konfliktu w Naddniestrzu". Ponadto dochodzi jakoby do nasilającego "ucisku wszystkiego, co rosyjskie" w Republice Mołdawii – to stara narracja prorosyjskich separatystów, którą Rosja najczęściej usprawiedliwia swoją agresję wojskową przeciwko niepodległym państwom takim jak Gruzja, Mołdawia i Ukraina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ignatjew skarży się Rosji
Ignatjew poskarżył się również, że w 2023 roku władze w Kiszyniowie znacznie zwiększyły budżet dla armii – z przeznaczeniem także na zakupy broni z Zachodu.
Skarżył się również z powodu "pomocy technicznej i finansowej" dla mołdawskiej armii ze strony UE i USA. Zdaniem naddniestrzańskiego polityka Kiszyniów poprawia w ten sposób współpracę wojskową swojej armii z systemami NATO. Dochodzą do tego podejmowane przez władze mołdawskie próby doprowadzenia "na szczeblu międzynarodowym do wycofania wojsk rosyjskich z Naddniestrza i likwidacji rosyjskiej misji pokojowej".
Z powodu zagrożeń dla bezpieczeństwa, wywołanych przez wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, Kiszyniów coraz częściej mówi o konieczności stworzenia nowoczesnego systemu obrony. Częścią tej strategii jest niemiecka oferta dostarczenia Republice Mołdawii transporterów opancerzonych typu Piranha. Pierwsze z nich przekazano już oficjalnie Kiszyniowowi 12 stycznia.
Według najnowszych sondaży ponad 70 procent obywateli Republiki Mołdawii jest przekonanych, że modernizacja narodowej armii jest niezbędna.
"Strach" przed więzieniem za separatyzm
Ignatiew wyraził również niezadowolenie z uchwalonej niedawno przez parlament w Kiszyniowie ustawy, przewidującej sankcje prawnokarne, łącznie z karami więzienia, za separatyzm i działania dywersyjne przeciwko państwu.
W wirtualnej dyskusji wziął udział również szef tzw. przedstawicielstwa Naddniestrza w Moskwie Leonid Manakow. Zaproponował on powołanie grupy ekspertów w celu stworzenia mechanizmu obrony praw "narodu naddniestrzańskiego" i obywateli rosyjskich mieszkających w regionie Naddniestrza.
Niebezpieczna próba zastraszenia
Oazu Nantoi, poseł rządzącej Partii Działania i Solidarności (PAS), powiedział DW, że informacje opublikowane na stronie internetowej separatystycznej instytucji to "część standardowej metody, za pomocą której Rosja próbuje szerzyć strach wśród Mołdawian, aby w ten sposób uzyskać od Kiszyniowa nowe ustępstwa". Te reakcje świadczą zdaniem Nantoia o hipokryzji kremlowskiego reżimu, który jest według niego "reżimem faszystowskim", "spersonalizowaną dyktaturą, która niszczy wszystko, co oznacza demokrację polityczną i prawa człowieka".
W jego opinii jest to wyraźna próba zastraszenia władz Republiki Mołdawii: "Piąta kolumna Rosji w Kiszyniowie żywi się tymi narracjami – spodziewamy się, że jej przedstawiciele będą wtórować tej histerycznej kampanii" – skomentował Nantoi.
Według niego Kreml kontroluje ośrodek, który jest odpowiedzialny za to wywoływanie paniki. Strach przed wojną to zaś broń, którą Rosja wzmacnia teraz swoją piątą kolumnę w Republice Mołdawii, ponieważ sądzi, że w ten sposób podporządkuje sobie rząd w Kiszyniowie.
Jego zdaniem Kreml nie rozumie jednak, że Ukraina chroni dziś Republikę Mołdawii na polu bitwy, więc nie może być mowy o jakimkolwiek stopniu uległości wobec Rosji. "Pozostajemy solidarnie związani z Ukrainą i na podstawie prawa pracujemy na rzecz pokojowej likwidacji separatystycznego reżimu w Tyraspolu" – powiedział mołdawski poseł.
Wszystko zależy od zwycięstwa Ukrainy
Decydenci w Kiszyniowie wskazywali wielokrotnie, że rozwiązanie konfliktu o Naddniestrze zależy od zwycięstwa Ukrainy w wojnie rozpoczętej przez Rosję w lutym 2022 roku. Rozwiązanie konfliktu o separatystyczny region, który na początku lat 90. przy pomocy Rosji odłączył się od Republiki Mołdawii, może ich zdaniem nastąpić tylko pokojowo i z poszanowaniem integralności terytorialnej Republiki Mołdawii.
Na temat losu stacjonujących nielegalnie w regionie Naddniestrza żołnierzy rosyjskich wypowiedział się niedawno w mediach mołdawski minister spraw zagranicznych Nicu Popescu. Oświadczył, że Republika Mołdawii będzie szukać pokojowych środków, by ewakuować rosyjskie wojska z Naddniestrza: "Nielegalna obecność wojsk rosyjskich na terytorium Republiki Mołdawii stanowi czynnik destabilizujący zarówno dla Republiki Mołdawii, jak i dla całego regionu. Jedyny mechanizm, za pomocą którego chcemy osiągnąć wycofanie tych żołnierzy z terytorium naszego państwa, to dyplomacja, rokowania i dialog ze stroną rosyjską i naddniestrzańską" – powiedział Popescu.
"Zniszczenie Republiki Mołdawii"
Członkowie rosyjskiej Dumy Państwowej zagrozili tymczasem zniszczeniem Republiki Mołdawii jako państwa, jeśli zdecyduje się ona przystąpić do NATO.
Groźbę tę wyartykułował przewodniczący komisji do spraw Wspólnoty Niepodległych Państw w parlamencie rosyjskim Leonid Kałasznikow, gdy prezydent Mołdawii Maia Sandu oświadczyła na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, że jej kraj mógłby zrezygnować ze swojej neutralności na rzecz przystąpienia do "większego sojuszu". Kałasznikow skomentował: "Jeśli Mołdawia chce zniszczyć własne państwo, jest to najlepsza droga. Jeśli sądzą, że tak jak Finlandia czy Szwecja mogą ukradkiem i szybko wykorzystać sytuację i wstąpić do NATO i nic złego im się nie przydarzy, to powinni pamiętać, że Finlandia ma dwa języki urzędowe i szanuje swój naród". Dodał, że Republika Mołdawii ma dwa regiony – Gagauzję i Naddniestrze – zamieszkane przez ludność rosyjskojęzyczną, która już dawno wyraziła swoją wolę – na początku lat 90.
Podobnie zareagowała również Swietłana Jurowa, pierwsza wiceprzewodnicząca komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Państwowej. Powiedziała, że Republika Mołdawii w ostatnim czasie wielokrotnie zirytowała Rosję swoimi decyzjami, i wezwała rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych do reakcji.
Przeczytaj także: