Putin strzelił sobie w stopę. "Odwrócili się plecami"
Po upadku rakiety na terytorium Białorusi, pojawiają się kolejne wzajemne oskarżenia ze strony Mińska, Kijowa i Moskwy. W programie "Newsroom" Wirtualnej Polski o możliwych scenariuszach zdarzeń w tej historii mówił prof. gen. Bogusław Pacek. Jak podkreślił, nie można wykluczyć prowokacji, które w konsekwencji miałyby mobilizować białoruskie społeczeństwo do większego poparcia dla wojny. Gen. Pacek zaznaczył przy tym, że Białoruś pozostaje jedynym krajem po upadku ZSRR, który nie sprawia Kremlowi problemów, co ściąga też większe zainteresowanie nim Moskwy. - Po doświadczeniu z rakietą, która wleciała na terytorium Polski, należy być ostrożnym. Obydwie wersje są możliwe, to mógł być błąd ukraiński, biorąc pod uwagę działania, choć wydaje się to mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę odległość. Oczywiście to mogła być prowokacja rosyjska, żeby kształtować nastroje. Białorusini nie pałają intensywną chęcią włączenia się do tej wojny. To mogło być wreszcie samo działanie białoruskie (...). Najbliższe tygodnie nie przyniosą zmian w wykorzystaniu Białorusi. Bezpośredni udział żołnierzy białoruskich wciąż jest możliwy, ale jeśli nawet, to w dalszej operacji. Dziś Putin ma tam cele. To konsolidacja państw, które teoretycznie miały wspierać Rosję - a Białoruś jest pierwsza, choć nie ma tam zapału. Obok pojawił się problem Kazachstanu, który wyraźnie odwrócił się plecami. Pozostałe cztery państwa Azji Centralnej: Uzbekistan, Kirgistan, nawet Tadżykistan bardzo prorosyjski, także stanęły bokiem i wyraźnie nie chcą wspierać Rosji. Dlatego Putin ma ogromny problem, bo jaki jest sens ataku na Ukrainę i chęć tworzenia wielkiego rosyjskiego imperium, jeśli inne państwa, które także miały być (częścią - red.) imperium, robią wszystko, żeby nie działać pod batutą Rosji? - mówił prof. gen. Pacek.