Putin tylko na to liczył. Relacja prosto z Ukrainy
Już nie tylko masowymi i krótkotrwałymi, ale także mniejszymi i częstszymi ostrzałami Kreml atakuje cele w Ukrainie - alarmuje Kijów. Zmiany widoczne są w taktyce Rosjan, ale i w nastawieniu samych Ukraińców. W programie "Newsroom" Wirtualnej Polski mówiła o tym nasza dziennikarka - Tatiana Kolesnychenko, która obecnie przebywa w Ukrainie. Jak przyznała, od września zaszły "bardzo duże" zmiany w społeczeństwie, jeśli chodzi o nastawienie zwykłych obywateli i "czuć stagnację". O tym, że Putin, masowo atakując, ma taki cel, wielokrotnie alarmowali analitycy. - Porównując do naszego poprzedniego wyjazdu do Ukrainy, z września, zmiana nastroju w Kijowie jest odczuwalna. Zmiany są bardzo duże. Czuć duże zmęczenie i ponury nastrój. O ile we wrześniu wszyscy śledzili wyzwolenie obwodu charkowskiego, mieli nadzieję na wyzwolenie Chersonia, co miało być przełomowym momentem tej wojny, to w tej chwili czuć stagnację. Nie ma perspektywy, kiedy może zacząć się kontrofensywa, kiedy może zakończyć się wojna. Miasto żyje w bardzo trudnych warunkach. Była w dzielnicy Kijowa, gdzie są wysokie bloki. I to jest niesamowite wrażenie, kiedy wieczorem prawie wszystkie okna są ciemne, bo nie ma prądu. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak funkcjonują ci ludzie, którzy wracają do domu po pracy, wchodzą na 10 piętro do mieszkania, w którym jest zimno i nie ma wody, światła. W którym nie ma nic, oprócz gazu. Ostatni atak na blok w Dnieprze dał ludziom namacalne uczucie, że śmierć jest nieprzewidywalna i jest tak blisko. Nie ma miejsca, gdzie możesz się schronić. Ludzie rozumieją, że Putin chce ich zniszczyć psychicznie. Ale to nie wpływa na ducha walki, ludzie wiedzą, że walczyć trzeba do końca - mówiła przebywająca w Ukrainie Tatiana Kolesnychenko.