Putin kpi sobie z sankcji? Ekspertka: to tylko propaganda
Nowe sankcje na rosyjskie koncerny naftowe, w tym Rosnieft i Łukoil, stały się kolejnym elementem nacisku Zachodu w odpowiedzi na działania Kremla. Iwona Wiśniewska, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, podkreśla, że - choć Moskwa deklaruje, że "się adaptuje" - realne skutki restrykcji odczuwalne są już w gospodarce.
- Możliwości adaptacyjne rosyjskiej gospodarki są bardzo duże, zwłaszcza że wiele państw z globalnego Południa bardzo pomaga Rosji w tym procesie - mówi Iwona Wiśniewska.
Jednocześnie ekspertka zastrzega, że każde rozszerzenie sankcji oznacza dla rosyjskich koncernów spadek zysków.
- Będą musieli udzielać rabatu, płacić wyższe koszty logistyki i po prostu ponosić konsekwencje - wyjaśnia główny specjalista z Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich. To komentarz do decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa, który w środę nałożył sankcje na dwie największe rosyjskie firmy naftowe.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Władysław Kosiniak-Kamysz: Pobór wojskowy zawieszony, ale Polska stawia na przeszkolenie obywateli
Rozmówczyni zwraca uwagę, że kluczowa w tym procesie jest rola służb i urzędników USA. Jej zdaniem skuteczność sankcji nie polega wyłącznie na formalnych ograniczeniach, ale także na tym, czy Waszyngton będzie w stanie skutecznie ścigać firmy z państw trzecich, które łamią restrykcje. Wiśniewska przypomina doświadczenia z poprzednich lat, gdy administracja amerykańska regularnie nakładała sankcje na podmioty z Chin, Indii, Turcji czy regionu Zatoki Perskiej. - Taka strategia była skuteczna, bo zwiększała koszty współpracy zagranicznej dla Rosji i redukowała zyski firm, a tym samym dochody budżetu - przypomina Iwona Wiśniewska z OSW.
W ocenie Władimira Putina nowe sankcje to "próba wywarcia presji na Rosję". - Ale żaden kraj z poczuciem własnej godności i żaden dumny naród nie podejmuje decyzji pod przymusem - stwierdził.
Mimo tych wyzwań rosyjska propaganda stara się utrzymywać obraz silnej gospodarki. – Słowa rosyjskiej władzy trzeba traktować przede wszystkim jako element wojny propagandowej i dezinformacji - podkreśla Wiśniewska. Rosyjski rząd powołuje się na wciąż relatywnie dobre wskaźniki makroekonomiczne, twierdząc, że gospodarka jest w dobrej kondycji. Tymczasem spadek cen ropy obserwowany od początku 2025 roku mocno uderza w budżet i możliwości finansowe Kremla.
Według Wiśniewskiej sankcje nakładane w ostatnich miesiącach nasilają już istniejące problemy Rosji. Putin w tym roku dwukrotnie musiał przeprowadzić rewizję budżetu, po tym jak spadek dochodów z sektora naftowego okazał się znacznie wyższy niż przewidywano. - Oczekiwany wzrost dochodów z podatków i innych źródeł nie nastąpił, a gospodarka rozwija się w zasadzie w stagnacji - opisuje sytuację w Rosji.
Jednocześnie Rosja będzie próbowała otwierać alternatywne kanały handlowe, głównie z państwami Globalnego Południa, w tym z Chinami i Indiami. Proces ten nie będzie jednak natychmiastowy. - Sami Chińczycy i Hindusi nie wiedzą, czy mogą to brać, czy nie. Zanim znajdą sposób na obejście, trochę potrwa - tłumaczy Wiśniewska.
Ekspertka zwraca uwagę, że nie należy przeceniać propagandowych deklaracji Putina o "braku efektów sankcji": - To część gry wizerunkowej Kremla. Rzeczywiste dane pokazują, że rosyjska gospodarka i budżet państwa odczuwają presję, a dalsze rozszerzanie sankcji może jeszcze bardziej ograniczyć możliwości finansowe Moskwy.
Tło sankcji wobec rosyjskich koncernów naftowych
22 października Donald Trump nałożył sankcje na Rosnieft i Łukoil, dwa największe koncerny naftowe w Rosji, obejmując nimi także 34 spółki zależne. Dzień później Unia Europejska przyjęła 19. pakiet sankcji wobec Federacji Rosyjskiej, skupiając się na sektorze energetycznym - w tym Rosniefcie i Łukoilu - oraz bankowym, w tym Alfa-Banku. Restrykcje przewidują także zakaz importu rosyjskiego LNG od 2027 roku oraz ograniczenia eksportu do Rosji kolejnych dóbr podwójnego zastosowania.
Iwona Wiśniewska i Filip Rudnik, analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich wskazują, że sankcje USA stwarzają szczególne wyzwania dla państw trzecich, których rafinerie przerabiają rosyjską ropę lub pozostają w rosyjskim posiadaniu. W praktyce oznacza to presję na Indie, Chiny i Turcję, które muszą ograniczyć import surowca z Rosji, zwłaszcza w ramach kontraktów długoterminowych, pod groźbą sankcji wtórnych. Raport OSW podkreśla, że redukcja importu przez te państwa mogłaby istotnie ograniczyć rosyjskie dochody z eksportu.
W przypadku Chin prawdopodobne jest odizolowanie przesyłu od zachodniego systemu rozliczeń. Indie i Turcja, które sprzedają paliwa na rynkach zachodnich, mogą natomiast zmienić podejście do importu rosyjskiej ropy, co również będzie miało wpływ na budżet Kremla.
Sankcyjny nacisk obejmuje także państwa unijne. Wciąż sprowadzają surowiec z Rosji Słowacja i Węgry, podczas gdy w innych krajach - takich jak Rumunia, Bułgaria i Niemcy - działają rafinerie należące do Łukoila i Rosnieftu. Zdaniem OSW, właśnie w tych miejscach obserwowany będzie kluczowy efekt sankcji - zarówno w wymiarze ekonomicznym, jak i geopolitycznym, ograniczającym możliwość Rosji na swobodne pozyskiwanie dochodów z eksportu ropy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski