Tak mówił o Ukrainie. Te słowa Putina zastanawiają
Władimir Putin spotkał się dzisiaj z nauczycielami z okazji dnia ich święta. W Trakcie swojego przemówienia dużo czasu poświęcił wywołanej przez Rosję wojnie w Ukrainie. Mówił m.in. o tzw. "referendach" na zajmowanych przez Moskwę terenach. Ich wyniki określił jako "zaskoczenie". Dyktator mówił też o "szacunku" dla Ukrainy, wykonując nerwowy ruch.
Środowe wystąpienie Władimira Putina miało związek z konkursem na nauczyciela roku. Polityk spotkał się z jego finalistami i laureatami. Prezydent Rosji dużo mówił o wydarzeniach na wschodzie Ukrainy oraz ukraińskiej kulturze.
Jednym z najbardziej charakterystycznych momentów dla kremlowskiej propagandy związany był z przywołaniem przez Putina wyników pseudoreferendów na - zajmowanych przez Moskwę - terenach Ukrainy. Miały one miejsce w ubiegłym tygodniu. To na podstawie ich wyników - oscylujących w okolicach 90 proc. - Putin ogłosił aneksję kolejnych terytoriów należących do Ukrainy.
- Wyniki "referendów", szczerze mówiąc, nie tylko mnie ucieszyły, ale też zaskoczyły. przecież ludzie żyli w tak trudnych warunkach i żyją dale. wynik oczywiście jest więcej niż przekonujący, ale absolutnie przejrzysty i nie budzi żadnych wątpliwości – powiedział pewny swego Putin.
Putin o kulturze ukraińskiej
Putin w swoich kłamstwach nie zatrzymał się jednak na kwestii tzw. "referendów" - mówił także o ukraińskiej kulturze. Co warte zauważenia, wykonuje wówczas nerwowe ruchy, kreśląc po kartce.
- Szanujemy kulturę ukraińską, język ukraiński. Mamy trzy miliony obywateli Federacji Rosyjskiej pochodzenia ukraińskiego. I nie robimy, i nie będziemy robić żadnej różnicy między Rosjanami a Ukraińcami" – powiedział Putin.
Jednocześnie powiedział, że ważne jest przekazanie dzieciom na terytoriach okupowanych "moralnego kodeksu kulturowego narodu rosyjskiego, aby wykluczyć próby narzucania obcych i wypaczonych interpretacji historii".
Putin dodał jednocześnie, że do ataku na Ukrainę nie doszłoby, gdyby Kijów "nie próbował podważyć historii".
Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Źródło: Twitter, WP Wiadomości