PolskaPutin eskaluje żądania i próbuje rozegrać Trumpa [OPINIA]

Putin eskaluje żądania i próbuje rozegrać Trumpa [OPINIA]

Po tym, gdy w zeszłym tygodniu w Arabii Saudyjskiej Ukraina zgodziła się na bezwarunkowe 30-dniowe zawieszenie broni, amerykański prezydent Donald Trump przekonywał, że jesteśmy coraz bliżej zakończenia gorącej fazy rozpoczętej przez Rosję ponad trzy lata temu wojny - pisze dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek.

Donald Trump obiecywał zakończenie wojny w 24 godziny
Donald Trump obiecywał zakończenie wojny w 24 godziny
Źródło zdjęć: © PAP | YURI GRIPAS / POOL
Jakub Majmurek

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Jej szybkie zakończenie – nawet "w 24 godziny" po wyborze – było jedną z obietnic wielokrotnie powtarzanych przez obecnego amerykańskiego prezydenta w kampanii wyborczej. Analitycy od początku przekonywali, że może być to znacznie trudniejsze niż przedstawiał Trump, głównie ze względu na postawę Rosji. Reakcja Putina na ofertę zawieszenia broni wydaje się dziś potwierdzać te obawy.

Na ofertę Stanów i Ukrainy Putin od początku zareagował z wielką rezerwą. We wtorek, po telefonicznej rozmowie z Trumpem, zgodził się na zawieszenie na 30 dni ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną, ale nie na pełne zawieszenie broni. Ukraińskie elektrownie były w ostatnich miesiącach celem wielu rosyjskich ataków, co powodowało poważne problemy dla ludności cywilnej.

Z drugiej strony także Ukraina była w stanie skutecznie uderzać w rosyjskie rafinerie ropy naftowej, a więc w produkcję jednego z kluczowych dla rosyjskiej gospodarki eksportowego towaru.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przesmyk suwalski jest bezpieczny? "Sytuacja nie jest spokojna"

W sprawie pełnego zawieszenia broni mają toczyć się dalsze negocjacje. Jednocześnie, jak czytamy w oświadczeniu Kremla, Putin uzależnia zaprzestanie wszelkich walk od wstrzymania przez Ukrainę dalszej mobilizacji rezerwistów, wstrzymania przez Kijów zbrojeń oraz od zaprzestania "wszelkiej zachodniej pomocy wojskowej i wywiadowczej dla Ukrainy". Co to wszystko oznacza?

Rosja chce wycisnąć maksimum z nowej sytuacji

Po pierwsze to, że Rosja, w swoim stylu, gdy proponuje się jej porozumienie, eskaluje żądania, zupełnie poza granice rozsądku, starają się przetestować jak daleko może się posunąć, by maksymalnie wykorzystać gotowość drugiej strony do rozmów. A wiele wskazuje, że przy stole, gdzie centralną rolę odgrywa Trump, Rosja może uzyskać naprawdę sporo.

Amerykański prezydent obiecał szybki pokój i jeśli nie będzie go w stanie dostarczyć, to jakaś część jego własnej bazy może to uznać za klęskę. Trump widzi swoje miejsce w historii jako lidera, który "zakończy wojnę" i wiele będzie gotów poświęcić by osiągnąć ten cel – zwłaszcza jeśli rachunek uda się przerzucić na Ukrainę. W dodatku obecna administracja wydaje się marzyć o "odwróconym Nixonie" – osłabieniu albo w najlepszym wariancie rozbiciu osi Rosja-Iran-Chiny-Korea Północna, a zwłaszcza współpracy na linii Moskwa-Pekin.

Nie można też ignorować tego, że Trump wydaje się zwyczajnie podziwiać, a przynajmniej szanować Putina – w przeciwieństwie do prezydenta Zełenskiego – a elita ruchu MAGA i elita putinowska podziela wiele wartości na czele z kultem siły, selektywnym tradycjonalizmem, niechęcią do "ideologii woke" etc.

Putin stara się maksymalnie wykorzystać to wszystko, domagając się teraz wstrzymania wszelkiej pomocy dla Ukrainy – co w dłuższej perspektywie czyniłoby ją bezbronną wobec rosyjskiej agresji. Kreml powtarza też w swoim komunikacie sformułowanie o "konieczności usunięcia przyczyn konfliktu".

Co tłumacząc z kremlowskiego na polski znaczy tyle, że Rosja stara się wykorzystać negocjacje wokół zawieszenia broni w Ukrainie do wymuszenia na Amerykanach maksymalnego ograniczenia obecności ich wojsk w Europie Środkowej i Wschodniej.

Biorąc pod uwagę historię ostatnich 25 lat trudno uwierzyć, by Rosja nie wykorzystała zakończenia konfliktu w Ukrainie na takich warunkach do tego, by za kilka lat – może już po końcu kadencji Trumpa, by nie obciążało to prorosyjskiego prezydenta – ponownie zaatakować Ukrainę, tym razem niezdolną się bronić. A po Ukrainie być może nawet należące do NATO państwa naszego regionu.

Im dłużej trwają też negocjacje nad pełnym zawieszeniem broni, tym lepszą pozycję Rosja może zapewnić sobie wojskowymi środkami. Bo rosyjska administracja od jakiegoś czasu uważa, że wygrywa chwilowo konflikt militarnie i w jej interesie jest to maksymalnie wykorzystać, odkładając możliwie w czasie moment zawieszenia broni.

Co zrobi Trump, a co Europa?

Jak na te żądania Rosji zareaguje Waszyngton? Donald Trump w komunikacie opublikowanym po rozmowach na platformie Truth Social nie wyraził żadnej frustracji tym, że nie udało się wynegocjować pełnego zawieszenia broni. Nie odniósł się też do żądań dotyczących zawieszenia wszelkiej zachodniej pomocy wojskowej i wywiadowczej dla Ukrainy. Nie przesądza to jeszcze o niczym, w jaki sposób Trump zareaguje, jeśli Putin dalej będzie zgłaszał podobne żądania, ale nie jest szczególnie uspokajające z punktu widzenia Ukrainy.

Pytanie - na jakie jeszcze ustępstwa Trump będzie gotowy się zgodzić byle tylko doprowadzić do zawieszenia broni. Można oczywiście wyobrazić sobie scenariusz, w którym eskalując żądania Putin w końcu przelicytuje i zdenerwuje Trumpa, który uzna, że rosyjski przywódca nie prowadzi z nim negocjacji w elementarnej dobrej wierze i to on, a nie Kijów stoi na drodze do zakończenia gorącej fazy wojny.

Trump sugerował już kilkakrotnie, że w takiej sytuacji nie zawaha się sięgnąć po intensyfikacje sankcji ekonomicznych wobec Rosji. Keith Kellogg, jego specjalny wysłannik ds. wojny w Ukrainie w swoim raporcie, który miał być podstawą polityki nowej administracji wobec wojny za naszą wschodnią granicą, sugerował, że w takiej sytuacji Stany mogłoby jeszcze bardziej militarnie wzmocnić Ukrainę. Kellogg miał jednak zostać odsunięty na boczny tor jako polityk zbyt "proukraiński" i trudno uwierzyć, by Trump po tym, gdy zainwestował tak wiele politycznego kapitału w obietnicę zakończenia wojny, miał prowadzić politykę faktycznie intensyfikują konflikt.

W tej sytuacji kluczowe staje się to, co zrobi Kijów i Europa. Bo Trump nie może automatycznie zakładać, że Ukraina i państwa europejskie przyjmą każde wynegocjowane przez niego porozumienie z Rosją. Nie może po prostu zakazać Francji, Bałtom i Skandynawom dalszego wspierania wojskowego i wywiadowczego Ukrainy.

Europa, pozbawiona własnej spójnej polityki obronnej, paraliżowana przez trumpowsko-putinowskich populistów w typie Orbána, wciśnięta między Moskwę a opanowany przez kult MAGA Waszyngton znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Nie jest jednak zupełnie bezsilna i nie musi się godzić na wszystko, w tym na skończenie wojny na warunkach, który wystawia Ukrainę na atak za kilka lat, w którym niekoniecznie będzie się w stanie obronić.

Kto kogo rozgrywa?

H.R. McMaster, doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego w pierwszej kadencji Trumpa powiedział telewizji Fox News, że obawia się, że Putin rozegrał Trumpa. Zdaniem McMastera rosyjski prezydent próbuje wmanewrować amerykańskiego prezydenta w zaakceptowanie porozumienia, które będzie nieakceptowalne dla Ukrainy i Europy, tak by podzielić Waszyngton, Kijów i większość europejskich stolic – co dawałoby Moskwie niezwykle korzystne otwarcie w Europie.

Niektórzy komentatorzy obawiają się czy Putin musi w ogóle rozgrywać Trumpa, czy obaj nie grają dziś do jednej bramki przeciw Ukrainie i Europie. Trump udowodnił już wielokrotnie, że w jego przypadku nie ma sensu niczego przewidywać. Pozostaje uważnie obserwować jak będzie rozwijać się sytuacja i jak będzie wyglądała odpowiedź Stanów na grę Putina.

Dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek

Źródło artykułu:WP Wiadomości
politykaDonald Trumpopinie

Wybrane dla Ciebie