Putin coraz mocniejszy. Sondaż pokazał smutną prawdę o Rosjanach. Zachód nie może liczyć na cud
Poparcie dla Putina w Rosji rośnie. Inwazja na Ukrainę go umacnia. Bunt przeciwko wojnie? Eksperci mają złe wiadomości. - Od samego początku byłam mocno sceptyczna wobec twierdzeń o czekającym nas rzekomo buncie społecznym w Rosji przeciwko Putinowi. Nad nastrojami społecznymi pracowano w Rosji bardzo długo, w intensywny i mocno specyficzny sposób - mówi Wirtualnej Polsce Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
31.03.2022 | aktual.: 31.03.2022 20:17
Jak wynika z najnowszego badania, politykę dyktatora z Kremla popiera aż 83 proc. mieszkańców Rosji. To o 12 pkt. proc. więcej miesiąc temu.
Co ciekawe, sondaż w tej sprawie przeprowadził niezależny rosyjski ośrodek badawczy Centrum Lewady, którego pracownicy uznawani są przez Kreml za "zachodnich szpiegów". Wyniki badań tego ośrodka niezależni analitycy uznają za wiarygodne.
Niestety atak na Ukrainę - wedle sondażu Centrum Lewady - jest pozytywnie oceniany przez zdecydowaną większość Rosjan. Coraz więcej obywateli tego kraju popiera obecne władze.
Oprócz Putina wynik poprawił premier Rosji Michaiła Miszustina. Teraz już 71 proc. ankietowanych Rosjan popiera jego działania (przy 60 proc. miesiąc wcześniej). Wzrosło też poparcie dla działań całego rosyjskiego rządu. Pod koniec lutego wynosiło 55 proc., a teraz 70 proc. To o 15 pkt. proc. więcej niż pod koniec lutego.
Centrum Jurija Lewady, które już dawno zostało wpisane przez rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości na listę agentów zagranicznych, dodaje, że od początku wojny wzrósł także odsetek Rosjan, którzy uważają, że kraj zmierza we właściwym kierunku. Obecnie takiego zdania jest 69 proc. ankietowanych, w porównaniu z 52 proc. w lutym i 50 proc. w styczniu.
Co o tych niepokojących sondażach sądzą eksperci?
- Przez ostatnią dekadę społeczeństwo rosyjskie było silnie kształtowane przez narzędzia propagandowe i działania władz państwowych. Wróciło wychowanie patriotyczne do szkół, coraz intensywniej obchodzono Dzień Zwycięstwa 9 maja, ze słynnymi marszami "Nieśmiertelnego pułku", coraz więcej było superprodukcji filmowych mających kształtować obraz niezwyciężonej Rosji. Ten "patriotyzm" wzmocnił się po aneksji przez Rosję Krymu w 2014 roku. Można te przykłady mnożyć. Nie dziwi mnie zatem, że na fali "wzmożenia patriotycznego", zwłaszcza serwowanego przez kremlowską propagandę, widzimy w badaniu Centrum Lewady rosnącą popularność Putina i poparcie dla jego działań - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, specjalistka od polityki białoruskiej i rosyjskiej w programie Bezpieczeństwo Międzynarodowe.
Jak zauważa nasza rozmówczyni: - Rośnie poparcie nie tylko dla Putina, ale dla wszystkich organów władz w Rosji. Rosjanie wiedzą, co się dzieje na Ukrainie. Konsolidują się wokół władzy, wspierają swojego przywódcę. To naturalna potrzeba społeczeństwa rosyjskiego w obliczu wojny.
Bunt przeciwko Putinowi? "Jestem sceptyczna"
Anna Maria Dyner przyznaje, że nie jest zdziwiona wynikami badania Lewady. Jednocześnie podkreśla, że za jakiś czas one mogą się zmienić.
- Dziś te wyniki mnie nie dziwią, ale jestem bardzo ciekawa, jakie one będą za kilka miesięcy. Po pierwsze - widoczny wtedy już będzie skutek sankcji nałożonych przez Zachód. Po drugie - wzmożenie patriotyczne zawsze się zmniejsza. Po trzecie - do Rosji z Ukrainy będzie wracać coraz więcej rannych żołnierzy, a liczba zabitych będzie rosła - wymienia ekspertka.
Zobacz także
Jak jednak twierdzi Dyner, nie ma co się spodziewać w najbliższym czasie wielkiego buntu społecznego przeciwko Putinowi, na co tak bardzo liczy Zachód. - Od samego początku byłam mocno sceptyczna wobec twierdzeń o czekającym nas rzekomo buncie społecznym w Rosji przeciwko Putinowi. Nad nastrojami społecznymi pracowano w Rosji bardzo długo, w intensywny i mocno specyficzny sposób - przekonuje ekspertka.
- Sankcje w mniejszym stopniu dotkną Rosjan mieszkających na prowincji. W znacznie większym stopniu dotkną tzw. klasę średnią i ludzi zamożniejszych, którzy wzbogacili się za rządów Władimira Putina. Tyle że nawet sankcje nie spowodują, że klasa średnia będzie gwałtownie dążyła do zmiany władzy w Rosji. Na pewno nie stanie się to w perspektywie najbliższych kilkunastu tygodni czy miesięcy - dodaje rozmówczyni Wirtualnej Polski.
Wzmocniony Putin w Rosji
Ekspertka PISM przyznaje, że dziś badania Lewady wzmacniają Putina. Wzmacnia go także - wewnętrznie - wojna.
- Na pewno wyniki tego badania mogą umacniać pozycję Putina. Kreml jednak zdaje sobie sprawę, że istnieje pewna granica popularności i w końcu musi dojść do spadku poparcia. Władze rosyjskie oczywiście będą robić wszystko, bo ten spadek nastąpił jak najpóźniej - zaznacza Anna Maria Dyner.
Duża w tym rola rosyjskiej telewizji państwowej, która niezmiennie kreuje Putina na bohatera narodowego. - Oglądam rosyjską telewizję, przekaz jest tam taki: "owszem, zły Zachód nałożył sankcje, ale my sobie z nimi poradzimy, mimo przejściowych trudności. Gospodarka będzie się rozwijać, regiony radzą sobie dobrze, Rosja jest głównym eksporterem nie tylko węglowodorów, ale też pszenicy. Jesteśmy jako państwo samowystarczalni". Rosjanie przyjmują tę narrację, bo większość z nich nie jest w stanie tych informacji zweryfikować. To znajduje odzwierciedlenie w badaniach - konkluduje w rozmowie z Wirtualną Polską ekspertka PISM.
Badania Centrum Lewady komentują także dziennikarze. "Działalność Putina popiera 83 proc. Rosjan. Społeczeństwo podniecono ‘wstawaniem z kolan’ i nastawiono na konfrontację. Jakikolwiek pokój kosztem Ukrainy dzisiaj, to Monachium 1938 roku. Niestety, nie trzeba mieć złudzeń" - napisał na Twitterze Rusłan Szoszyn.
"Rosyjski ośrodek badawczy Centrum Lewady zanotował w marcu wzrost poparcia dla działań Władimira Putina do 83 procent. W lutym to było 71 procent, a w styczniu 69 procent. Jak widać, stary numer z wojną jako receptą na spadek popularności nadal działa..." - dodał z kolei współpracujący z Białsatem Piotr Pogorzelski.
"Problemem nie jest Putin, ale wielowiekowe zaczadzenie Rosjan kolonialnym imperializmem" - to z kolei słowa korespondenta Tomasza Grzywaczewskiego.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl