Putin będzie w Budapeszcie. Były prezes MTK o obowiązku Węgier
Władimir Putin ma spotkać się na Węgrzech z Donaldem Trumpem. Tymczasem obowiązuje nakaz aresztowania Putina wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Węgry wciąż nie opuściły tej instytucji mimo rozpoczęcia procedury. - Z prawnego punktu widzenia tutaj nie ma żadnych wątpliwości - komentuje w rozmowie z WP prof. Piotr Hofmański, były prezes MTK.
Prezydent USA Donald Trump ogłosił w czwartek po rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem, że spotka się z nim w Budapeszcie. Trump napisał na swojej platformie społecznościowej Truth Social, że w trakcie spotkania na Węgrzech przywódcy spróbują "położyć kres 'niesławnej' wojnie między Rosją a Ukrainą".
W kwietniu tego roku węgierski parlament przegłosował decyzję podjętą wcześniej przez węgierski rząd o wystąpieniu z Międzynarodowego Trybunału Karnego, który w 2023 roku wydał nakaz aresztowania Władimira Putina. Decyzja o opuszczeniu MTK nie zapada jednak z dnia na dzień.
- Od momentu, kiedy ratyfikacja została przedłożona na ręce sekretarza generalnego ONZ, skutek następuje dopiero po roku. To wynika z traktatów - wskazuje w rozmowie z WP prof. Piotr Hofmański, prezes Międzynarodowego Trybunału Karnego w latach 2021-2024.
Formalnie więc Węgry nadal powinny respektować postanowienie MTK z 17 października 2023 roku o nakazie aresztowania Putina oraz komisarz do spraw praw dzieci w jego biurze Marii Lwowej-Biełowej. Oboje są podejrzewani przez Prokuraturę MTK o popełnienie zbrodni wojennych.
Co grozi Polsce ze strony Rosji? Ekspert: Są dwa scenariusze
Co zatem powinno się stać w chwili, kiedy Władimir Putin postawi stopę na lotnisku w Budapeszcie?
- Z prawnego punktu widzenia tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Jak długo na państwie członkowskim Statutu Rzymskiego ciąży zobowiązanie do współpracy, tak długo to państwo jest zobowiązane tę współpracę świadczyć. Przede wszystkim chodzi o wykonywanie nakazów aresztowania i inne formy pomocy prawnej. W tej konkretnej sytuacji, jeżeli osoba ścigana nakazem aresztowania pojawi się na terytorium państwa członkowskiego, to ono ma prawny obowiązek dokonania aresztowania i przekazania osoby do Trybunału - komentuje prof. Piotr Hofmański.
Ale Węgry pokazały jak respektują postanowienia MTK już w kwietniu tego roku, kiedy w Budapeszcie pojawił się premier Izraela Benjamin Netanjahu. W jego sprawie Międzynarodowy Trybunał Karny również wydał nakaz aresztowania pod zarzutem odpowiedzialności za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione w Stefie Gazy.
Premier Izraela nie tylko nie został na Węgrzech zatrzymany, ale to właśnie w związku z jego wizytą rząd Viktora Orbana postanowił wdrożyć procedurę opuszczenia MTK.
- Sporo instytucji międzynarodowych stało się organami politycznymi. Niestety MTK jest jedną z nich, jest to sąd polityczny - mówił wtedy Orban, tłumacząc decyzję o nierespektowaniu nakazu aresztowania Netanjahu. Dodał również, że - choć Węgry ratyfikowały Statut Rzymski - "nigdy nie podjęły wszystkich kroków, aby stał się on integralną częścią prawa węgierskiego".
Putina na Węgrzech nic złego nie spotka
Zatem teraz można być pewnym, że nic złego na Węgrzech nie spotka również Władimira Putina. Orban sugerował to już w czerwcu, kiedy pojawiły się pierwsze propozycje spotkania z Trumpem. - Jeśli przyjedzie, zostanie przyjęty tak, jak na to zasługuje - stwierdził. Powtórzył zarzut, że MTK to organizacja, która "jest już zbyt upolityczniona".
Węgry nie są zresztą jedynym państwem, które nie respektuje postanowień MTK mimo formalnego w nim uczestniczenia.
- Zdarza się, że państwa łamią swoje zobowiązania. Tak postąpiła Mongolia, tak postąpiło wiele państw afrykańskich w stosunku do ściganego prezydenta Sudanu Umara al-Baszira i rzeczywiście zdarza się, że państwa nie wykonują swoich obowiązków prawnych - przyznaje prof. Piotr Hofmański.
Były prezes MTK przyznaje, że w takim kontekście politycznym działalność Trybunału jest bardzo utrudniona.
- Jeżeli państwa zobowiązują się do określonych działań, a potem ich nie wykonują, to blokują możliwość wykonywania mandatu MTK. Trybunał nie ma specjalnie możliwości zrobienia czegokolwiek poza powiadomieniem państw-stron o tym, że łamią swoje zobowiązania. Ale nie spowoduje to skutecznego działania. Rzeczywiście jest tak, że jeżeli Trybunał się bierze za sprawy, które są wrażliwe politycznie, to szanse na powodzenie są ograniczone ze względu na bojkot - ocenia prof. Piotr Hofmański.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski