ŚwiatPustki w hotelu Sheraton Baghdad

Pustki w hotelu Sheraton Baghdad

Przez kilka miesięcy po inwazji
amerykańskiej było w nim gwarno jak w ulu. W jego holu roiło się
od biznesmenów, polityków, dziennikarzy i wojskowych. Natłok gości
był tak wielki, że część z nich spała nawet na podłodze.

Jeśli każda wojna ma swój hotel, to hotel Sheraton Baghdad, ozdobiony w krzykliwym stylu z końca lat 70., z kandelabrami z sztucznego kryształu i gorliwym personelem w wygniecionych uniformach, był symbolem wojny irackiej.

Gdy Amerykanie zajęli Bagdad w kwietniu 2003 roku, przez hotel przewalały się tłumy gości, przeszklone windy bez przerwy sunęły w górę i na dół wzdłuż jego 19 pięter, a okazja zdawała się gonić okazję.

Kilka razy strzelano w hotel z moździerzy lub granatników przeciwpancernych. Raz pocisk zerwał linę windy i kabina spadła z hukiem do westybulu.

Mimo to Sheraton Baghdad tętnił życiem i stał się ulubionym miejscem spotkań pośród irackiego chaosu.

Teraz hotel jest prawie martwy i może być symbolem tego, jak przybierająca na sile iracka rebelia wystrasza wszystkich i zmusza do ucieczki z Bagdadu.

Przez ostatnie siedem miesięcy w tym betonowym budynku piaskowego koloru, stojącym w rogu jednego z śródmiejskich placów Bagdadu, naprzeciwko hotelu Palestyna, nie zatrzymał się niemal żaden gość.

W ostatni piątek, 29 lipca, zajętych było tylko dziewięć z 307 pokoi Sheratonu. W niektóre noce hotel stoi pusty. Personel jest przygnębiony. Portier siedzi z wyciągniętymi nogami i pali papierosa. Z basenu dla gości wypuszczono wodę.

Wskaźnik obłożenia miejsc w hotelu spadł z 95-100 do niespełna trzech procent - mówi przygnębiony Mohanid Tamwin, szef działu rezerwacji, stojąc za kontuarem recepcji w wytartej marynarce z naszytym na niej znaczkiem Sheratonu. To bardzo smutne. Nigdy nie było gorzej - dodaje.

W dziejach hotelu odzwierciedla się najnowsza historia Iraku.

Hotel przestał być częścią sieci Sheratonu, gdy po irackiej inwazji na Kuwejt w 1990 roku społeczność międzynarodowa nałożyła sankcje na Irak. Mimo to nadal posługiwał się tą nazwą.

Jego powojenny boom skończył się na początku tego roku, po styczniowych wyborach powszechnych. Wiele firm, które wynajmowały tu pokoje, takich jak amerykańska telewizja Fox News, zajmująca niegdyś większość trzeciego piętra, opuściło hotel.

Amerykańscy dostawcy robiący interesy z wojskiem przenieśli personel dla większego bezpieczeństwa z hotelu do ufortyfikowanej Zielonej Strefy, enklawy rządowo-dyplomatycznej.

Jednocześnie w miarę jak w Bagdadzie robiło się coraz niebezpieczniej, powiększał się kordon zasieków, osłon i posterunków kontrolnych wokół Sheratonu, wskutek czego coraz trudniej było dostać się tam z zewnątrz.

Otaczają nas mury, jesteśmy odcięci - mówi Sami Abdullah, dyrektor sprzedaży i promocji, siedzący od rana do wieczora za pustym biurkiem naprzeciwko swego znudzonego sekretarza. Nie ma turystów, bo jest zbyt niebezpiecznie, a wszyscy inni wynieśli się z hotelu - wyjaśnia. Jestem zdesperowany. Od siedmiu miesięcy przez moje biurko nie przeszło żadne zamówienie. Czuję się bezradny - dodaje.

Zaraz po wojnie napływ gości był tak wielki, że dyrekcja wyłożyła wielkie sumy na odnowienie pokoi, które nie widziały świeżej farby od otwarcia hotelu w roku 1982. Wyrzucono stare telewizory i purpurową wzorzystą wykładzinę.

Wystrój apartamentu prezydenckiego został całkowicie zmieniony i doba w nim kosztuje teraz 500 dolarów. Podobnej renowacji doczekało się kilka pięter "dyrektorskich", ale teraz nikt w nich nie mieszka. Hotelowa restauracja śniadaniowa jest zamknięta.

Kiedy interes kwitł, boye hotelowi zarabiali do 400 dolarów miesięcznie, głównie z opłat za obsługę gości, które dzielono między 400 pracowników hotelu. Teraz wpływów za "serwis" prawie nie ma, podobnie jak napiwków.

Myślę, że zbankrutowaliśmy - mówi Abdullah, który pamięta wcześniejszy złoty okres w dziejach hotelu w połowie lat osiemdziesiątych, gdy hotelowym kasynie był komplet, a goście pływali w basenach i tańczyli.

Wtedy to był raj. Teraz jest piekło - dodaje Abdullah.

Niektórzy mówią, że jedynym ratunkiem dla hotelu jest ponowne przejęcie go przez Sheraton. Starego właściciela wspomina się z rozrzewnieniem. Znaczna część zastawy w restauracji ma wciąż logo firmy, a personel chodzi dumnie w uniformach Sheratonu. Jednak w obecnej sytuacji wydaje się to nieprawdopodobne.

Przyszłość nie zależy od nas - mówi Abdullah. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej - twierdzi.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)