Punkty szczepień jak reklama rządu. Muszą mieć tablice z logo KPRM
Nie tylko ciepłą wodę w kranie, pojemność lodówek oraz zasoby igieł i strzykawek będą kontrolować urzędnicy NFZ podczas tworzenia nowych Punktów Szczepień Powszechnych. Obowiązkiem organizatorów jest wystawienie tablic z logo Kancelarii Premiera, Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Programu Szczepień.
"Wykorzystanie odpowiednich oznaczeń jest jednym z niezbędnych warunków włączenia Punktów Szczepień Powszechnych do Narodowego Programu Szczepień" - czytamy w komunikacie dotyczącym wytycznych dla tworzenia nowych masowych punktów szczepień.
Jak się okazuje, znane już wszystkim z mediów jasnoniebieskie tablice z napisem "Punkt szczepień przeciwko COVID-19" odchodzą do lamusa. Wytyczne, jakie rząd opublikował 13 kwietnia, zawierają nowe wzory oznakowania.
Tablice w nowo utworzonych punktach szczepień mają być w kolorze granatowym. Ponadto na planszach muszą pojawić się logotypy Narodowego Programu Szczepień, Kancelarii Premiera i Ministerstwa Zdrowia. Twórcom plansz udało się nawet dyskretnie wkomponować wizualizację budynku, w którym pracuje premier.
Oto przykład:
Zamieszanie z tablicami. Punkt szczepień zaskoczony wytycznymi
O zamieszaniu z tablicami poinformowali redakcję WP organizatorzy jednego z nowych masowych punktów szczepień. Już kilka dni temu ich punkt był gotowy do rozpoczęcia działalności, ale oplakatowany był "po staremu".
W piątek na miejscu pojawiła się kontrola NFZ, sprawdzająca spełnianie wytycznych. Punkt przeszedł kontrolę pozytywnie. Uznano, że dostarczenie właściwych tablic jest obowiązkiem urzędu wojewódzkiego, a jego urzędnicy nie zdążyli ich wydrukować.
- Nie rozumiem, jakie znaczenie mają te kolory. Jeśli to takie ważne, wyrzucimy stare tablice i zainstalujemy nowe - mówi WP organizator punktu szczepień. Nie chce występować pod nazwiskiem, aby nie drażnić miejscowego wojewody.
"Absurdalna reklama rządu"
Wysłaliśmy do KPRM pytania, z czego wynika zmiana kolorów na tablicach. Dlaczego takie ważne stały się logotypy urzędów? Jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
- Koncentrowanie się w tej chwili na takich sprawach jak właściwa tabliczka i czy na pewno jest na niej wyeksponowany KPRM, to absurd. Pokazuje, gdzie jest nacisk, że tu nie chodzi o rozwiązywanie problemów, ale o reklamę rządu - komentuje w rozmowie z WP Krzysztof Strzałkowski, burmistrz dzielnicy Wola w Warszawie i szef komisji zdrowia sejmiku mazowieckiego.
Podkreśla, że tak drobiazgowe wytyczne to przykład tworzenia barier administracyjnych w systemie organizacji masowych szczepień. Dodajmy, że do uruchomienia masowego punktu szczepień potrzebna jest zgoda wojewody. Takiego warunku nie było, kiedy w grudniu 2020 powstawał system 6 tys. punktów szczepień, oparty o przychodnie i szpitale.
- Organizacja masowych punktów szczepień powinna być domeną samorządów i powinno być tu więcej swobody. Rząd niech przede wszystkim zapewni szczepionki. W Warszawie opracowaliśmy plan utworzenia 13 puntów szczepień. Niestety doszły do mnie informacje, że punkt na Woli, gdzie planowaliśmy szczepienie 2 tys. osób dziennie, nie zyskał akceptacji władz. Podobno Warszawa nie potrzebuje tylu miejsc szczepień - mówi dalej Strzałkowski.
ZOBACZ TAKŻE: Sondaż niekorzystny dla PiS. Patryk Jaki: IBRiS kłamie
O tym, że Punkty Szczepień Powszechnych mają przyspieszyć akcje szczepień, mówił dziś w Gdańsku premier Mateusz Morawiecki. Na konferencji w hali sportowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego poinformował, iż powstanie dodatkowo 471 dużych punktów szczepień, zdolnych do wykonania tysięcy zabiegów dziennie.
- Ostatnio mówiłem o podaniu 20 mln szczepionek do końca drugiego kwartału. Dzisiaj mogę powiedzieć, po ostatnich dyskusjach z Komisją Europejską, że będzie to więcej, 23 lub 24 mln szczepień - mówił. Podkreślił, że pozwoli to osiągnąć przełom w uzyskaniu pułapu odporności zbiorowej.