Punkt kontrolny ukraińskiego wojska
Żołnierze strzegą wjazdu do Dobropola
Ukraiński żołnierz: moja mama myśli, że siedzę w domu
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić?
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Aleh Barcewicz i Konrad Żelazowski z Ukrainy specjalnie dla WP.PL
Mieszkańcy: nie godzimy się na rebelię
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Dobropole: ostoja ukraińskiego patriotyzmu
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Żołnierze niedawno zostali wcieleni do wojska
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Żołnierz: moja rodzina nie wie, że służę w armii
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Mieszkańcy też pomagają
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Woda, jedzenie i słodycze
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Żołnierze przyznają: jest ciężko
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Kto im pomoże?
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
"Możemy użyć statków kosmicznych"
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.
Dobropole: ostoja patriotyzmu
Dobropole. 35-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Ostoja ukraińskiego patriotyzmu w tym regionie. Miasto z proukraińskimi władzami i mieszkańcami, którzy nie godzą się na rebelię, która zmienia oblicze wschodniej części kraju. Na rogatkach miasta punkt kontrolny ukraińskiej armii. Obsadzony przez żołnierzy, którzy niedawno zostali wcieleni do wojska.
Początkowo niechętnie dają się fotografować. - Moja mama myśli, że siedzę w domu. Nie wie, że się zaciągnąłem - mówi jeden z nich. Nie jest odosobniony. Inni też przyznają, że rodzina, czasem najbliższa, nie wie, że teraz służą w armii. - Po co mają się martwić.
Obok worków z piaskiem staje samochód. Jakiś mężczyzna przyjechał ze zgrzewką wody. Dla żołnierzy. - Miejscowi pomagają nam, przywożą wodę, jedzenie, słodycze. No i papierosy - tłumaczą.
Żołnierze przyznają, że jest ciężko. Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje im sprzętu. Ale nie brakuje ducha. Chociaż jeśli się uśmiechają, to jakoś tak smutno. Ich dowódca jest pewny siebie. Realnie patrzy na możliwości i przygotowanie jego podkomendnych, ale przykrywa to grubą warstwą ironii. - W razie kłopotów mamy procedury, wsparcie będzie - tłumaczy Kirył. - No i zawsze możemy użyć broni jądrowej i statków kosmicznych - żartuje.