Pucz Prigożyna zebrał ofiary. Nagranie to dowód
Pucz Prigożyna nie obył się bez ofiar. Gdy w piątek Grupa Wagnera rozpoczęła "Marsz na Moskwę", w sieci zaczęły pojawiać się nagrania, w których nie brakowało eksplozji i huku kul na terenie Rosji. Wówczas światowe media informowały, że dochodzi do starć pomiędzy oddziałami Jewgienija Prigożyna i armii Władimira Putina. Te wieści były jednak dementowane przez Kreml. Do tego sam szef wagnerowców zszokował wszystkich, kiedy w sobotę wieczorem zapowiedział przerwanie puczu i powrót do "obozu polowego". Prigożyn tłumaczył swoją decyzję ogromnym ryzykiem "rozlewu krwi" po obu stronach. Tymczasem w poniedziałek na rosyjskojęzycznych kanałach na Telegramie zaczęły pojawiać się tajemnicze nagrania. Widać na nich szczątki dwóch maszyn, należących do rosyjskiego wojska. Stąd też niewykluczone, że wagnerowcy zestrzelili śmigłowiec Mi-8 w Pawłowsku, w obwodzie woroneskim i samolot zwiadowczy Ił-22 w Kantemirówce, także w obwodzie woroneskim, czyli w rosyjskim regionie graniczącym z Ukrainą.