Jest wyłom w klubie PSL. Koalicyjna wojna w rządzie
Wbrew słowom wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego z PSL ustawa o związkach partnerskich jest projektem rządowym. Wypowiedzi ludowców zwiastują ostry spór w koalicji, choć nie dla wszystkich zrozumiały. - Pozbawianie minimalnych praw osób, które chcą zawrzeć związek partnerski, to dla mnie odczłowieczanie tych ludzi - mówi Agnieszka Kłopotek z PSL.
Stanowisko Joanny Knapińskiej, prezes Rządowego Centrum Legislacji, ostatecznie kończy dyskusję na temat statusu projektu ustawy o związkach partnerskich. Zaczął ją wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, który w niedzielę w TVN24 stwierdził, że nie był on uzgodniony z PSL i "to nie jest projekt rządowy". Taka polityczna narracja zdziwiła koalicjantów z Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, którzy podkreślają, że wicemarszałek Sejmu wprowadza opinię publiczną w błąd.
"Ustawa o rejestrowanych związkach partnerskich oraz przepisy wprowadzające to rządowe projekty ustaw, gdzie wnioskodawcą jest minister członek Rady Ministrów, wpisane do rządowego wykazu prac legislacyjnych, umieszczone w RPL, tj. portalu Rządowy Proces Legislacyjny i rozpoczynające rządową procedurę legislacyjną zgodnie z Regulaminem pracy Rady Ministrów" - napisała w odpowiedzi na pytania WP prezes Rządowego Centrum Legislacji.
W klubie PSL projekt przygotowany przez ministrę ds. równości Katarzynę Kotulę z Lewicy nie budzi powszechnego entuzjazmu. Wiceprezes PSL Urszula Pasławska jeszcze przed analizą pełnej treści projektu jest przekonana, że nie znajdzie on większości w parlamencie. Posłanka, choć mówi o sobie jako "liberalnym i lewicowym" skrzydle klubu, uważa, że projekt zrównuje związki partnerskie z małżeństwami i dodaje, że "taka rewolucja obyczajowa nie ma dzisiaj szansy być wdrożona". Koalicjanci dziwią się tym słowom, bo podkreślają, że projekt nie zrównuje związków partnerskich z małżeństwem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nieuzasadnione obawy"
Pasławska w rozmowie z WP zapowiada, że w najbliższych dniach pokaże projekt, który będzie odpowiedzią PSL na ustawę o związkach partnerskich. Posłanka twierdzi, że dla konserwatywnych posłów nie do zaakceptowania będzie m.in. rejestracja związku w urzędzie stanu cywilnego, dlatego zaproponuje, by czynność była dokonywana odpłatnie u notariusza. W propozycji nie będzie też możliwości wybrania wspólnego nazwiska przez osoby, które decydują się na związek partnerski.
- Moją rolą jest znalezienie takich norm prawnych, które pokażą różnicę między związkiem małżeńskim a związkiem partnerskim i które będą mogły liczyć na większość sejmową - mówi posłanka.
Pasławska zastrzega, że projekt Kotuli "jest bardzo interesujący" i "przygotowany w taki sposób, że realizuje część bardzo ważnych postulatów", ale nie sądzi, aby znalazł większość w polskim parlamencie.
Rejestracja bez uroczystości w urzędzie
Kotula w rozmowie z WP przekonuje, że obawy formułowane przez Pasławską i wielu innych polityków PSL nie są uzasadnione. - To nie miejsce zawarcia decyduje o statusie związku. Ludzie przecież mogą się zdecydować na zawarcie związku małżeńskiego np. na plaży. Istotą jest kwestia praw i obowiązków, jakie się nabywa z chwilą zawarcia związku małżeńskiego i związku partnerskiego. Tu różnice są widoczne gołym okiem: w związkach partnerskich nie ma mowy o adopcji, nie ma możliwości organizacji uroczystości w urzędzie stanu cywilnego, bo mamy tylko rejestrację, a wspólność majątkowa jest deklaratywna, a nie automatyczna - tłumaczy.
Kotula dodaje, że na potrzeby poszukiwania kompromisu cała procedura "została obrana", a w projekcie mowa o "rejestracji", a nie zawarciu związku partnerskiego.
Ministra wyjaśnia, że rejestracja związku w urzędzie stanu cywilnego to również kwestia bezpieczeństwa danych osobowych i oszczędności. - To jest urząd uprawniony do tego, żeby rejestrować zmianę stanu cywilnego, który ma gotową infrastrukturę. Nie chcę, żeby ktoś mnie oskarżał, że jestem lobbystką notariuszy - dodaje.
Pasławska, pytana o ewentualny zarzut o "nabijanie kabzy notariuszy", stwierdza, że formalność jest związana "z pewnymi gwarancjami państwa, za które ponosi się opłaty". - Jak ktoś chce coś zrobić, to szuka sposobu, a jak ktoś nie chce czegoś zrobić, to szuka powodu - odpowiada posłanka PSL.
- Poza wszystkim zwracam uwagę, że 95 proc. ludzi, którzy skorzystają z tej ustawy, to będą osoby hetero. Albo bardzo młodzi, którzy nie chcą brać ślubu, albo tacy, którzy od wielu lat żyją w związkach. Tak jak ja od 28 lat z moim partnerem. Mam wrażenie, że po drugiej stronie brakuje spokoju i rozsądku. Liczę na rozmowę merytoryczną. Jeśli ktoś nie chce tego wprowadzić, to niech powie wprost, że się absolutnie nie zgadza, ale rozmawiajmy merytorycznie - apeluje Kotula.
Ministra deklaruje, że będzie czekała na to, aż posłanki i posłowie PSL przeczytają cały projekt ustawy. - Mówimy o ludziach, którzy chcą kupić razem dom, wziąć kredyt, opiekować sobą. Związki partnerskie to nie tylko prawa, ale i obowiązki. Choć mówię to z ubolewaniem, bo Lewica jest za równością małżeńską, to ustawa, którą przedstawiłam, jest bardzo konserwatywna, wyłącznie pragmatyczna i praktyczno-techniczna.
Zgorzelski w czerwcu: "Świat idzie w stronę progresywną"
Przedstawiciele koalicji rządzącej zwracają uwagę, że przedstawiciele PSL nie zawsze tak radykalnie akcentowali swój sprzeciw wobec związków partnerskich. Władysław Kosiniak-Kamysz w 2021 roku podczas Campusu Polska podkreślił, że jego ugrupowanie nie będzie zgłaszać projektu ustawy ws. związków partnerskich, ale deklarował otwartość do rozmowy o technicznych ułatwieniach.
- Ja tutaj mam jasny pogląd: nie jestem zwolennikiem, nie zagłosowałbym za małżeństwami homoseksualnymi ani za adopcją przez nie dzieci. Co innego, jeśli chodzi o sprawy ułatwienia różnych rzeczy związanych z informacją medyczną, dziedziczeniem. Tutaj możemy o tym rozmawiać - stwierdził wówczas prezes PSL.
"Świat idzie w stronę progresywną. Politycy konserwatywni muszą mieć to na uwadze. Jest silna presja osób w związkach partnerskich, by im ułatwić życie. Można pochylić się nad tym w taki sposób, by nie tracić swojej konserwatywnej tożsamości" - mówił z kolei w czerwcu tego roku wicemarszałek Zgorzelski.
Wyłom w PSL. Kłopotek mówi o odczłowieczaniu
W klubie PSL wyróżnia się stanowisko Agnieszki Kłopotek. Posłanka PSL w rozmowie z WP podkreśla, że związki partnerskie już dawno temu powinny być zalegalizowane. - Z tego, co mówiła pani ministra Kotula, ta ustawa została bardzo mocno okrojona z tego, co PSL-owi się nie podobało. Nie ma tam przysposobienia, nie ma wielkich uroczystości w urzędzie stanu cywilnego - przyznaje.
Posłanka przyznaje, że koalicja "nie może się dogadać w sprawie tego projektu". - Liczę, że się nad nim pochylimy i w końcu ta sprawa zostanie przegłosowana pozytywnie, że damy tym ludziom szansę na normalne życie - mówi.
- Od tylu lat słyszę, że trzeba ustawę przyjąć i obiecywaliśmy ludziom, że ją przyjmiemy. Nie ma dla mnie powodu, by ludziom, którzy chcą żyć w związku partnerskim, w cywilizowanym kraju w XXI wieku mielibyśmy na to nie pozwolić. Dla mnie pozbawianie minimalnych praw osób, które chcą zawrzeć związek partnerski, to jest w pewnym sensie odczłowieczanie tych ludzi. Koniec kropka - puentuje Kłopotek.
KO i Polska 2050 popierają projekt
Dorota Łoboda, rzeczniczka klubu Koalicji Obywatelskiej, deklaruje w WP poparcie rządowego projektu. - Polskie społeczeństwo jest gotowe na związki partnerskie, dużo bardziej niż reprezentujący je politycy. Kontrowersje u części polityków, w tym PSL, budzi możliwość zawarcia związku przez osoby tej samej płci, co jest standardem w całej Unii Europejskiej. To nie jest żadna rewolucja obyczajowa, ale przyznanie wszystkim obywatelkom i obywatelom należnych im praw - podkreśla.
- Związki partnerskie są kompromisowym rozwiązaniem, pełną równość gwarantowałaby równość małżeńska. KO w pełni popiera projekt ustawy złożony przez ministrę ds. równości, będziemy rozmawiać z PSL, aby poparło rządowy projekt. Wierzę, że dojdziemy do porozumienia - mówi Łoboda.
"Polska 2050 poprze projekt ustawy o związkach partnerskich, który znalazł się w RCL" - czytamy na oficjalnym koncie partii Szymona Hołowni.
Ministerstwa mają 30 dni na złożenie uwag do rządowego projektu. Resorty zarządzane przez polityków PSL planują przedstawienie licznych uwag.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski