ŚwiatPrzyszłość należy do bliźniaków

Przyszłość należy do bliźniaków

W Polsce i na świecie rodzi się coraz więcej dwojaczków.

Przyszłość należy do bliźniaków
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

To cudowna wiadomość – miała powiedzieć 41-letnia gwiazda pop Mariah Carey, kiedy dowiedziała się, że urodzi chłopca i dziewczynkę. Bliźnięta przyszły na świat w kwietniu ubiegłego roku. Tym samym amerykańska piosenkarka poszła w ślady swoich słynnych koleżanek po fachu – Jennifer Lopez i Celine Dion, które również spotkało podwójne szczęście, jak określa się narodziny bliźniąt. Niespełna cztery lata temu doczekała się ich także najsłynniejsza para show-biznesu – Angelina Jolie i Brad Pitt.

Nie są to wyjątki, ale już niemal reguła. Na świat przychodzi coraz więcej dwojaczków. Tylko w Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich 30 lat wskaźnik ich urodzeń wzrósł o 75 proc. O ile w 1980 r. co 53. amerykańskie dziecko było bliźniakiem, o tyle w 2009 r. już co 30. – wynika z opublikowanego na początku tego roku rządowego raportu. W praktyce oznacza to, że 430 tys. rodzin więcej może cieszyć się podwójnym szczęściem.

Podobnie dzieje się w Polsce. Tylko w latach 2002–2010 liczba nowo narodzonych dwojaczków wzrosła o 46 proc.

Nie oznacza to, że w przyszłości ziemię opanują identycznie wyglądające klony. Zjawisko to nie dotyczy bowiem bliźniąt jednojajowych (do ich narodzin dochodzi wówczas, gdy jedna zapłodniona komórka jajowa dzieli się na dwie części; dlatego rodzeństwo ma tę samą płeć i niemal identyczny genotyp). Częstotliwość ich pojawiania się na świecie jest wciąż taka sama. Inaczej niż w przypadku tzw. bliźniąt dwujajowych (do ich narodzin dochodzi w wyniku zapłodnienia dwóch lub większej liczby jajeczek; rodzeństwo może być innej płci, dzieli ze sobą 50 proc. genotypu, dlatego nie wygląda identycznie).

In vitro zmienia statystyki

Wzrost ten wynika z faktu, że kobiety coraz później decydują się na dziecko – tłumaczy dr Joyce Martin, epidemiolog z amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorób, która brała udział w opracowaniu raportu. – Trzydziestoparoletnie matki z niewyjaśnionych do końca powodów częściej niż młodsze kobiety wydają na świat bliźnięta. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że pod wpływem zmian hormonalnych dochodzi u nich do uwolnienia się w jednym cyklu kilku komórek jajowych.

Ale to tylko częściowo tłumaczy, dlaczego na świecie przybywa bliźniaków. – Najważniejszą tego przyczyną jest coraz częstsze stosowanie technik wspomaganego rozrodu, czyli zapłodnienia in vitro – uważa dr Barbara Luke ze Stanowego Uniwersytetu Michigan, ginekolog, która specjalizuje się w ciążach mnogich. Nawet w naturze nie z każdej zapłodnionej komórki zawsze rozwija się ciąża. Dlatego wszczepienie do macicy dwóch zarodków zwiększa szanse na poczęcie dziecka. Podobną procedurę stosuje większość klinik zajmujących się leczeniem niepłodności. Zwłaszcza w przypadku starszych kobiet, które z natury rzeczy mają mniejsze szanse na zostanie matkami.

Skutki tego widać w amerykańskich statystykach. To właśnie wśród dojrzałych pań najbardziej wzrósł odsetek ciąż bliźniaczych. Kobiety po trzydziestce dwa razy częściej rodzą dzisiaj dwojaczki, a po czterdziestce trzy razy częściej, niż miało to miejsce w roku 1980. Kanadyjska gwiazda pop, 43-letnia Celin Dion, oficjalnie przyznała, że swoich dwóch synów poczęła za pomocą zapłodnienia in vitro. Podobnie zresztą jak Mariah Carey. Z kolei Jennifer Lopez stanowczo zaprzeczyła, jakoby została w wieku 38 lat matką dzięki in vitro; mimo że media huczały od plotek, iż tak właśnie było.

Harce w łonie matki

Polki starając się zajść w ciążę, również coraz częściej korzystają z pomocy medycyny. Świadczą o tym pośrednio dane Głównego Urzędu Statystycznego. Wynika z nich, że w 2010 r. urodziło się w naszym kraju prawie 11 tys. dwojaczków, a więc niemal tyle samo, ile w roku 1987. Tyle że ćwierć wieku temu na świat przyszło w sumie aż 200 tys. maluchów więcej. A to oznacza, że od roku 1987, w którym urodziło się pierwsze polskie dziecko z probówki, wskaźnik narodzin dwojaczków wzrósł w naszym kraju aż o 75 proc.!

Niepokoi to lekarzy o tyle, że ciąża mnoga wiąże się z większym ryzykiem powikłań – zarówno dla matki, jak i dzieci. W momencie narodzin są one zazwyczaj mniejsze, słabsze i wymagają większej opieki. Tak było w przypadku córek 31-letniej Victorii Jacobson z miasteczka Glen Ellyn w USA, o czym opisując wyniki raportu, wspomina agencja AP. Dziewczynki przyszły na świat miesiąc za wcześnie i ważyły niewiele ponad kilogram, podczas gdy waga zdrowego, donoszonego noworodka jest dwa razy większa. Pierwsze tygodnie życia musiały spędzić na oddziale intensywnej opieki.

Nic więc dziwnego, że podejmowane są próby zmniejszania tego ryzyka. I tak na przykład naukowcy z Uppsali opracowali niedawno algorytm, z pomocą którego można określić szanse powodzenia zabiegu in vitro w przypadku wszczepienia kobiecie tylko jednego zarodka. Ma to wyeliminować przypadki bezcelowego wszczepiania większej liczby embrionów. Już dzisiaj szwedzkie kliniki leczenia niepłodności mogą pochwalić się najniższym wskaźnikiem ciąż mnogich na świecie. Jedynie podczas co trzeciego zabiegu podaje się do macicy kobiety dwa embriony, w efekcie jedynie 5,3 proc. ciąż z in vitro kończy się powiciem dwojaczków.

Ale dojrzewanie w jednym łonie dwojga dzieci może mieć także społeczne plusy. Do takiego wniosku prowadzą badania dr. Umberto Castiello z Uniwersytetu w Padwie, których wyniki ukazały się w listopadzie w elektronicznym wydaniu pisma „PLoS ONE”. Wraz ze swoimi współpracownikami i z pomocą ultrasonografii czterowymiarowej podglądał on w łonie matki ruchy pięciu par dwojaczków. Okazało się, że już w 14. tygodniu ciąży rodzeństwo wchodzi ze sobą w interakcje. Uczony zauważył, że bliźnięta potrafią się na przykład głaskać po plecach lub głowie. A skoro już na poziomie życia płodowego człowiek oswaja się z obecnością drugiej osoby i koniecznością dzielenia się z nią przestrzenią, to rosną szanse, że w dorosłym życiu będzie bardziej „uspołeczniony”. Istnieją miejsca na świecie, w których tak wysoki wskaźnik urodzeń bliźniąt jak w USA jest zjawiskiem naturalnym. Dotyczy to regionu Afryki Centralnej, a zwłaszcza Beninu. W tym niewielkim, położonym nad Zatoką Gwinejską kraju na tysiąc dzieci, jakie przychodzi na
świat, aż 28 stanowią dwojaczki. Takie zaskakujące wnioski płyną z międzynarodowego raportu poświęconego narodzinom bliźniąt w 76 państwach rozwijających się, który ukazał się we wrześniu w piśmie „PLoS ONE”.

Cuda z mleka i manioku

Dla porównania w Azji i Ameryce Łacińskiej dwojaczki są rzadkością, stanowią zaledwie ośmioro dzieci na tysiąc. Wyjątkiem są Karaiby, na przykład Haiti, gdzie wskaźnik ten wynosi już 14 na 1000. Można to tłumaczyć faktem, że wielu tamtejszych mieszkańców ma afrykańskie korzenie. Stąd zaś płynie wniosek, że możliwość zajścia w ciążę mnogą jest cechą uwarunkowaną genetycznie.

Szanse na urodzenie bliźniąt zwiększają także inne czynniki. Nie bez znaczenia może być na przykład dieta matki. Wśród Afrykańczyków krąży ponoć przekonanie, że może się do tego przyczyniać jedzenie korzeni manioku, popularnej tam rośliny uprawnej. Brak jest jednak naukowych dowodów, które by to potwierdzały.

Istnieją za to badania wskazujące na znaczenie jedzenia produktów zwierzęcych, zwłaszcza nabiału. Kobiety, które w dużych ilościach piją mleko, mają nawet pięć razy większe szanse na poczęcie bliźniąt niż te, które nie sięgają po ten biały napój – w 2006 r. poinformował „Journal of Reproductive Medicine”. W ten sposób może skutkować podawanie krowom insulinopodobnego czynnika wzrostu (IGF). Stymuluje on u kobiet jajeczkowanie i pomaga przetrwać embrionom we wczesnym stadium rozwoju. To również czynnik wzrostu może być odpowiedzialny za to, że wyższe matki częściej rodzą bliźniaki. Istnienie tej zależności zauważył kilka lat temu dr Gary Steinman, położnik z Long Island Jewish Medical Center. Zaobserwował on mianowicie, że pacjentki zachodzące w ciąże mnogie są przeciętnie ponad 2,5 cm wyższe, niż wynosi średnia wzrostu dla kobiet w USA (czyli ok. 160 cm).

Ryzyko poczęcia bliźniaków wzrasta także u matki karmiącej piersią. – Ma ona niski poziom estrogenów, a może mieć wysoki poziom hormonu folikulotropowego (FSH), który pobudza dojrzewanie komórek jajowych – tłumaczy serwisowi LiveScience dr James Airoldi, ginekolog ze Szpitala św. Łukasza w Pensylwanii.

Z szeregu badań dotyczących bliźniąt warto na zakończenie wspomnieć o pracach naukowców z Uniwersytetu Utah. Prześledzili oni losy prawie 60 tys. kobiet (4 tys. z nich urodziło bliźniaki) i na tej podstawie stwierdzili, że matki wieloraczków żyją dłużej i cieszą się lepszym zdrowiem niż te, które powiły jedno dziecko. Nie wynika to jednak z faktu, że konieczność opieki nad dwojgiem maluchów tak je zahartowała. Uczeni tłumaczą, że naturalne poczęcie i urodzenie bliźniąt jest po prostu skutkiem dobrego stanu zdrowia i silnego organizmu kobiety. Niestety, zależność ta nie dotyczy Mariah Carey ani większości matek, które wydają dzisiaj na świat dwojaczki.

Izabela Filc Redlińska

ciążabliźniakihormony
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)