Przeżył pięć dni uwięziony między budynkami
Pięć dni spędził w szczelinie między
budynkami mieszkalnymi 23-letni mężczyzna z Wielbarka. Przypadkiem odnalazł go inny mężczyzna, który
zamierzał odśnieżyć dach budynku - poinformowała warmińsko-mazurska policja.
Mężczyzna był wyziębiony, ale przytomny. Przewieziono go do szpitala.
Według informacji zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, 23-latek wszedł na dach budynku i - w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach - wpadł w szczelinę między dwoma budynkami.
Mężczyzna wyszedł z domu 23 stycznia. Po dwóch dniach nieobecności jego matka powiadomiła policję zaginięciu syna. Funkcjonariusze bez rezultatu przeszukali okoliczne lasy i sprawdzili znajomych 23-latka.
Jak już ustalono, pierwszej nocy po zaginięciu 23-latka jeden z mieszkańców budynku mieszkalnego słyszał "dziwne dźwięki" dochodzące z dachu, lecz nie zdecydował się ich sprawdzić.
Policja nie podała dotąd, z jakich powodów młody mieszkaniec Wielbarka wszedł na dach. Nie wiadomo też, w jaki sposób uwięziony między budynkami mężczyzna zdołał przetrwać panujące w ostatnich dniach ujemne temperatury.
Próbowaliśmy się tego od niego dowiedzieć, lecz on odpowiedział nam, że niczego nie pamięta - zaznaczyła rzeczniczka KWP, Anna Siwek.
Zdaniem ktp. Jacka Matejko, rzecznika straży pożarnej w Szczytnie (jednostka ta obejmuje zasięgiem działania Wielbark), uwięzionemu w przetrwaniu mogło pomóc to, że ściany domów były nieszczelne.
Obydwa budynki pochodzą jeszcze sprzed I wojny światowej. Jedyną racjonalną i możliwą przyczyną tego, że mężczyzna przetrwał, musiało być to, że przez ściany uchodziło ciepło - powiedział Matejko.
Mężczyzna wpadł w dzielącą budynki - zamurowaną z czterech stron - szczelinę o szerokości 75 cm.