Przez 36 godzin dryfowali na dachu samolotu. Wokół pływały aligatory
Trzy kobiety, dziecko i pilot spędzili 36 godzin na dachu samolotu w Amazonii, otoczeni aligatorami. Jak udało im się przetrwać?
Co musisz wiedzieć?
- Awaryjne lądowanie w Amazonii: Samolot zniknął z radarów w centralnej Boliwii i został odnaleziony w rejonie Amazonas. Awaria silnika zmusiła załogę do lądowania na bagnistym terenie.
- Przetrwanie w trudnych warunkach: Rozbitkowie spędzili 36 godzin na dachu maszyny, otoczeni przez aligatory. Przed drapieżnikami uratowało ich wyciekające paliwo.
- Szczęśliwe zakończenie: Ocaleni zostali odnalezieni przez lokalnych rybaków i przetransportowani do szpitala, gdzie przeszli rutynowe badania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odkrycie w busie z Białorusi. Trzeba było rozciąć zderzak
Jakie były okoliczności awaryjnego lądowania?
Samolot, którym podróżowały trzy kobiety, dziecko i 29-letni pilot, zniknął z radarów w centralnej części Boliwii. Jak się okazało, awaria silnika zmusiła załogę do awaryjnego lądowania w trudno dostępnym terenie Amazonii. - Ocaleni zostali odnalezieni w piątek przez lokalnych rybaków. Wszyscy mieli być w doskonałym stanie - powiedział Wilson Avila, dyrektor centrum operacji ratunkowych, w rozmowie z BBC.
Jak pasażerowie przetrwali wśród aligatorów?
Pilot Andres Velarde ujawnił, że przez 36 godzin rozbitkowie nie mogli się ruszyć z dachu samolotu, ponieważ dookoła pływało stado aligatorów. - Przed drapieżnikami uratowało ich jedynie wyciekające z wraku samolotu paliwo, które odstraszyło zwierzęta - przekazał Velarde lokalnym mediom. W wodzie widzieli także anakondę. Podczas oczekiwania na pomoc, jedli mąkę maniokową, którą miała przy sobie jedna z pasażerek.
Po odnalezieniu, wszyscy zostali przetransportowani helikopterem do szpitala, gdzie przeszli rutynowe badania. Na szczęście, mimo dramatycznych okoliczności, wszyscy byli w dobrym stanie zdrowia.