ŚwiatPrzewoźnik: za mało wiemy o polskim wywiadzie w ZSRR

Przewoźnik: za mało wiemy o polskim wywiadzie w ZSRR

Za istotny brak opublikowanego w Londynie raportu na temat polskiego wywiadu czasów II wojny światowej, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik uznał to, że nie wykorzystano w nim archiwalnych zasobów rosyjskich.

04.07.2005 | aktual.: 04.07.2005 16:19

Raport przygotowała polsko-brytyjska komisja historyków działająca od 2000 roku pod honorowym przewodnictwem Jana Nowaka-Jeziorańskiego, prowadząca prace głównie w archiwach brytyjskich, polskich i amerykańskich.

Niewątpliwie opracowanie komisji wymaga jeszcze uzupełnienia, choćby o bardzo precyzyjną kwerendę źródeł rosyjskich i źródeł polskiego wywiadu, które znalazły się w rękach rosyjskich w 1939 roku i po 1939 roku - powiedział Przewoźnik.

To jest ogromna ilość materiału wywiadowczego, który byłby bardzo przydatny do tego, aby pokazać cały obraz struktury, zasięgu działania, także różnych operacji, które prowadził polski wywiad na kierunku wschodnim. To jest jeszcze przed nami. I to jest wyzwanie dla historyków - zaznaczył.

Jestem przekonany, że ta książka przyczyni się do tego, żeby ten kierunek wschodni lepiej pokazać, lepiej zbadać. Niewątpliwie jest tak, że tu mamy wiedzę najmniejszą. Mamy skrawki informacji, to są okruchy różnych akcji, różnych przedsięwzięć, które prowadził polski wywiad w czasie wojny, ale to nie są jeszcze systemowe badania, o które by się chciało prosić - podkreślił Andrzej Przewoźnik komentując obecne opracowanie polsko-brytyjskiej komisji historycznej.

Za ważne w raporcie Przewoźnik uznał to, że przedstawia on codzienną, żmudną pracę pracowników polskiego wywiadu, a nie koncentruje się tylko na spektakularnych akcjach dobrze znanych takich, jak V1, V2 czy "Enigma".

Przypomnę choćby tysiące, dziesiątki tysięcy depesz i meldunków, które spływały do różnych agend polskiego, brytyjskiego, czy szerzej alianckiego wywiadu na temat napaści Niemiec na Związek Sowiecki. To jest ogromna mrówcza praca bardzo wielu osób, to są tysiące ludzi rozsianych w różnych miejscach, którzy zbierali informacje umożliwiające aliantom wyrobienie sobie wyobrażenia o tym, co się działo - powiedział Przewoźnik.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)