Przestrzeń nad Turcją zamknięta dla Amerykanów
Turecka przestrzeń powietrzna w piątek rano była nadal zamknięta dla amerykańskich samolotów wojskowych, pomimo czwartkowej decyzji parlamentu w Ankarze, który zgodził się na jej otwarcie dla lotnictwa USA. Jak poinformowały źródła w tureckim MSZ, jest to spowodowane rozbieżnościami co do warunków korzystania przez USA z przestrzeni powietrznej Turcji oraz wkroczenia wojsk tureckich do północnego Iraku.
W czwartek po południu parlament turecki, zgadzając się, by samoloty amerykańskie uczestniczące w wojnie irackiej korzystały z przestrzeni powietrznej Turcji, jednocześnie zaakceptował plan wysłania wojsk tureckich do Kurdystanu irackiego.
Turecki dziennik "Sabah" doniósł w piątek, że Amerykanie i Turcy nie osiągnęli porozumienia w sprawie warunków korzystania z przestrzeni powietrznej mimo czterogodzinnych rozmów, które toczyły się w czwartek wieczorem.
Rozmowy były kontynuowane w piątek rano, ale dotychczas jeszcze żaden samolot amerykański nie przeleciał nad Turcją w ataku na Irak - podały źródła dyplomatyczne.
"Pilnie potrzebujemy" przestrzeni powietrznej, "ale nie wydaje się, by był to pogląd negocjatorów tureckich" - powiedział anonimowy dyplomata zachodni.
Według źródeł dyplomatycznych, Turcja domaga się szczegółowych informacji o każdym przelocie nad jej terytorium, z czasem przelotu i charakterem maszyny włącznie. Oczekuje na odpowiedź z Waszyngtonu na te żądania.
Jednocześnie Stany Zjednoczone sprzeciwiają się tureckim zamiarom wejścia do Iraku północnego w celu zapobieżenia ewentualnym próbom proklamowania niepodległego państwa przez Kurdów irackich, gdy dojdzie do upadku reżimu Saddama.
Stany Zjednoczone, przeciwne interwencji Turcji w Iraku, skierowały ostrzeżenie do Turków w czwartek wieczorem. Waszyngton obawia się, że mogłoby dojść do starć między wojskami tureckimi a Kurdami irackimi. "Jesteśmy przeciwni wszelkiej jednostronnej akcji Turcji czy kogokolwiek innego na północy Iraku" - oświadczył rzecznik Departamentu Stanu Richard Boucher.
"Jasno poinformowaliśmy Turcję, że sprzeciwiamy się wszelkiej akcji wojskowej, która nie byłaby pod kontrolą koalicji" antyirackiej, kierowanej przez Stany Zjednoczone - dodał rzecznik.
Turcja uważa, że ma prawo interweniować po irackiej stronie granicy, broniąc swych interesów narodowych. Powstanie niepodległego Kurdystanu po stronie irackiej mogłoby zachęcić Kurdów tureckich do podobnego kroku.
W latach 80. powstanie Kurdów tureckich rozpętało na południowym wschodzie Turcji wojnę domową. Ta zbrojna rebelia, prowadzona przez Partię Pracujących Kurdystanu (PKK) pociągnęła za sobą ponad 31 tys. ofiar śmiertelnych - powstańców kurdyjskich, żołnierzy tureckich, lokalnej ludności cywilnej - w latach 1984-1999. PKK zrezygnowała z walki zbrojnej po aresztowaniu przez Turków jej przywódcy Abdullaha Ocalana w 1999 roku. (reb)