Przerażające słowa Erdogana. "Ateny w zasięgu naszych rakiet"
Prezydent Turcji Recep Erdogan po raz kolejny wypowiedział się w kontrowersyjny sposób na temat Grecji. W wywiadzie dla tureckiej telewizji aTV zagroził, że "Ateny są w zasięgu rakiety Tajfun". Napięcie między sąsiadującymi państwami członkowskimi NATO niezmiennie rośnie.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
Radykalna retoryka tureckiego prezydenta w sprawie Grecji trwa już od dłuższego czasu.
W środę, podczas wywiadu dla telewizji aTV Erdogan ponownie skierował groźby w stronę Grecji i odwołał się do ostatnich testów rakietowych, które przeprowadziła Ankara.
- Nasz ostatni test Tajfunów doprowadził Greków do szału. W kolejnym kroku zwiększymy jego zasięg, czyli będzie wynosił ponad 561 kilometrów. Oczywiście Grecy przestraszyli się, bo Ateny też są w jego zasięgu - powiedział Erdogan w wywiadzie.
Erdogan powiedział również, że "nie możemy zaakceptować postawy Grecji" i stwierdził, że kraj "nie może pozostać bezczynny i milczeć wobec agresywnej i wrogiej postawy" Aten. - My odpowiadamy naszymi czynami, zamiast produkować słowa, produkujemy czyny - zapowiedział.
Turecki prezydent podkreślał, że kraj przygotowuje się na wszystkie ewentualności i rozwija militarnie, by bronić swojego terytorium.
- W 2023 roku z hangaru wyjdzie, miejmy nadzieję, narodowy samolot myśliwski. Oddamy do użytku pierwszą z naszych fregat, która wzmocni naszą siłę na morzu. Kontynuowany jest rozwój rakiet - powiedział.
Erdogan zasugerował również, że konflikt ustanie tylko wtedy, gdy Ateny przestaną "prowokować" Ankarę.
Stosunki między Grecją a Turcją są bardzo napięte. Prezydent Erdogan uważa, że Ateny nie przestrzegają umów międzynarodowych, powołując się m.in. na obecność armii na wyspach w pobliżu Turcji i rzekome naruszanie przestrzeni powietrznej przez sąsiada. Ateny odpierają zarzuty. Wcześniej w stronę Grecji Erdogan również kierował otwarte groźby i mówił, że: "kiedy nadejdzie czas, zrobimy to, co konieczne. Pewnej nocy możemy nagle po was przyjść".