Panie doktorze, jak pan rozumie to zalecenie NFZ-u, żeby wstrzymać planowe zabiegi. To jest taki krzyk rozpaczy i dowód na to, że
przegrywamy po prostu z epidemią?
Tak, to jest dowód na to, że niestety po raz kolejny już, po raz trzeci, bo wiemy, że teraz mamy do czynienia
z trzecią falą epidemiczną, niestety nie przygotowaliśmy się wystarczająco dobrze i przez to musimy
część tego personelu, który przyjmowałby pacjentów na tak zwane zabiegi planowe, po
prostu przemycić do tych tak zwanych szpitali tymczasowych. No bo lekarzy w Polsce jest najmniej w
Unii Europejskiej - 2,4 na 1000 mieszkańców, najmniejszy odsetek we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
I niestety nas nie da się sklonować. Jeżeli będziemy planowo pracować i
przy okazji mamy jeszcze obstawiać szpitale tymczasowe, które muszą być uruchamiane, bo widzimy już
dzisiaj ponad 17 tysięcy nowych przypadków zakażeń SARS-CoV-2. Tak więc po prostu robi
się w miejscu planowym jakąś pauzę, tylko po to, żeby wyrwać
pewnych pracowników i przenieść ich do szpitali tymczasowych.
Dobra, ja rozumiem to tłumaczenie, ale rozumiem też trochę
drugą stronę i tą decyzję pana ministra, a właściwie NFZ-u na polecenie pana ministra. Bo wie pan, my zawsze słyszymy, że jest wojna, prawda,
że są w ogóle wyjątkowe czasy, walczymy z epidemią. Jak jest wojna i człowiek pracuje w korporacji, to też może zostać zaciągnięty
do wojska, żeby strzelać z karabinu, prawda. Normalnie tego nie robił, plany miał inne, no ale jest wojna - to może da się to jednak w ten
sposób wytłumaczyć?
Tę wojnę prowadzimy, bo zgadzam się z panem redaktorem i ze wszystkimi, którzy tak twierdzą - to jest wojna biologiczna, faktycznie.
Ale tę wojnę prowadzimy już od ponad roku. Tak więc my apelowaliśmy do Ministerstwa Zdrowia, aby
stworzono tak zwaną listę rezerwowych czy listę rezerwową lekarzy,
którzy w momencie nagłego, dynamicznego wzrostu nowych potwierdzonych przypadków SARS-CoV-2, właśnie
będą oddelegowani do pracy. To byłoby po pierwsze dobre dla pracowników ochrony zdrowia,
bo byliby przygotowani na to, że mogą faktycznie w czasach wojny, zarazy, dynamicznego przyrostu
nowych zakażeń być oddelegowani gdzie indziej do pracy, a po drugie nie trzeba byłoby właśnie teraz
hamować planowych operacji, planowy hospitalizacji, dlatego że będziemy musieli wyrwać
lekarzy. Lista rezerwowych to był bardzo dobry pomysł i to był pomysł wyprzedzający ewentualną
trzecią falę epidemiczną. Niestety nie został on stworzony, więc musimy łapać się właśnie tych rozwiązań, takich
bardziej chaotycznych, nieprzygotowanych.
Panie doktorze, pan napisał na Twitterze mocne zdanie, cytuję: "Wstrzymanie
planowych przyjęć dla moich pacjentów reumatologicznych to wyrok niepełnosprawności". Jest tak?
Choroby reumatologiczne, które nie zaczną być leczone, czyli najpierw trzeba je rozpoznać
w tym oknie terapeutycznym, jak my to nazywamy, czyli w momencie, kiedy leczenie może
zahamować albo spowolnić przebieg choroby. Natomiast ci pacjenci już teraz to obserwują. Przychodzą
do nas późno, przychodzą po oknie terapeutycznym, już nawet z powikłaniami. Niestety obecna
medycyna nie jest w stanie leczyć powikłań chorób autoimmunologicznych w kontekście
zapalnym, mówię tutaj o układowych chorobach tkanki łącznej i artropatiach zapalnych, czyli moich chorobach reumatycznych.
I to jest niestety wyrok niepełnosprawności, ponieważ choroby reumatyczne, przede wszystkim te choroby dotyczące
stanów, tak zwane artropatie zapalne, są głównym źródłem niepełnosprawności. W Polsce i na świecie.
Mówiąc krótko,
po pandemii jest pan przekonany, że po prostu takich osób będzie więcej, to już jest przesądzone.
Zdecydowanie tak, bo one już się pojawiły. Teraz kolejne ograniczenia w dostępności do świadczeń medycznych
spowodują wypadanie kolejnych pacjentów z kolejki, wydłużanie ich ewentualnego procesu diagnostyczno-terapeutycznego,
wydłużanie w czasie, czyli odkładanie go w czasie, i niestety to wpłynie negatywnie i
zwiększy tę liczbę osób, która będzie potrzebować, będzie
mieć powikłania i niestety nie będziemy w stanie tych powikłań wyleczyć. Tak więc to na pewno jest przesądzone.
Ale panie doktorze, dzisiaj rano
w programie Tłit w Wirtualnej Polsce rzecznik ministra zdrowia mówi, apelując trochę do waszej wiedzy, do waszych
umiejętności, waszego doświadczenia, mówi: przecież nikt nie będzie zmuszał lekarza do tego, żeby podejmował takie decyzje, które zagrażają życiu pacjenta,
więc lekarz doskonale wie, kogo może operować, a kogo nie musi akurat w tej chwili.
Panie redaktorze i szanowni
państwo, ja to powiem, jaki to jest zabieg Ministerstwa Zdrowia/ Ministerstwo Zdrowia, które wprowadziłoby
nakazem
to odroczenie postępowań planowych, czyli hospitalizacji zabiegów, wówczas można
by było się odwoływać właśnie do Ministerstwa, dlaczego nam zakazaliście się leczyć i pacjenci mogliby
w jakimś stopniu mieć pretensje do Ministerstwa. Natomiast co to znaczy "miękkie
rekomendacje", bo takiego sformułowania użył rzecznik. To znaczy, że jeżeli przyjmiemy - to znaczy, że spada na nas
po prostu całą odpowiedzialność. Jeżeli my przyjmiemy pacjenta i zakazi się nowym koronawirusem - lekarz winny,
konował, przyjął pacjenta, przecież jest COVID. A nie przyjmiemy pacjenta - lekarz konował, doprowadził do powikłań pacjenta.
Niestety to jest kłopot. Ale to jest w tym celu robione.