Przedkongresowe dyskusje w SLD
Pięciu aktywnych wiceprzewodniczących,
zamiast obecnych "doradców przewodniczącego", którzy nie mają
żadnego przydziału zadań - to propozycja wicemarszałka Sejmu i
jednego z dotychczasowych sześciu wiceszefów SLD Marka Borowskiego
na zmianę sposobu działania Sojuszu. Andrzej Celiński uważa, że
wystarczyłoby trzech wiceprzewodniczących.
Obecnie SLD ma sześciu wiceszefów. Są nimi: Stanisław Janas, Krystyna Łybacka, Andrzej Celiński, Marek Borowski, Jerzy Szmajdziński i Krzysztof Janik. Przybywa kandydatów na wiceszefów, którzy zgłaszają się przed nadchodzącym kongresem. Ciągle nie wiadomo jednak, ilu kongres wybierze. Sekretarz generalny partii Marek Dyduch poinformował w poniedziałek, że na wiceszefów SLD zamierzają kandydować Celiński, Aleksandra Jakubowska, Janas, Janik, Ryszard Kalisz, Józef Oleksy i Szmajdziński. Kandydować ma też Łybacka.
W sprawie ewentualnego kandydowania rozmawiał już z Dyduchem sekretarz stanu w kancelarii premiera Tadeusz Iwiński. Powiedział, że ostateczną decyzję podejmie w sobotę. Jak poinformował Dyduch, nad kandydowaniem na wiceprzewodniczącą zastanawia się też Genowefa Ferenc, ale nie podjęła jeszcze decyzji.
Borowski nie chce fotela
Borowski nie będzie ubiegał się ponownie o fotel wiceprzewodniczącego partii, gdyż - jak tłumaczył - jako marszałek Sejmu nie mógłby pełnić tej funkcji w sposób aktywny. Według Borowskiego należy zmniejszyć co najmniej o połowę liczebność 300-osobowej Rady Krajowej Sojuszu i zrezygnować z automatycznego powoływania do Rady parlamentarzystów.
Z Borowskim zgadza się Celiński, ale uważa, że wystarczyłoby trzech wiceszefów. "Wiceprzewodniczący powinni mieć bliżej określone zadania w kierownictwie partii. Rzeczywiście jest tak, że dotychczas byliśmy bardziej doradcami, aniżeli współpracownikami przewodniczącego, i tu z pewnością ten kierunek poszukiwań jest właściwy, co więcej - powinni być bardziej zanurzeni w pracę zarządu krajowego partii" - powiedział Celiński.
"Ja bym dowartościował funkcję członka zarządu partii. To nie powinno być ciało zbyt liczne, w zarządzie powinni być wszyscy przewodniczący zarządów wojewódzkich - to buduje pewną jedność działania" - powiedział Celiński. "Wtedy w takim układzie kandydowanie do funkcji wiceprzewodniczącego nie byłoby konkursem piękności, a tak trochę się nim staje" - dodał.
Liczby Dyducha
Również według Dyducha pomysły Borowskiego są godne poważnego rozważenia - "mają na celu usprawnienie funkcjonowania partii, ale też zmianę stylu uprawiania polityki przez SLD, podejmowania decyzji w ramach Sojuszu. (...) Jeżeli będzie niewielka rada krajowa, licząca ok. 150 osób, to pięciu wiceszefów wystarczy" - ocenił sekretarz generalny Sojuszu. "Jeśli będzie ok. 210, to dwie liczby wchodzą w rachubę - pięć i siedem osób" - dodał.
"Przy większej radzie można dopuścić do siedmiu, ale też z konkretnymi propozycjami, co merytorycznie mieliby robić w kierownictwie" - wyjaśnił Dyduch. Według niego trzech wiceprzewodniczących - co postuluje Celiński - to "skromna liczba", bo "w tej partii jednak jest co robić, to jest ogromna liczba członków, ogromny mechanizm polityczny".
Zdaniem Józefa Oleksego wiceszefowie partii nie powinni być tylko konsultantami i "ozdobą przewodniczącego", ponieważ są wybierani przez kongres tak jak przewodniczący i muszą mieć "absolutnie więcej samodzielności i wpływu na życie partii i sprawy partii, niż dotychczas".
Według Oleksego są argumenty i za, i przeciw zmniejszeniu liczebności Rady Krajowej Sojuszu. "Zawsze byłem zwolennikiem krajowego gremium statutowego jako podejmującego decyzję, a nie tylko zbierającego się od czasu do czasu" - powiedział.
Władze SLD mają zostać wybrane pierwszego dnia kongresu - w niedzielę.