Przeciwnicy i zwolennicy Busha demonstrują w Berlinie
Demonstracja w Berlinie (PAP/EPA/Hirschberger) W przeddzień wizyty w Niemczech prezydenta
Stanów Zjednoczonych George`a W. Busha w Berlinie demonstrowali
przeciwnicy i zwolennicy polityki amerykańskiego rządu.
21.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Kilkadziesiąt tysięcy pacyfistów i antyglobalistów przeszło we wtorek głównym bulwarem stolicy Niemiec, Unter den Linden, od budynku uniwersytetu im. Humboldta do Placu Aleksandra. Nie chcemy Pańskich wojen, Panie prezydencie. Nie chcemy w ogóle żadnych wojen - to hasło demonstracji, do której wezwał sojusz ugrupowań pacyfistycznych "Oś pokoju".
Według organizatorów, w proteście uczestniczyło 100 tysięcy osób reprezentujących ponad 240 ugrupowań.
Uczestnicy demonstracji, wśród których byli też komuniści, anarchiści i mieszkający w Niemczech Palestyńczycy, nieśli flagi kubańskie, palestyńskie i irackie. Wielu demonstrantów miało transparenty z przekreślonym portretem Busha i napisem: Zatrzymać podżegacza wojennego. Pojedyncze osoby niosły transparenty w formie precla z napisem: Zjedz to, nawiązujące do wypadku, jakiemu uległ Bush, który zadławił się preclem.
W demonstracji uczestniczyli przedstawiciele władz postkomunistycznej PDS, współrządzącej w Berlinie. Pod presją koalicjantów z SPD i opinii publicznej ministrowie PDS w berlińskim rządzie zrezygnowali w ostatniej chwili z udziału w proteście.
Młodzieżówka CDU - Młoda Unia (Junge Union) zorganizowała tymczasem demonstrację poparcia dla Stanów Zjednoczonych i prezydenta Busha. Bush zasłużył na podziękowanie, a nie na krytykę. Nie wolno pozostawić Busha samego w dalszej walce przeciwko terroryzmowi - powiedział poseł CDU Friedbert Pflueger.
Wiec z udziałem kilkuset osób odbył się obok dawnego przejścia granicznego między Berlinem Zachodnim i Wschodnim -Checkpoint Charlie. Wkrótce po budowie muru berlińskiego w 1961 r. doszło w tym miejscu do demonstracji siły armii amerykańskiej wobec ZSRR.
Sojusz 90/Zieloni zorganizował własny wiec, na którym przewodniczący partii, Claudia Roth i Fritz Kuhn, krytykowali negatywne stanowisko USA wobec międzynarodowego trybunału sprawiedliwości, nierespektowanie umowy o ograniczeniu emisji szkodliwych gazów oraz utrzymywanie kary śmierci. Grupa antyglobalistów zakłóciła wiec Zielonych, zmuszając organizatorów do przerwania spotkania. Jedna z napastniczek oblała Roth lemoniadą.
Przedstawiciel antyglobalistów, zrzeszonych w platformie "Attac", Philipp Hersel odrzucił wcześniej jako absurdalne zarzuty o antyamerykanizm. Krytykujemy konkretne działania amerykańskiego rządu w dziedzinie polityki militarnej, gospodarczej i ochrony środowiska - oświadczył Hersel.
Przed negatywnym wpływem antyamerykańskich demonstracji ostrzegł minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fischer. Zdaniem Fischera, w wyniku takich demonstracji może powstać "transatlantycka przepaść" między Europą a Ameryką.
W liście skierowanym w ubiegłym tygodniu do burmistrza Berlina Fischer ostrzegł przed sytuacją, w której prezydent Rosji Putin jest przyjmowany serdecznie, natomiast Busha traktuje się jak wroga.
Pacyfiści i antyglobaliści zapowiedzieli dalsze protesty aż do zakończenia wizyty amerykańskiego prezydenta. Bush przybędzie do Berlina w środę wieczorem i pozostanie tam do czwartkowego popołudnia. Bezpieczeństwa prezydenta będzie strzec ponad 10 tysięcy policjantów. (iza)