Rosjanie już nie wierzą. "Mamy czołgi z lat 60."
Ukraiński wywiad przechwycił kolejną rozmowę z frontu, która rzuca nowe światło na sytuację wroga. Wojskowy Federacji Rosyjskiej opowiadał o trudnym wycofywaniu się pod naporem ukraińskich sił w części obwodu donieckiego. Dużo przeklinał, wyraził też obawy, że teraz wojna będzie eskalowała.
O ciężkich przejściach w okolicach miejscowości Łyman, skąd w zeszłym tygodniu ukraińskim wojskom udało się wyprzeć rosyjskiego okupanta, opowiadał swojemu rozmówcy oficer armii Putina.
W nagranej rozmowie mężczyzna narzekał, że w chwili, gdy trwa bankiet, podczas którego przywódca kraju przemawia i ogłasza aneksję ukraińskich ziem, Rosjanie uciekają z tych "przyłączonych" obszarów.
- Tak, wszystko (przekleństwo), teraz wojna północna się zacznie na całego. Znaczy oni teraz na Rosję napadli - mówił wojskowy, komentując sytuację rosyjskim odpowiednikiem polskiego powiedzenia "wpuścili się w maliny".
Z Łymanu w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy rosyjskie wojsko zostało wypędzone w zeszłą sobotę. Walki wokół miast trwały wiele dni i były częścią kontrofensywy ukraińskiej. Rosjanie tę ucieczkę tłumaczyli "zagrożeniem okrążenia" i decyzją o wycofaniu wojska na "korzystniejsze" pozycje.
Przechwycona rozmowa. "Putin przemawiał, a my uciekaliśmy"
Przeklinając co drugie słowo, Rosjanin opowiadał, że czołgi, jakie mają do dyspozycji, są z lat 60., podczas gdy Ukraińcy jeżdżą nowymi. Rozmówca zainteresował się, czy jego interlokutor jest czołgistą, jednak on wyjaśnił, że jest strzelcem zmotoryzowanym.
- Uciekaliśmy pod ostrzałem, tam już wszystko: krzyż, nie krzyż, wszyscy w boga wierzą i we wszystko, w co można wierzyć - mówił, przeklinając gęsto, by podkreślić grozę sytuacji na froncie.
Służby wywiadowcze Ukrainy, publikując podsłuchana rozmowę w mediach społecznościowych, opatrzyły ją ostrzegawczym napisem. "Gwarantujemy, że za każde wojenne przestępstwo przeciw Ukrainie wymierzona zostanie sprawiedliwa kara" - czytamy.
Czytaj też: