Prymitywny wpis Radosława Sikorskiego o Szydło. "Wredny babsztyl śmie grozić aferami"
Sejm odrzucił w głosowaniu wniosek o odwołanie rządu. Wcześniej wystąpiła Beata Szydło, która w mocnych słowach zwróciła się do opozycji. Na reakcję nie trzeba było czekać długo. Przemowę premier bardzo ostro skrytykował Radosław Sikorski. Było nawet o próbie "wrobienia chłopaka we własny wypadek samochodowy".
07.12.2017 | aktual.: 07.12.2017 16:10
W Sejmie odbyła się debata nad złożonym przez Platformę Obywatelską wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności dla Beaty Szydło. Głos zabrała sama premier, która w mocnych słowach zwróciła się do opozycji. Na sali plenarnej było gorąco.
Premier rządu uznała wniosek PO za "stek kłamstw i oszczerstw wobec polskiego rządu". Ostro skrytykowała Platformę za poparcie przez część jej europosłów niedawnej rezolucji PE na temat sytuacji w Polsce. Po raz kolejny padły zarzuty o "donoszenie na Polskę".
Sejm odrzucił w głosowaniu wniosek odwołanie rządu. Za odrzuceniem zagłosowało 239 posłów, a za odwołaniem 168 posłów. 17 posłów wstrzymało się od głosu.
Sikorski na Twitterze. "Wredny babsztyl śmie grozić aferami"
Na słowa Beaty Szydło nerwowo zareagował Radosław Sikorski. W dość prymitywnych słowach nazwał premier rządu "wrednym babsztylem". Cały wpis można przeczytać na Twitterze.
"Wredny babsztyl śmie grozić 'aferami,' w których nie postawiono nawet zarzutów, o wyrokach nie wspominając. Lepiej by przeprosiła za osławiony audyt, za haniebny list do przywódców Europy ws. Tuska i za próbę wrobienia chłopaka we własny wypadek samochodowy" - napisał Sikorski.
Za ten wpis spadły na niego gromy. Skrytykowali go internauci w komentarzach pod wpisem. "Prezentujesz poziom rynsztoku", " już prawie 14, a Pan nadal nie zażył leków", "co za maniery! Pan był ministrem?", "wyniósł to pan z zajęć w Oksfordzie?", oraz "taki prymityw pełnił kiedykolwiek funkcję publiczną. Wstyd i hańba" - to tylko te najlżejsze wpisy.
Słowa Sikorskiego nie spodobały się także grupie publicystów i dziennikarzy. Wypomniano mu, że był szefem polskiej dyplomacji i sprowadzania debaty publicznej do poziomu rynsztoku.