Pruszków: Zamordowała córkę, zwłoki zostawiła przy kontenerze na ubrania. Jest akt oskarżenia
Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 28-letniej Izabeli J., która w styczniu zamordowała nowonarodzoną córkę i jej zwłoki zostawiła przy kontenerze na ubrania. Kobiecie postawiono zarzut zabójstwa dziecka i znieważenia jego zwłok.
Zabiła dziecko, nie chciała się do tego przyznać
Kobieta urodziła w domu zdrowe dziecko, gdy nikogo nie było. Następnie zatkała dziewczynce górne drogi oddechowe. Gdy dziecko przestało się ruszać, zawinęła je w żółty worek foliowy, wyniosła je z mieszkania i zostawiła pod kontenerem na używane ubrania.
Sprawę zgłosiła na policję 21-letnia siostra Izabeli J. Podejrzewała, że mogła poronić, więc trzeba jej pomoc. Policjanci z Pruszkowa pojechali do mieszkania kobiety i natrafili na ślady krwi. Według relacji matki, dziecko przestało się ruszać tuż po urodzeniu. Policja później znalazła zwłoki dziecka. Funkcjonariusze postanowili zatrzymać kobietę.
- Relacja oskarżonej była zmienna, podawała kilka wersji przebiegu zdarzenia. Początkowo zaprzeczyła, że urodziła dziecko. Potem przyznała, że doszło do poronienia. Ostatecznie powiedziała, że poród odbył się w mieszkaniu, a zwłoki nieżyjącego już dziecka zapakowała do worka i pozostawiła obok kontenera na śmieci - powiedział Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Sekcja zwłok wykazała, że dziecko było z ciąży donoszonej i żyło przez kilka godzin. Zmarło z powodu "gwałtownego uduszenia". Biegli uznali też, że w czasie zabójstwa była w pełni świadoma czynu - nie stwierdzono u niej żadnej choroby psychicznej i zaburzeń mających wpływ na poczytalność.
Ukrywana ciąża, nawet przed mężem
Podczas zeznań Izabela J. dodała też, że ciążę starała się ukryć. Siostrze wmawiała, że "przytyło jej się przez zimę". Nie korzystała z opieki medycznej. Mąż też nic nie wiedział o ciąży - kobieta obawiała się, że mężczyzna będzie mieć do niej pretensje.
35-letni Zdzisław J. również był aresztowany, ale po zeznaniach w charakterze świadka wypuszczono go. Policjanci z Pruszkowa, którzy zajmowali się tą sprawą, stwierdzili, że nie miał z zabójstwem nic wspólnego.
Para miała już troje dzieci. Wszystkie przebywają w placówkach wychowawczych.