Protesty ws. wyborów parlamentarnych 2019. Sąd Najwyższy tłumaczy procedurę
Wnioski ws. protestów wyborczych trafiły do Sądu Najwyższego. Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Joanna Lemańska tłumaczy kolejne kroki, jakie zostaną podjęte.
Zgodnie z obowiązującym prawem, można wnieść do Sądu Najwyższego protest wyborczy na piśmie w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia wyników wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej.
Do środy rano do SN wpłynęły 62 protesty wyborcze. Sędziowie mają 90 dni na rozpatrzenie wniosków. Co więcej, sytuację po wyborach monitoruje misja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Po wstępnym rozpatrzeniu wnioski ws. protestów wyborczych są sprawdzane przez trzyosobowe składy. Badają, czy taki protest zawiera zarzut, dowody na poparcie zarzutu, czy został złożony przez osobę do tego uprawnioną.
"Sąd Najwyższy rozpatruje protesty w składzie 3 sędziów, w postępowaniu nieprocesowym, którego uczestnikami są wnoszący protest, przewodniczący właściwej komisji wyborczej albo jego zastępca (w praktyce Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej oraz przewodniczący właściwej Okręgowej Komisji Wyborczej) i Prokurator Generalny" - czytamy w komunikacie Sądu Najwyższego.
Protesty wyborcze trafiły do Sądu Najwyższego. Cała procedura
Szczegóły wyjaśnia prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Joanna Lemańska w rozmowie z TVN24. Wskazuje na to, że podczas procesu potrzebne będzie zbadanie dowodów. Może to być przesłuchanie świadków lub oględziny kart. W tym drugim przypadku Sąd Najwyższy najczęściej zwraca się do do sądu niższej instancji.
- Wówczas ten sąd proceduje na posiedzeniu jawnym, bo zawsze w prośbach o przeprowadzenie takiego dowodu było wskazanie, że dowód powinien być przeprowadzony na posiedzeniu jawnym - mówi Lemańska. I dodaje, że w takim posiedzeniu biorą udział uczestnicy postępowania wnoszący protest, przewodniczący PKW i przewodniczący właściwej komisji wyborczej. - I jak najbardziej jest dostępny dla publiczności i dla mediów - podkreśla prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Zaznaczyła również, że podczas liczenia głosów mogą być obecni przedstawiciele organizacji międzynarodowych lub podmiotów niezależnych.
Jak długo może to potrwać? Joanna Lemańska powiedziała, że wstępna kontrola trwa zazwyczaj od 10 do 20 dni. - Gdyby w jakiejś sprawie byłaby konieczność przeprowadzenia dowodu, to jest to mniej więcej w okolicach 30-40 dnia - zapowiedziała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: TVN24