PolitykaProtestujący pod Sejmem chce oskarżyć prokuratora, który go przesłuchiwał

Protestujący pod Sejmem chce oskarżyć prokuratora, który go przesłuchiwał

Wawrzyniec Hłasko, jeden z uczestników protestu pod Sejmem, w rozmowie z Wirtualną Polską przedstawił szczegóły przesłuchania w sprawie demonstracji w nocy z 16 na 17 grudnia. Powiedział, że towarzyszył mu "ekstremalny stres", prokurator prokolant zachowywał się wobec niego w sposób ofensywny, dlatego chce wnieść przeciwko niemu oskarżenie. W niedzielę nie udało nam się uzyskać komentarza prokuratury w tej sprawie. Niezwłocznie po otrzymaniu opublikujemy stanowisko śledczych.

Protestujący pod Sejmem chce oskarżyć prokuratora, który go przesłuchiwał
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

28.01.2017 | aktual.: 29.01.2017 15:13

Przypomnijmy, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie demonstracji pod Sejmem, która miała miejsce w nocy z 16 na 17 stycznia, a stołeczna policja opublikowała na swojej stronie wizerunki osób, które brały w niej udział. Są kolejno przesłuchiwane. Wśród nich jest m.in. Wawrzyniec Hłasko.

27 stycznia na swoim profilu na Facebooku napisał m.in., że gdy próbował przeczytać protokół ze złożonych zeznań, prokurator wyrywał mu kartki z ręki. Zapewnił, że na proteście był jako osoba prywatna i dla własnych potrzeb związanych z działalnością artystyczną nagrywał materiał wideo telefonem komórkowym. Podkreślił też, że nie podejmował wobec obecnego tam dziennikarza TVP Info żadnej próby powstrzymania go od obowiązków zawodowych. - Mimo to operator kilkukrotnie usiłował powstrzymać moje działanie, zasłaniając mój obiektyw, odpychając mnie rękami i siłą własnego ciała - napisał Hłasko.

- Spostrzegłem, iż obiektyw kamery został skierowany wobec mnie "en face", przy użyciu oślepiającej lampy, dlatego instynktownie podjąłem próbę zasłonięcia obiektywu, a moja ręka czterokrotnie została siłą odepchnięta przez operatora TVP. Nie doszło wtedy do uszkodzenia sprzętu, ani do naruszenia nietykalności cielesnej operatora TVP – dodał.

- W tej chwili odpoczywam, ostatnie 3 doby były dla mnie dość trudne - powiedział w sobotę w rozmowie z Wirtualną Polską. W niedzielę obszernie przedstawił, jak wyglądało przesłuchanie. Poniżej jego treść:

Przesłuchanie trwało bardzo długo, od godziny 10:00 do 13:25, protokół zeznań ma ok 6-7 stron. Do prokuratury stawiłem się sam i byłem przesłuchiwany przez jedną osobę, która była jednocześnie protokolantem. Od samego początku odniosłem wrażenie, iż prokurator zachowuje się w bardzo ofensywny sposób - poprzez jego ton zwracania się do mnie, podnoszenie głosu i drwiący wyraz twarzy, jednocześnie sprawiał wrażenie osoby bardzo zdenerwowanej tymi czynnościami.

Problemy zaczęły się już przy moich pytaniach dot. trybu prowadzenia śledztwa, moich praw i obowiązków jako podejrzanego. Pytałem, kiedy mogę dołączyć posiadany materiał dowodowy. Na pytanie, czy mogę pozyskać przedstawione przeze mnie oświadczenie opisujące tę sytuację, które dołączyłem jako załącznik do oświadczenia o rozpoznaniu siebie na zdjęciu opublikowanym przez KSP, usłyszałem, że znajduje się ono w aktach sprawy i nie ma możliwości, aby zostało ono przyniesione.

Przy czytaniu protokołu postawienia zarzutów zwróciłem uwagę na różnicę artykułów kodeksu karnego między wezwaniem, które otrzymałem, a przedstawionym przez prokuratora protokołem. Na moim wezwaniu napisano o "191 KK. i inne", na protokole postawienia zarzutów pojawiły się inne artykuły, natomiast brak było art. 191. Poprosiłem o zanotowanie tej różnicy.

Kolejne problemy pojawiły się, gdy rutynowo zostałem przepytany o dane osobowe, stan majątkowy i stan zdrowia. Ze względu na to, iż jestem osobą niepełnosprawną - niedosłyszącą w stopniu umiarkowanym - przy pytaniu o stan zdrowia stwierdziłem: "To bardzo długa historia", na co prokurator odpowiedział: "Ja nie chcę, aby pan opowiadał mi historię swojego życia! Jaki jest pana obecny stan zdrowia?" Nie zważając na fakt, iż przedstawienie moich wad wrodzonych jest bardzo ważne w świetle stawianych zarzutów. Zapytałem potem, czy mogę robić jakiekolwiek notatki i usłyszałem, że nie mam do tego prawa. Gdy przeszliśmy do przesłuchania, prokurator wielokrotnie podnosił na mnie głos. Ogromny stres wywoływały we mnie pytania np.: " To co pan słyszał?", "Szum czy dudnienie?".

W trakcie tej rozmowy, z mojej strony, ze względu na ogromny stres, pojawiały się bardzo emocjonalne wypowiedzi o charakterze politycznym, prokurator jednak sprawiał wrażenie zainteresowanego i chętnie wchodził w utarczki słowne, co chyba nie powinno mieć miejsca. Został mi przedstawiony materiał dowodowy w postaci fragmentu transmisji TVP INFO.

Dodam, iż w ciągu 3,5 godziny przesłuchania otrzymałem dwie małe porcje wody do kubeczka jednorazowego, prokurator odmówił mi trzeciej porcji, dopytując "a co, zaschło panu w gardle?". Byłem upominany w związku z moim drganiem nogą, co jest dość powszechną reakcją stresową.Kiedy odkleiłem nalepkę od długopisu, usłyszałem, że go "zdemolowałem". Odmówiono mi jakiejkolwiek przerwy w ponad 3,5 h przesłuchaniu.

W trakcie mojej próby przeczytania protokołu zakończonego już przesłuchania, gdy zauważyłem błąd w zapisie nazwy przyjmowanego przeze mnie leku przeciwlękowego, prokurator kazał mi napisać nazwę tego leku na osobnej kartce, napisałem ją wówczas możliwie dużymi literami na podanej przez niego kartce, zwróciłem uwagę, iż jej druga strona jest zadrukowana jakimś tekstem, zdecydowałem się więc ją odwrócić. Wtedy zostałem powstrzymany przez prokuratora. Dalej, podczas mojego czytania, gdy wypunktowywałem literówki w sporządzonym protokole - prokurator zarzucił mi utrudnianie postępowania, kazał mi czytać wszystko szybciej, bo zaraz zakończymy czynność.

Od tej pory zabierał mi protokół kartka po kartce - odkładałem je wówczas na stół. Gdy doszedłem do strony piątej, prokurator wyskoczył zza swojego biurka w moim kierunku i usiłował wyrwać mi kartki z rąk, szarpiąc mnie za rękę. Nie pozwoliłem mu na to i wykrzyknąłem "Co pan robi?! Pan używa wobec mnie siły! Czy w tym pokoju jest jakiś monitoring? Ja wyciągnę z tego konsekwencje!". Prokurator odpowiedział: "Za chwilę będzie miał Pan konsekwencję". Gdy zapytałem, jakie miałyby one być, zawahał się chwilę i odpowiedział "Zawołam naczelnika (?) ochrony i stąd Pana wyprowadzą". Odpowiedziałem, że mam problemy z czytaniem (jako osoba posiadająca zaburzenia napięcia mięśniowego lewej gałki ocznej, mam problemy z akomodacją wzroku, nie mówiąc już o odczuwanym w tym momencie stresie).

Prokurator postanowił, że za chwilę zadzwoni po kogoś, kto będzie mnie obserwował. Wystraszyłem się tego i odmówiłem. Prokurator podniósł na mnie głos, niemal krzycząc: "To proszę czytać!". Wtedy zdecydowałem, że jednak lepiej będzie, gdy faktycznie pojawi się w pokoju osoba trzecia.

Prokurator zatelefonował z prośbą o obecność naczelnika lub jakiegokolwiek innego prokuratora. Osoba, która przyszła, została przez prokuratora zapytana, czy widzi, co ja w tej chwili robię. Opowiedziała, że trzymam w rękach kartki, prawdopodobnie czytam. Ja zwróciłem się do przybyłego mężczyzny, że prokurator używa wobec mnie siły i że poprosiłem o jego obecność. Wówczas prokurator przesłuchujący stwierdził, że pojawił się on tam na jego prośbę.

Mój stres w tej sytuacji był ekstremalny. Zdecydowałem, że nie jestem w stanie dalej czytać samodzielnie protokołu i poprosiłem o jego przeczytanie przez prokuratora. Potem podpisałem.

Podczas odczytywania dwukrotnie zwróciłem uwagę na rażący błąd popełniony przez prokuratora, zdanie brzmiące "wycofałem się tak, aby nie uniemożliwiać pracy ekipie dziennikarskiej TVP" czytał: "wycofałem się tak, aby uniemożliwiać pracy ekipie dziennikarskiej TVP". Po przeczytaniu protokołu, usłyszałem, że jest to już wszystko i zostałem wyprowadzony przez wezwanego mężczyznę.

Hłasko powiedział również, że inna przesłuchiwana w sprawie osoba, zapytała go: "Ciebie też przesłuchiwał ten psychopata?"

- Jutro zwracam się do Okręgowej Rady Adwokatów z prośbą o pomoc, składam skargę do naczelnika prokuratury, zwrócę się też do mecenasa Jarosława Kaczyńskiego, który będzie zajmował się wypowiedzią posła Kaczyńskiego. Jako osoba niepełnosprawna w stopniu umiarkowanym, chcę wiedzieć, kim są osoby specjalnej troski, o których on mówił. Niewątpliwie byłem na tych zdjęciach – podkreślił Hłasko.

Zapytany przez Wirtualną Polskę o to, dlaczego zdecydował się na ustawienie wykonanego podczas protestu zdjęcia swojej twarzy w wersji wypikselowanej jako zdjęcia profilowego, odpowiedział, że jest to forma protestu. - Mój wizerunek został wykorzystany w rażący sposób, "zagrałem" w filmie Pucz i kilkunastu innych materiałach TVP. Wypikselowanie powszechnie znanego wizerunku moim zdaniem zwraca uwagę na problem bezprawnej publikacji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1379)