Protest przeciwko aresztowaniu zwolennika Janukowycza
Około 5 tysięcy osób demonstrowało w
Doniecku, na wschodniej Ukrainie, domagając się zwolnienia z
aresztu przewodniczącego miejscowej rady obwodowej Borysa
Kolesnikowa. Na centralnym placu miasta rozbito dziewięć namiotów.
Kolesnikow został zatrzymany w środę. Według pierwszych informacji, areszt nałożono w związku ze śledztwem w sprawie o zamiar naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy.
W listopadzie 2004 roku Kolesnikow był uczestnikiem zjazdu w Siewierodoniecku, na którym spotkali się zwolennicy Wiktora Janukowycza, przeciwnika Wiktora Juszczenki w ostatnich wyborach prezydenckich.
Po tym, gdy parlament potępił przebieg drugiej tury wyborów i wyraził wotum nieufności wobec Centralnej Komisji Wyborczej, przedstawiciele południowych i wschodnich obwodów Ukrainy zaczęli domagać się autonomii.
Po aresztowaniu Kolesnikowa Prokuratura zaprzeczyła, że jego przyczyną był separatyzm. Poinformowała, że Kolesnikowowi postawiono zarzuty "szantażowania osób trzecich groźbami utraty życia, w celu zdobycia lub przekazania cudzej własności, z wykorzystaniem stanowiska służbowego".
Kolesnikow chciał w nielegalny sposób "zdobyć akcje pewnych przedsiębiorstw" - powiedział w parlamencie prokurator generalny Swiatosław Piskun.
Kolesnikow jest bliskim przyjacielem najbogatszego człowieka Ukrainy, oligarchy Rinata Achmetowa.
Jak informuje Interfax - Ukraina, w czwartek na sesji donieckiej rady obwodowej przyjęto apel do prezydenta Juszczenki o "natychmiastowe zwolnienie Kolesnikowa".
Donieccy radni i ukraińska opozycja uważają, że aresztowanie jest "rozprawą nad politykami, którzy popierali w wyborach prezydenckich Wiktora Janukowycza".
Z tą tezą zgadza się rzecznik praw człowieka Nina Karpaczowa. Występując przed parlamentarzystami Karpaczowa powiedziała, że materiały przedstawione podejrzanemu nie dają podstaw do aresztowania. Zdaniem Karpaczowej zatrzymanie Kolesnikowa nosi znamiona "zamówienia politycznego".
Jarosław Junko